Nasz Olutek wczoraj skończył 28 miesięcy. Dużo. Dla mnie jest po prostu dwulatkiem, nie liczę, nie sprawdzam co powinien umieć a nie umie :) Jednak postanowiłam tu sobie zapisać jaki z niego 28miesięczniak, bo odkąd jest Maks, doceniłam bloga - mogę zajrzeć do archiwum i przypomnieć sobie jak to było z niemowlakiem :)
Olek to dziecko przede wszystkim żywe, głośne i uśmiechnięte. Nie ma dnia, żeby nie doprowadził mnie do śmiechu, jest pocieszny i kochany, chociaż czasem się buntuje. Jednak typowy bunt dwulatka już dawno pożegnaliśmy i teraz większość dnia i nocy jest po prostu fajna. Tak, fajna - bardzo lubię spędzać z nim czas i jak tylko mam wolną chwilę a Maks akurat nie śpi, poświęcam ją na wygłupianki z Olem.
Zabawa
Prawdziwy z niego chłopak - ma mnóstwo samochodzików, była faza na koparki, traktory, służby ratownicze i oczywiście pociągi. Jak pogoda pozwalała chodził z tatą lub dziadkiem na dworzec i czekał na pociąg, teraz nie ma dnia żebyśmy nie układali drewnianych torów. Bardzo lubi też symulować wypadki, bo wtedy może wykorzystać wszystkie rodzaje pojazdów - przykładowy scenariusz: po torach jedzie sobie pociąg, nagle pod koła wpada mu znak drogowy, pociąg wykoleja się i wjeżdża w most, "mama, bak!". Nadjeżdża straż pożarna, karetka i policja, na niebie pojawia się helikopter. Po chwili dojeżdża holownik, który wciąga pociąg z powrotem na tory :)
Na Mikołajki Olek dostał lidlowskie zestawy drewniane - toster i zestaw śniadaniowy. Od tego czasu często rozkłada na podłodze kocyk i zaprasza nas na "niam niam" :)
Reszta zabaw jest typowa dla dzieci - bieganie, kopanie piłki, układanie puzzli, gryzienie mamy, malowanie, rysowanie, przyklejanie naklejek, lepienie z plasteliny, tańczenie, oglądanie książeczek i bajek, zabawa w zwierzątka i wiele wiele innych :)
Jedzenie
Tu mamy troszkę spadek formy. Lubi tylko kilka rzeczy. Na śniadanie albo parówki, albo chleb w jajku (tylko taką formę chleba i jajka zje). Reszta ble. Wszystko z keczupem, mimo, że ma alergię kontaktową.
Jeśli chodzi o obiad to zupy lubi wszystkie :) Drugie danie to loteria. Czasem zje same ziemniaki, czasem same mięsko, czasem same warzywa, a czasem nic, bo ble. ZAWSZE zje ogórki pod każdą postacią (zielone, kiszone, konserwowe), fasolę szparagową, brokuła, łososia, frytki (no jasne :) ), pierś z kaczki, ryż, sałatę ze śmietaną i łysy makaron.
Pije wodę z bidona ze słomką.
Sen
W ciągu dnia zwykle kładę go koło 14, o 13:30 już go zaczynam nastawiać, że idzie spać, zwykle odpowiada "nie" ale ostatecznie koło 14 idzie do łóżka. Przez to, że ma tak późną drzemkę, wieczorem kładzie się koło 21, w porywach do 22 :) dalej śpi ze swoją kaczką, nie chciał jej wymienić na nowszy model, dlatego teraz i on, i Maks ma swoją kaczkę-usypiaczkę :)
Bilans dwulatka i zdrowie
Wzrost 94cm, Waga: 14,3kg
Jego pięta Achillesowa to pampersy i mowa - nocnik parzy a mówienie idzie topornie ale jakoś idzie. Jego słownik jest w sumie bogaty z tym, że słowa, których używa występują tylko w jego słowniku - są to słowa głównie dźwiękonaśladowcze. Ale coś mówi i ta mowa się rozwija, nie jest źle :)
Byliśmy też u laryngologa z powodu ciągłego kataru. Podczas wizyty miał płukane uszy - wyłam razem z nim, nie byłam przygotowana na taki płacz. Jest to zabieg całkowicie bezbolesny jednak na pewno nieprzyjemny. Po płukaniu uszu katar przeszedł :)
Podsumowując
Olek to nadal nasze złote dziecko. Jest grzeczny i spełnia wszystkie nasze prośby. Sprząta po sobie zabawki, wyrzuca zużyte pampersy, przy ulicy chodzi za rączkę, w sklepie nie marudzi, nie buntuje się a w razie złego zachowania idzie do swojego pokoju się wyciszyć, wraca po chwili i już się przytulamy :)
Od stycznia Olek zaczyna swoją przygodę ze żłobkiem. Na pewno przeżyje to lepiej niż ja. Jednak wiem, że to będzie dla niego dobre - rozwinie się, nauczy przebywać z rówieśnikami i na pewno z czasem, będzie się tam świetnie bawił, a po powrocie do domu mama zacałuje go do nieprzytomności (tak, Olo to moje oczko w głowie ;) )
piątek, 11 grudnia 2015
środa, 2 grudnia 2015
ABC Design. Viper 4S
Gondola.
Byłam zdziwiona kiedy otworzyłam drzwi kurierowi a on stał z tylko jednym, dość pokaźnym, ale jednym, kartonem (Mutsy przysłali w 3:)). Okazało się, że gondolkę da się złożyć całkiem na płasko dzięki czemu zajmowała mało miejsca. Szczerze mówiąc trochę czasu dochodziłam do tego jak "postawić ją na nogi" ale myślę, że gdybym przeczytała instrukcję przed montażem a nie po, poszłoby mi dużo sprawniej ;)
Gondola posiada rączkę do przenoszenia, okienko widokowe, miękki materacyk i okrycie na nóżki. Wnętrze wyściełane jest ślicznym materiałem w paseczki, który w razie czego można ściągnąć i wyprać w pralce. Budka gondoli zrobiona jest z materiału z filtrem UPF 50+, który także, w razie potrzeby można ściągnąć. Składa i rozkłada się nie robiąc przy tym większego hałasu.
Tak jakoś wyszło, że rodzę spore dzieci, które szybko rosną (Maks, 3 miesiące, 8kg, 66cm) więc tradycyjnie do minusów gondoli zaliczę fakt, że Masiej szybko z niej wyrośnie. Wymiary gondoli 32x74cm
STELAŻ
Sam stelaż jest aluminiowy, po złożeniu blokuje się go paskiem zabezpieczającym.
Koła. Czyli najważniejsza część wózka :)
Solidne, pompowane, z ciekawym bieżnikiem, dzięki czemu błoto nie okleja kół. Przednie koła skrętne z możliwością blokady do jazdy na wprost. Wszystkie koła można zdemontować, dzięki czemu stelaż z łatwością zmieści się w bagażniku.
Hamulec. Zintegrowany. Działa na "nadepnięcie" - żeby odblokować hamulec nie trzeba go podważać stopą.
Rączka. Wysuwana teleskopowo, dopasuje się do każdego rodzica. Obita twardą pianką odporną na uszkodzenia.
Kosz na zakupy. Bardzo pojemny i wytrzymały. Łatwy dostęp z każdej strony wózka. Na bocznych ściankach ma wszyte odblaskowe paseczki, dzięki czemu jestem widoczna po zmroku (czyli po 17 ;)) W komplecie do wózka dołączona jest pojemna torba z przewijakiem i folia przeciwdeszczowa. Nasz wózek potrzebował dodatkowych adapterów do fotelika Maxi Cosi.
Kończąc - przymiotnikiem najlepiej opisującym wózek Viper 4S będzie "solidny". Daje radę nawet na nierównym, działkowym terenie (co prawda dzieckiem trochę wytrzęsie, więc lepiej nie wyruszać w takie miejsca z noworodkiem). Wózek jest zwrotny i łatwo się podbija. Waży ponad 14 kg, czyli tyle ile Olek ale ciężko znaleźć coś lżejszego z pompowanymi kołami. Mam nadzieję, że przezimujemy jeszcze w gondolce a wiosną napiszę Wam jak spisuje się spacerówka.
wtorek, 25 sierpnia 2015
Dziecko je, śpi i .. wrzeszczy
Na blogu cisza. U nas w domu? Wręcz przeciwnie. Maks jutro kończy 4 tygodnie i przez te cztery długie tygodnie albo spał, albo jadł albo wrzeszczał. Nie płakał, nie kwilił, nie marudził. Wpadał w ryk dziecka cierpiącego. Nie wieczorem, nie w wózku, nie w łóżeczku. Cały dzień, niezależnie od pory. Nie pomaga chustowanie, kangurowanie, przytulanie, noszenie. Okap kuchenny trochę pomaga. Byliśmy u pediatry - zmiana mleka na Bebilon Pepti. Ale po Pepti ulewał, więc zagęszczałam Nutritonem, który chyba mu nie podszedł. Od dwóch dni odstawiłam Nutriton, podaje Bobotic i CHYBA jest trochę lepiej. Tzn dalej budzi się w nocy co 2h, w dzień prześpi ciągiem może godzinę i od razu domaga się butli. Ale teraz przynajmniej są momenty, w których czuwa - ma otwarte oczy i nie płacze. Dla mam spokojnych dzieci to żadne osiągnięcie ale uwierzcie, u nas to krok milowy. Jutro idziemy na badania krwi i usg brzuszka. Chociaż mam nadzieję, że już teraz zmierzamy ku lepszemu. Te 4 tygodnie to była dla nas duża próba i mam nadzieję, że jest już za nami. A teraz uciekam zjeść śniadanie (tak o 12:26) póki MaksiOlo śpi ;)
poniedziałek, 10 sierpnia 2015
2 Lata mojego Szczęścia
Mam do napisania sporo postów - relacja z porodu, recenzja wózka, przemyślenia podwójnej mamy. Ogólnie tematów znajdzie się sporo. Gorzej z czasem. Dlatego dziś napiszę Wam na szybko o tym najważniejszym dniu w moim życiu - o dniu, w którym zostałam mamą Olka. O 15.35 , dwa lata temu, przyszedł na świat nasz cudowny Synek :) Jest naszym szczęściem i powodem do uśmiechu. Każdego dnia kocham go bardziej i mocniej, tak, że wydaje mi się, że bardziej się nie da, a jednak następnego dnia uczucie jest silniejsze. Zrobię wszystko dla jego zdrowia i szczęścia. I wiem, że w tym momencie przewróciliśmy jego życie do góry nogami i nie do końca rozumie co się dzieje ale mam nadzieję, że za parę lat powie " mamo, super, że mam brata".
Kochamy Cię Oleczku :*
Kochamy Cię Oleczku :*
wtorek, 14 lipca 2015
Trzeci trymestr drugiej ciąży
Na blogu jestem rzadko. Przyznaję. Bardzo rzadko. Teraz siedzę i ledwo łapię oddech, najwygodniej mi w pozycji półleżącej na boku, dlatego jeśli chcecie być na bieżąco, zapraszam na naszego Instagrama.
Wg ostatniej miesiączki termin mam na 6.08, w USG na 22.07. Urodzę 1.08, mówię Wam ;) Trzeci trymestr trwa od 27 do 40 tygodnia ciąży ale uwierz, będzie Ci się wydawało, że trwa wiecznie a ten ogromny brzuch masz od zawsze. Właśnie - brzuch. Mój jest OGROMNY. Siedzenie, leżenie, kucanie, STANIE, to męka. Schylić się po samochodzik, kredkę, skarpetkę? Koszmar. Zmiana boku w nocy trwa 5 minut i wymaga asekuracji Pawła :) W trzecim trymestrze dziecko głównie rośnie (aaa to stąd ten brzuch ;)) więc ruchy z czasem staną się bolesne a pod koniec zmieni się ich charakter - Maluch będzie się przeciągał, ruszał, ale oszczędzi Ci silnych kopniaków - nie będzie miał na to miejsca.
Dodatkowe dolegliwości, które spotęgują Twoje zniecierpliwienie:
- zmęczenie i wieczna zadyszka.
- skurcze łydek,
- skurcze przepowiadające,
- obrzęki
- rozstępy
- żylaki
- siusiu co godzinę
- bóle pleców
Co powinno Cię zaniepokoić?
- brak ruchów dziecka,
- krwawienie
- sączenie wód płodowych przed terminem,
- silny ból brzucha.
Badania w trzecim trymestrze:
- badanie ogólne moczu,
- morfologia krwi,
- badanie antygenu Hbs
- badanie przeciwciał w kierunku toksoplazmozy
- USG, mówiłam, że Maks w 36 tc ważył 3600? wpasuje się w nazwę bloga? :)
- GBS
Wiem, że ten okres strasznie Ci się dłuży ale to już z górki, prędzej czy później urodzisz ;) A na mecie czeka na Ciebie Twoje ukochane dziecko z całym zapasem miłości i nieprzespanych nocy :)
Wg ostatniej miesiączki termin mam na 6.08, w USG na 22.07. Urodzę 1.08, mówię Wam ;) Trzeci trymestr trwa od 27 do 40 tygodnia ciąży ale uwierz, będzie Ci się wydawało, że trwa wiecznie a ten ogromny brzuch masz od zawsze. Właśnie - brzuch. Mój jest OGROMNY. Siedzenie, leżenie, kucanie, STANIE, to męka. Schylić się po samochodzik, kredkę, skarpetkę? Koszmar. Zmiana boku w nocy trwa 5 minut i wymaga asekuracji Pawła :) W trzecim trymestrze dziecko głównie rośnie (aaa to stąd ten brzuch ;)) więc ruchy z czasem staną się bolesne a pod koniec zmieni się ich charakter - Maluch będzie się przeciągał, ruszał, ale oszczędzi Ci silnych kopniaków - nie będzie miał na to miejsca.
Dodatkowe dolegliwości, które spotęgują Twoje zniecierpliwienie:
- zmęczenie i wieczna zadyszka.
- skurcze łydek,
- skurcze przepowiadające,
- obrzęki
- rozstępy
- żylaki
- siusiu co godzinę
- bóle pleców
Co powinno Cię zaniepokoić?
- brak ruchów dziecka,
- krwawienie
- sączenie wód płodowych przed terminem,
- silny ból brzucha.
Badania w trzecim trymestrze:
- badanie ogólne moczu,
- morfologia krwi,
- badanie antygenu Hbs
- badanie przeciwciał w kierunku toksoplazmozy
- USG, mówiłam, że Maks w 36 tc ważył 3600? wpasuje się w nazwę bloga? :)
- GBS
Wiem, że ten okres strasznie Ci się dłuży ale to już z górki, prędzej czy później urodzisz ;) A na mecie czeka na Ciebie Twoje ukochane dziecko z całym zapasem miłości i nieprzespanych nocy :)
środa, 17 czerwca 2015
Ciąża latem? Nie tak źle ;)
Kiedy w końcu zrobiło się upalnie, bardzo często spotykałam się z opiniami, że "musi mi być ciężko", owszem jest, ale byłoby mi ciężko czy z brzuchem czy bez bo upały zwyczajnie męczą, wszystkich - dorosłych, dzieci, psy i kobiety w ciąży ;) Przyznam nawet, że pod względem temperatury (do tej pory) z Olem było gorzej, bo dwa lata temu sezon na skwarek zaczął się już w maju. Pod koniec ciąży spałam na płytkach w łazience ;) zobaczymy jak będzie teraz.
Mój Ginekolog mówi, że Pani Zdziarska jest twarda jak stonka, jednak wydaje mi się, że ciąża i poród latem ma kilka zalet:
- truskawki, czereśnie, wiśnie, jagody :) Jedz, póki są. Jedz, póki możesz. Zacznie się okres karmienia i kto wie czy jakaś "ciocia dobra rada" skutecznie nie wybije Ci z głowy pomysłu zjedzenia kilku truskawek, bo przecież są silnym alergenem. Dodatkowo wszystkie dary lata to bogate źródło witamin, minerałów i przeciwutleniaczy. Zatem: Na zdrowie!
- jak już jesteśmy przy witaminach - witamina D - jedna z najważniejszych dla rozwoju dziecka witamin. Niestety aż 25% kobiet cierpi na jej niedobory, nawet o tym nie wiedząc, dlatego lekarze często zalecają przyszłym mamom suplementację tej witaminy. Latem problem się minimalizuje, ponieważ witamina uwalniana jest w organizmie dzięki promieniom słonecznym. Nie należy jednak z tym dobrem przesadzać, wystarczy 15 minut dziennie. Przyszła mama powinna unikać pełnego słońca i opalania - jedynie spacerować na świeżym powietrzu i to zawsze zabezpieczona filtrem.
- garderoba. Jak dobrze pójdzie nie musisz jej uzupełniać o dodatkowe ubrania. Kilka zwiewnych sukienek, spódnica na gumce, luźne tuniki i japonki. Nie trzeba kupować ogromnego płaszcza, 3 par dżinsów i kozaków, które przed każdym wyjściem trzeba będzie jakoś ubrać :)
- zostając przy ubrankach - garderoba Maluszka też nie musi być tak rozbudowana jak garderoba dziecka urodzonego jesienią czy zimą. Wystarczy kilka bodziaków, pajace, coś cieplejszego i wyprawka gotowa :)
- idealna pogoda na spacery - zarówno dla ciężarnej jak i już noworodka i niemowlaka. Żadnego deszczu i wiatru. Dodatkowo dziecka nie trzeba balkonować, werandować czy kłaść przy otwartej lodówce ;)
Zakończę tekstem, który każda mama słyszała pewnie nie raz - "Czego się nie robi dla Maluszka?" Skwar, deszcz, śnieg, żylaki, spuchnięte kostki, rozstępy, zgaga, zapalenie pęcherza, bezsenność, nadmierna senność, ostuda, problemy skórne i wiele wiele innych niedogodności, które musi przetrwać przyszła mama, a to wszystko dla tej Małej Istotki, która lada chwila, wywróci nasze życie do góry nogami (ale skoro Olo wywrócił nasze życie do góry nogami, to znaczy, że teraz wszystko wróci do normy? :) )
Mój Ginekolog mówi, że Pani Zdziarska jest twarda jak stonka, jednak wydaje mi się, że ciąża i poród latem ma kilka zalet:
- truskawki, czereśnie, wiśnie, jagody :) Jedz, póki są. Jedz, póki możesz. Zacznie się okres karmienia i kto wie czy jakaś "ciocia dobra rada" skutecznie nie wybije Ci z głowy pomysłu zjedzenia kilku truskawek, bo przecież są silnym alergenem. Dodatkowo wszystkie dary lata to bogate źródło witamin, minerałów i przeciwutleniaczy. Zatem: Na zdrowie!
- jak już jesteśmy przy witaminach - witamina D - jedna z najważniejszych dla rozwoju dziecka witamin. Niestety aż 25% kobiet cierpi na jej niedobory, nawet o tym nie wiedząc, dlatego lekarze często zalecają przyszłym mamom suplementację tej witaminy. Latem problem się minimalizuje, ponieważ witamina uwalniana jest w organizmie dzięki promieniom słonecznym. Nie należy jednak z tym dobrem przesadzać, wystarczy 15 minut dziennie. Przyszła mama powinna unikać pełnego słońca i opalania - jedynie spacerować na świeżym powietrzu i to zawsze zabezpieczona filtrem.
- garderoba. Jak dobrze pójdzie nie musisz jej uzupełniać o dodatkowe ubrania. Kilka zwiewnych sukienek, spódnica na gumce, luźne tuniki i japonki. Nie trzeba kupować ogromnego płaszcza, 3 par dżinsów i kozaków, które przed każdym wyjściem trzeba będzie jakoś ubrać :)
- zostając przy ubrankach - garderoba Maluszka też nie musi być tak rozbudowana jak garderoba dziecka urodzonego jesienią czy zimą. Wystarczy kilka bodziaków, pajace, coś cieplejszego i wyprawka gotowa :)
- idealna pogoda na spacery - zarówno dla ciężarnej jak i już noworodka i niemowlaka. Żadnego deszczu i wiatru. Dodatkowo dziecka nie trzeba balkonować, werandować czy kłaść przy otwartej lodówce ;)
Zakończę tekstem, który każda mama słyszała pewnie nie raz - "Czego się nie robi dla Maluszka?" Skwar, deszcz, śnieg, żylaki, spuchnięte kostki, rozstępy, zgaga, zapalenie pęcherza, bezsenność, nadmierna senność, ostuda, problemy skórne i wiele wiele innych niedogodności, które musi przetrwać przyszła mama, a to wszystko dla tej Małej Istotki, która lada chwila, wywróci nasze życie do góry nogami (ale skoro Olo wywrócił nasze życie do góry nogami, to znaczy, że teraz wszystko wróci do normy? :) )
poniedziałek, 8 czerwca 2015
Wybór wózka
Jeden z ważniejszych zakupów podczas kompletowania wyprawki to właśnie wózek. Bo to on (jeśli wybierzemy odpowiedni) będzie nam towarzyszył codziennie, nawet kilka razy dziennie, przez najbliższe 2 lata. Zakup pierwszego wózka to sprawa niełatwa, zwłaszcza dla niedoświadczonych rodziców, którzy łatwo padają ofiarą nieuczciwych sprzedawców.
Najrozsądniej będzie wypisać sobie kryteria, które ma spełniać wózek, skorzystać z doświadczenia znajomych a także przejrzeć opinie dostępne w Internecie. Muszę Was jednak nieco zmartwić - nie ma wózka idealnego. Trochę w tym już siedzę i wiem, że to, co sprawdza się u jednych, u drugich będzie zupełnie bezużyteczne. Każdy ma inny styl życia, inne potrzeby więc podpasuje mu inny wózek, dlatego nie będę się tu wypowiadała za cały świat ( ;) ), napiszę Wam co dla mnie jest najważniejsze przy wyborze wózka.
Gondola
Powinna być przede wszystkim przestronna, ponieważ maluch jeździ w gondoli mniej więcej do 6miesiąca. Wszystko oczywiście zależy od tego kiedy dziecko zacznie siedzieć, ale powinien mieć sporo miejsca, nawet jak będzie miał na sobie kilka warstw ubrań jak to bywa w chłodniejsze dni. Dla noworodków jest najwygodniejsza szczególnie w okresie jesienno-zimowym, ponieważ lepiej chroni przed opadami i niską temperaturą.
Spacerówka
Błąd jaki popełniają rodzice (łącznie z nami) polega na tym, że kupując wózek 3 w 1 skupiamy się głównie na stelażu i gondoli, a o spacerówce nie myślimy. A to ich jest największy wybór. Dla mnie ważne jest żeby miała obszerną budkę, długie pasy bezpieczeństwa, regulowane oparcie, regulowany podnóżek i była montowana przodem i tyłem do kierunku jazdy. I fajnie by było jakby tapicerka była zdejmowana ;)
Stelaż i waga
Średnia waga wózka głębokiego to 11-18 kg. Dużo? Zależy dla kogo, ale doliczając ciężar dziecka (które w pierwszym roku życia rośnie w zastraszającym tempie) i ewentualne bagaże (torba, zakupy itp.), nasz "taki sobie wózek" staje się ciężki jak słoń. Wybierając wózek podpytajmy, z jakiego materiału wykonano stelaż.
Najlżejszy jest plastikowy, ale jego wytrzymałość i odporność pozostawiają wiele do życzenia. Nieco cięższy, a przy tym dużo bardziej odporny, jest stelaż aluminiowy. Natomiast najbardziej wytrzymały, ale niestety najcięższy, jest stelaż stalowy - polecam go wszystkim tym, dla których waga wózka nie ma znaczenia.
Koła
Kółka dzielimy ze względu na ich wielkość, ilość i materiał, z jakiego zostały wykonane. Nasz wybór powinien być uzależniony głównie od tego, po jakim terenie będziemy się poruszać. Inny wózek wybiorą osoby mieszkające w centrum miasta, a inny te, które mieszkają w trudniejszym terenie (wieś, las itp.).
Podział kółek ze względu na ich wielkość:
-małe - najlepiej sprawdzają się w mieście; wózki z małymi kółkami są też z reguły lekkie i dość wąskie, dzięki czemu zmieścimy się w każdych drzwiach, windach i komunikacji miejskiej;
-duże - czyli powyżej 20 cali; takie koła radzą sobie najlepiej ze wszystkich zarówno na łatwym, jak i trudnym terenie (piasek, śnieg, błoto, wyboje itp.);
-różnej wielkości, np. przednie mniejsze niż tylne - takim wózkiem dość trudno jest manewrować, zwłaszcza po naszych nierównych chodnikach z wysokimi krawężnikami. Dobrze sprawdzają się tylko na gładkich, równych powierzchniach, a takich jest naprawdę mało.
Podział kółek ze względu na ich ilość:
-wózek z czterema kołami - czterokołowiec - uważany jest za najbezpieczniejszą i najbardziej stabilną wersję. Ze względu na swoją budowę jest znacznie mniej podatny na wywrócenie, np. podczas podjeżdżania pod krawężnik;
-wózek z trzema kołami - trójkołowiec - choć wygląda dość bajerancko i oryginalnie, posiada też wady. Wózki tego typu zostały wymyślone dla aktywnych rodziców, którzy podczas spaceru chcieli np. uprawiać jogging. Trójkołowce stawiają mniejszy opór powietrza, co podczas biegania jest niezwykle istotne, ale niestety przez to są mało stabilne i wywrotne.
Podział kółek ze względu na materiał, z jakiego zostały wykonane:
-pompowane - są bezdyskusyjnie najlepsze! Świetnie radzą sobie na trudnym terenie, amortyzują wstrząsy i nierówności terenu. Im większe koła, tym lepiej radzą sobie na trudnej nawierzchni, więc jeśli mieszkacie na wsi, w lesie, górach lub piaszczystych terenach, polecamy wózek z dużymi pompowanymi kołami. My mieszkamy w Opolu, ale też stawiam na pompowane koła :)
-piankowe - są lekkie, ale za to słabo tłumią wstrząsy, a na trudnym terenie radzą sobie znacznie gorzej na niż ich pompowani koledzy. Właśnie dlatego z nich rezygnuję. Pierwszy wózek był na piankach i każde wyjście z psem powodowało u mnie złość i nadużywanie niecenzuralnych słów.
-plastikowe - są lekkie i najczęściej niewielkich rozmiarów, co znacznie pogarsza komfort jazdy. Wózek z takimi kółkami nie należy do stabilnych, a jego prowadzenie może być mało wygodne.
Warto również zwrócić uwagę na to czy przednie koła są skrętne czy nie. Zwykle te skrętne można zablokować do jazdy na wprost (szczerze? nigdy nie korzystałam z tej opcji).
Łatwość obsługi
Wózek powinien być łatwy i szybki w obsłudze. Jego złożenie czy rozłożenie nie powinno zajmować więcej niż kilka sekund. Pamiętaj, że wózka będziesz używać codziennie i będzie on dla Ciebie jednym z najważniejszych sprzętów. Przed zakupem sprawdź, jak się składa, rozkłada i czy możesz wykonać te czynności jedną ręką (bo drugą możesz mieć akurat zajętą, np. trzymaniem dziecka).
Kosz na zakupy i rączka
Dla mnie bardzo ważny bo codziennie odwiedzam sklepy. Czego wymagam? Duży i z łatwym dostępem.
Rączka regulowana, tak żeby każdy mógł ją dostosować do siebie.
Amortyzacja
Amortyzacja jest niezwykle ważnym kryterium podczas wyboru wózka i w odróżnieniu od wielu innych parametrów (wagi czy wymiarów wózka) nie da się jej sprawdzić w internecie. Zawieszenie można ocenić wyłącznie "na żywo". Dobrze zamortyzowany wózek ma łagodzić wstrząsy i drgania, na które narażone jest maleństwo podczas jazdy po twardym lub nierównym podłożu.
Nie ma co ukrywać - polskie drogi nie należą do najlepszych... wszędzie dziury, wyrwy i ubytki. A wszystkie drgania i wstrząsy niestety przenoszą się do wózka i jeśli nie posiada on dobrej amortyzacji, to wszystko odbija się na niezwykle wrażliwym kręgosłupie dziecka. Miękkie zawieszenie ma największe znaczenie w pierwszym roku życia. Im maluch starszy, tym zawieszenie może być sztywniejsze, bowiem jego kręgosłup jest już mocniejszy i lepiej znosi wstrząsy.
Jak sprawdzić, czy wózek ma dobrą amortyzację?
-pobujaj wózkiem na lewo i prawo, w przód i tył;
-sprawdź, jak zachowuje się wózek podczas pokonywania przeszkody (klocek, but, próg itp.);
-sprawdź, czy po rozbujaniu nadal jest stabilny;
-naciśnij na stelaż wózka i sprawdź, na ile się ugina.
Hamulec
Najlepiej, jeśli będzie on zespolony - tzn. będzie obejmował oba koła jednocześnie. Podczas "przymiarki" wypróbuj jego efektywność - dobry hamulec powinien całkowicie zablokować koła nawet na pochyłym podłożu.
Dodatkowe opcje:
-możliwość zamontowania fotelika samochodowego na stelażu wózka - przydatna zwłaszcza wtedy, gdy malec zaśnie w trakcie jazdy samochodem, a my mamy do zrobienia zakupy czy załatwienie spraw urzędowych. W takiej sytuacji wystarczy wyjąć z samochodu fotelik ze śpiącym malcem i wpiąć go na stelaż wózka. Łatwo i szybko. Możliwość taką zapewni zakup wózka i fotelika tej samej firmy lub dokupienie odpowiedniego adaptera.
-możliwość demontażu kół - przydatna zwłaszcza wtedy, gdy dysponujemy małym bagażnikiem. Po zdjęciu kół wózek zajmuje znacznie mniej miejsca, jest więc szansa, że zmieści się nawet w niewielkim bagażniku.
Jak widać opcji i kryteriów przy wyborze wózka jest ogrom a dochodzi przecież jeszcze cena i wygląd ogólny :) Kiedy wypisałam sobie ważne dla mnie funkcje, ku mojemu przerażeniu lista odpowiadających mi wózków zawierała 4 pozycje. Ostateczny wybór padł jednak na ABC Design Viper. Recenzji gondoli możecie się spodziewać latem :)
Najrozsądniej będzie wypisać sobie kryteria, które ma spełniać wózek, skorzystać z doświadczenia znajomych a także przejrzeć opinie dostępne w Internecie. Muszę Was jednak nieco zmartwić - nie ma wózka idealnego. Trochę w tym już siedzę i wiem, że to, co sprawdza się u jednych, u drugich będzie zupełnie bezużyteczne. Każdy ma inny styl życia, inne potrzeby więc podpasuje mu inny wózek, dlatego nie będę się tu wypowiadała za cały świat ( ;) ), napiszę Wam co dla mnie jest najważniejsze przy wyborze wózka.
Gondola
Powinna być przede wszystkim przestronna, ponieważ maluch jeździ w gondoli mniej więcej do 6miesiąca. Wszystko oczywiście zależy od tego kiedy dziecko zacznie siedzieć, ale powinien mieć sporo miejsca, nawet jak będzie miał na sobie kilka warstw ubrań jak to bywa w chłodniejsze dni. Dla noworodków jest najwygodniejsza szczególnie w okresie jesienno-zimowym, ponieważ lepiej chroni przed opadami i niską temperaturą.
Spacerówka
Błąd jaki popełniają rodzice (łącznie z nami) polega na tym, że kupując wózek 3 w 1 skupiamy się głównie na stelażu i gondoli, a o spacerówce nie myślimy. A to ich jest największy wybór. Dla mnie ważne jest żeby miała obszerną budkę, długie pasy bezpieczeństwa, regulowane oparcie, regulowany podnóżek i była montowana przodem i tyłem do kierunku jazdy. I fajnie by było jakby tapicerka była zdejmowana ;)
Stelaż i waga
Średnia waga wózka głębokiego to 11-18 kg. Dużo? Zależy dla kogo, ale doliczając ciężar dziecka (które w pierwszym roku życia rośnie w zastraszającym tempie) i ewentualne bagaże (torba, zakupy itp.), nasz "taki sobie wózek" staje się ciężki jak słoń. Wybierając wózek podpytajmy, z jakiego materiału wykonano stelaż.
Najlżejszy jest plastikowy, ale jego wytrzymałość i odporność pozostawiają wiele do życzenia. Nieco cięższy, a przy tym dużo bardziej odporny, jest stelaż aluminiowy. Natomiast najbardziej wytrzymały, ale niestety najcięższy, jest stelaż stalowy - polecam go wszystkim tym, dla których waga wózka nie ma znaczenia.
Koła
Kółka dzielimy ze względu na ich wielkość, ilość i materiał, z jakiego zostały wykonane. Nasz wybór powinien być uzależniony głównie od tego, po jakim terenie będziemy się poruszać. Inny wózek wybiorą osoby mieszkające w centrum miasta, a inny te, które mieszkają w trudniejszym terenie (wieś, las itp.).
Podział kółek ze względu na ich wielkość:
-małe - najlepiej sprawdzają się w mieście; wózki z małymi kółkami są też z reguły lekkie i dość wąskie, dzięki czemu zmieścimy się w każdych drzwiach, windach i komunikacji miejskiej;
-duże - czyli powyżej 20 cali; takie koła radzą sobie najlepiej ze wszystkich zarówno na łatwym, jak i trudnym terenie (piasek, śnieg, błoto, wyboje itp.);
-różnej wielkości, np. przednie mniejsze niż tylne - takim wózkiem dość trudno jest manewrować, zwłaszcza po naszych nierównych chodnikach z wysokimi krawężnikami. Dobrze sprawdzają się tylko na gładkich, równych powierzchniach, a takich jest naprawdę mało.
Podział kółek ze względu na ich ilość:
-wózek z czterema kołami - czterokołowiec - uważany jest za najbezpieczniejszą i najbardziej stabilną wersję. Ze względu na swoją budowę jest znacznie mniej podatny na wywrócenie, np. podczas podjeżdżania pod krawężnik;
-wózek z trzema kołami - trójkołowiec - choć wygląda dość bajerancko i oryginalnie, posiada też wady. Wózki tego typu zostały wymyślone dla aktywnych rodziców, którzy podczas spaceru chcieli np. uprawiać jogging. Trójkołowce stawiają mniejszy opór powietrza, co podczas biegania jest niezwykle istotne, ale niestety przez to są mało stabilne i wywrotne.
Podział kółek ze względu na materiał, z jakiego zostały wykonane:
-pompowane - są bezdyskusyjnie najlepsze! Świetnie radzą sobie na trudnym terenie, amortyzują wstrząsy i nierówności terenu. Im większe koła, tym lepiej radzą sobie na trudnej nawierzchni, więc jeśli mieszkacie na wsi, w lesie, górach lub piaszczystych terenach, polecamy wózek z dużymi pompowanymi kołami. My mieszkamy w Opolu, ale też stawiam na pompowane koła :)
-piankowe - są lekkie, ale za to słabo tłumią wstrząsy, a na trudnym terenie radzą sobie znacznie gorzej na niż ich pompowani koledzy. Właśnie dlatego z nich rezygnuję. Pierwszy wózek był na piankach i każde wyjście z psem powodowało u mnie złość i nadużywanie niecenzuralnych słów.
-plastikowe - są lekkie i najczęściej niewielkich rozmiarów, co znacznie pogarsza komfort jazdy. Wózek z takimi kółkami nie należy do stabilnych, a jego prowadzenie może być mało wygodne.
Warto również zwrócić uwagę na to czy przednie koła są skrętne czy nie. Zwykle te skrętne można zablokować do jazdy na wprost (szczerze? nigdy nie korzystałam z tej opcji).
Łatwość obsługi
Wózek powinien być łatwy i szybki w obsłudze. Jego złożenie czy rozłożenie nie powinno zajmować więcej niż kilka sekund. Pamiętaj, że wózka będziesz używać codziennie i będzie on dla Ciebie jednym z najważniejszych sprzętów. Przed zakupem sprawdź, jak się składa, rozkłada i czy możesz wykonać te czynności jedną ręką (bo drugą możesz mieć akurat zajętą, np. trzymaniem dziecka).
Kosz na zakupy i rączka
Dla mnie bardzo ważny bo codziennie odwiedzam sklepy. Czego wymagam? Duży i z łatwym dostępem.
Rączka regulowana, tak żeby każdy mógł ją dostosować do siebie.
Amortyzacja
Amortyzacja jest niezwykle ważnym kryterium podczas wyboru wózka i w odróżnieniu od wielu innych parametrów (wagi czy wymiarów wózka) nie da się jej sprawdzić w internecie. Zawieszenie można ocenić wyłącznie "na żywo". Dobrze zamortyzowany wózek ma łagodzić wstrząsy i drgania, na które narażone jest maleństwo podczas jazdy po twardym lub nierównym podłożu.
Nie ma co ukrywać - polskie drogi nie należą do najlepszych... wszędzie dziury, wyrwy i ubytki. A wszystkie drgania i wstrząsy niestety przenoszą się do wózka i jeśli nie posiada on dobrej amortyzacji, to wszystko odbija się na niezwykle wrażliwym kręgosłupie dziecka. Miękkie zawieszenie ma największe znaczenie w pierwszym roku życia. Im maluch starszy, tym zawieszenie może być sztywniejsze, bowiem jego kręgosłup jest już mocniejszy i lepiej znosi wstrząsy.
Jak sprawdzić, czy wózek ma dobrą amortyzację?
-pobujaj wózkiem na lewo i prawo, w przód i tył;
-sprawdź, jak zachowuje się wózek podczas pokonywania przeszkody (klocek, but, próg itp.);
-sprawdź, czy po rozbujaniu nadal jest stabilny;
-naciśnij na stelaż wózka i sprawdź, na ile się ugina.
Hamulec
Najlepiej, jeśli będzie on zespolony - tzn. będzie obejmował oba koła jednocześnie. Podczas "przymiarki" wypróbuj jego efektywność - dobry hamulec powinien całkowicie zablokować koła nawet na pochyłym podłożu.
Dodatkowe opcje:
-możliwość zamontowania fotelika samochodowego na stelażu wózka - przydatna zwłaszcza wtedy, gdy malec zaśnie w trakcie jazdy samochodem, a my mamy do zrobienia zakupy czy załatwienie spraw urzędowych. W takiej sytuacji wystarczy wyjąć z samochodu fotelik ze śpiącym malcem i wpiąć go na stelaż wózka. Łatwo i szybko. Możliwość taką zapewni zakup wózka i fotelika tej samej firmy lub dokupienie odpowiedniego adaptera.
-możliwość demontażu kół - przydatna zwłaszcza wtedy, gdy dysponujemy małym bagażnikiem. Po zdjęciu kół wózek zajmuje znacznie mniej miejsca, jest więc szansa, że zmieści się nawet w niewielkim bagażniku.
Jak widać opcji i kryteriów przy wyborze wózka jest ogrom a dochodzi przecież jeszcze cena i wygląd ogólny :) Kiedy wypisałam sobie ważne dla mnie funkcje, ku mojemu przerażeniu lista odpowiadających mi wózków zawierała 4 pozycje. Ostateczny wybór padł jednak na ABC Design Viper. Recenzji gondoli możecie się spodziewać latem :)
czwartek, 23 kwietnia 2015
Savoir vivre na placu zabaw
Są 2 główne zasady panujące na placach zabaw:
1. Nie zabieraj innym zabawek!
2. Nie syp piaskiem!
Jesteśmy stałymi bywalcami placów zabaw. Olo nie zatrzymuje się na nich zbyt długo, maksymalnie 20 minut i lecimy dalej mamo. Dlatego zwykle w ciągu dnia obejdziemy 6-8 placów, niektóre kilka razy. Od jakiegoś czasu obserwuję inne dzieci i ich rodziców i zaczynam się zastanawiać czy to z nimi czy ze mną, jest coś nie tak. Jestem zdania, że dzieci w tym wieku (2-4lata) powinny same między sobą rozstrzygać spory, jeśli takie będą miały szanse się pojawić, bo gdy tylko jakieś dziecko zabiera Olkowi łopatkę, do akcji wkracza rodzic i je karci. Macham ręką i spokojnym głosem mówię wtedy "Spokojnie, niech się SAMI dogadują ", po co mieszać w to rodziców, to tylko łopatka i zapewne tylko pożyczka, żadna kradzież milionów monet. Będzie chciał to ją zabierze z powrotem, nie zabierze, to znaczy, że nie zależy mu tak bardzo. Pozwólmy dzieciom na pierwsze interakcje społeczne. Dajmy im szansę pokazać własny charakter. Może dla innych jestem mamą, która "ma wszystko w nosie". Nie. Daję dziecku swobodę, pokazuję mu, że mu ufam, wiem, że sobie poradzi i zrobi to, co trzeba. Nie obserwuję go z 9 piętra naszego bloku, jestem 2 metry dalej, będę interweniowała jeśli uznam, że powinnam.
Druga sprawa - piasek. Od kilku tygodni mam w domu piaskownicę, zamiatam 2 razy dziennie a i tak zewsząd wysypuje się piach (pamiętajcie, żeby przed praniem przetrzepać wszystkie kieszenie). Idziesz z dzieckiem na plac zabaw, to pogódź się z tym, że przyjdzie zapiaszczone. Piasek w butach, pampersie, kieszeniach, włosach i BUZI. Wszędzie. Jak będziesz miała szczęście to i Tobie się dostanie. Ale co z tego? Nie bez powodu na placach zabaw wysypuje się piach, jest po prostu BEZPIECZNY. A ja codziennie, po kilka razy słyszę "nie syp piaskiem, nie wysypuj piasku, nie wyrzucaj do kosza, nie grzeb rączkami, nie syp na ławkę" aż się odechciewa robić cokolwiek. Dziwne, że dziecko nie wie, że powinno łopatką odkopać suchą warstwę piachu, dokopać się do mokrego i stworzyć idealną babkę. To jest poprawny sposób na zabawę w piaskownicy, nie umiesz się bawić? Wypad do domu.
Na naszych placach można wyróżnić dwa skrajne typy rodziców:
- Rodzice Dawidka - jest u nas na osiedlu taki biedny Dawidek. I wcale nie jest ubogi, jest poszkodowany. Przez rodziców. Przychodzi z obojgiem. Oboje przekrzykują się czego to nie wolno. Oboje ze skwaszonymi minami chodzą za Dawidkiem krok w krok i kontrolują jakość zabawy i przestrzeganie przez Dawidka zasad dobrego zachowania na placu zabaw. Dawidek po czasie nie wytrzymuje i staje się marudny, więc następuje szybka ewakuacja do domu.
- Rodzice ławeczki. Ławeczka stoi a dzieci biegają po ulicy. Rodzice ogarniają osiedlowe ploteczki, dzieci pozostawione same sobie o 19 zgarniane są do domu.
Dlatego mój dzisiejszy apel do Was: Plac zabaw to miejsce zabawy, relaksu. Zarówno dzieci jak i rodziców. Oczywiście wszystko w granicach bezpieczeństwa. Dajcie dzieciom swobodę zabawy, dajcie im wymyślić sobie co chcą robić. Dajcie im się wybrudzić, nakrzyczeć na inne dziecko, poprzepychać przy kolejce na zjeżdżalnię, upaść, zjeść odrobinę piasku. Dajcie im się uczyć życia :)
1. Nie zabieraj innym zabawek!
2. Nie syp piaskiem!
Jesteśmy stałymi bywalcami placów zabaw. Olo nie zatrzymuje się na nich zbyt długo, maksymalnie 20 minut i lecimy dalej mamo. Dlatego zwykle w ciągu dnia obejdziemy 6-8 placów, niektóre kilka razy. Od jakiegoś czasu obserwuję inne dzieci i ich rodziców i zaczynam się zastanawiać czy to z nimi czy ze mną, jest coś nie tak. Jestem zdania, że dzieci w tym wieku (2-4lata) powinny same między sobą rozstrzygać spory, jeśli takie będą miały szanse się pojawić, bo gdy tylko jakieś dziecko zabiera Olkowi łopatkę, do akcji wkracza rodzic i je karci. Macham ręką i spokojnym głosem mówię wtedy "Spokojnie, niech się SAMI dogadują ", po co mieszać w to rodziców, to tylko łopatka i zapewne tylko pożyczka, żadna kradzież milionów monet. Będzie chciał to ją zabierze z powrotem, nie zabierze, to znaczy, że nie zależy mu tak bardzo. Pozwólmy dzieciom na pierwsze interakcje społeczne. Dajmy im szansę pokazać własny charakter. Może dla innych jestem mamą, która "ma wszystko w nosie". Nie. Daję dziecku swobodę, pokazuję mu, że mu ufam, wiem, że sobie poradzi i zrobi to, co trzeba. Nie obserwuję go z 9 piętra naszego bloku, jestem 2 metry dalej, będę interweniowała jeśli uznam, że powinnam.
Druga sprawa - piasek. Od kilku tygodni mam w domu piaskownicę, zamiatam 2 razy dziennie a i tak zewsząd wysypuje się piach (pamiętajcie, żeby przed praniem przetrzepać wszystkie kieszenie). Idziesz z dzieckiem na plac zabaw, to pogódź się z tym, że przyjdzie zapiaszczone. Piasek w butach, pampersie, kieszeniach, włosach i BUZI. Wszędzie. Jak będziesz miała szczęście to i Tobie się dostanie. Ale co z tego? Nie bez powodu na placach zabaw wysypuje się piach, jest po prostu BEZPIECZNY. A ja codziennie, po kilka razy słyszę "nie syp piaskiem, nie wysypuj piasku, nie wyrzucaj do kosza, nie grzeb rączkami, nie syp na ławkę" aż się odechciewa robić cokolwiek. Dziwne, że dziecko nie wie, że powinno łopatką odkopać suchą warstwę piachu, dokopać się do mokrego i stworzyć idealną babkę. To jest poprawny sposób na zabawę w piaskownicy, nie umiesz się bawić? Wypad do domu.
Na naszych placach można wyróżnić dwa skrajne typy rodziców:
- Rodzice Dawidka - jest u nas na osiedlu taki biedny Dawidek. I wcale nie jest ubogi, jest poszkodowany. Przez rodziców. Przychodzi z obojgiem. Oboje przekrzykują się czego to nie wolno. Oboje ze skwaszonymi minami chodzą za Dawidkiem krok w krok i kontrolują jakość zabawy i przestrzeganie przez Dawidka zasad dobrego zachowania na placu zabaw. Dawidek po czasie nie wytrzymuje i staje się marudny, więc następuje szybka ewakuacja do domu.
- Rodzice ławeczki. Ławeczka stoi a dzieci biegają po ulicy. Rodzice ogarniają osiedlowe ploteczki, dzieci pozostawione same sobie o 19 zgarniane są do domu.
Dlatego mój dzisiejszy apel do Was: Plac zabaw to miejsce zabawy, relaksu. Zarówno dzieci jak i rodziców. Oczywiście wszystko w granicach bezpieczeństwa. Dajcie dzieciom swobodę zabawy, dajcie im wymyślić sobie co chcą robić. Dajcie im się wybrudzić, nakrzyczeć na inne dziecko, poprzepychać przy kolejce na zjeżdżalnię, upaść, zjeść odrobinę piasku. Dajcie im się uczyć życia :)
wtorek, 21 kwietnia 2015
Niezbędnik mamy 20 miesięczniaka.
Napiszę o rzeczach, które pomagają mi przetrwać te "gorsze dni". Moje i jego. Czasem ja nie nadaję się do niczego, czasem on jest marudny i niezdecydowany, czasem łączymy siły i cały dzień to mordęga. Nie będzie to lista "jak wychować dziecko na laureata nagrody Noble'a", będzie bardziej "przeżyć i nie zwariować" dlatego czytajcie z przymrużeniem oka ;)
1. Codzienne spacery. Plac zabaw, 3 razy dziennie. Mama w szaliku, czapce i rękawiczkach trzęsie się na ławce, dziecko w piaskownicy próbuje nasypać piach do wiaderka, co mu się niestety nie udaje bo tak wieje, że piasek już dawno jest w innym województwie. Dlatego od jakiegoś czasu tak bardzo narzekam na pogodę na Instagramie :)
2. Zakupy. Codziennie o 9. Olo kocha wózek. Ale wózek ma być w ciągłym ruchu. Więc jak mama staje w piekarni, żeby kupić bułki (2 minuty Synu!), Olo siedzi w wózku i zależnie od ilości widzów jęczy - albo mama, mamaaaa, maaaaamaaaa, maaaaammma (kto słyszał, ten wie jaki to jęk), albo brummm, brruuuum, bruuum. Osobiście wolę brum, brum :) Jaki mam na niego sposób? Lizak. Im bardziej lepki, tym lepiej (później trzeba jeszcze oblizać łapki). Zwykle po zakupach przechodzimy do punktu 1., czyli placu zabaw, piach + lepkie łapki = same wiecie co :) To prowadzi nas do punktu 3.
3. Brudny? Wrzuć na luz mamo. Moje dziecko zwykle jest brudne. Jest czysty tylko jak idzie spać albo do babci :) Piorę co drugi dzień. Nie prasuję więc jakoś więcej roboty przy tym nie mam :) A dziecko bez stresu odkrywa świat. Olek na placu zabaw ma pełną swobodę, to samo przy jedzeniu. Ubrudzi się? Trudno, jest dzieckiem, to ten moment w życiu, w którym brudna buzia bardziej rozczula widza niż obrzydza :)
4. Stały plan dnia. Każdy nasz dzień wygląda mniej więcej tak samo. Daje poczucie bezpieczeństwa niemowlętom, dzieciom ale także rodzicom. Wiem czego o danej godzinie się spodziewać dzięki czemu mogę sobie zaplanować dzień (wystawne II śniadanko z tvnplayerem planuję na 11, podczas drzemki Ola, wtedy też ogarniam chałupę i przygotowuję półprodukty na obiad)
5. Jak już weszliśmy na temat obiadu. Synek ostatnio wybrzydza. Nie spinam się za bardzo, nie jesteś głodny, nie jedz. Ale czasem JA chcę zjeść w spokoju, a żeby jeść we względnym spokoju, Olo też musi mieć jakieś zajęcie, jakie? Frytki. Miłość przeszła z matki na syna, dla frytek zrobimy wszystko, smakują nawet z ziemi (podobno, relacja Olka i Boba) :) Do tego dochodzą chrupki, paluszki, czekolada, danonki. Samo dobro z natury :)
6. Pozostając przy obiedzie, a raczej przy przygotowywaniu. W kuchni mam szufladę pełną "wszystkiego" - szmatki, ściereczki, gąbeczki, stare buteleczki, pojemniczki i cholera wie co jeszcze (właściwie to Olo bardzo dobrze wie). Mały wie, że tą szufladę może przegrzebywać, wszystko z niej wywalać i tworzyć nowe konstrukcje. Ja w tym czasie spokojnie szatkuje kapustę :)
7. Kredki. Olek chwilę porysuje, później skupia się na zrzucaniu wszystkich kredek. Dlatego im więcej, tym lepiej - dłużej zrzuca, dłużej zbiera :)
8. Bajki. Telewizja do drugiego życia to zło. Powiedziałam to. Ale mi czasem ratuje zdrowie psychiczne. Ostatnio na topie Peppa i Ciekawski George :)
9. Babcia. Masz dość? Dzwoń do babci, cioci, wujka, sąsiadki, pani z mięsnego. Może ktoś go przygarnie :) U nas przynajmniej raz w tygodniu Olo wędruje na parę godzin do babci.
1. Codzienne spacery. Plac zabaw, 3 razy dziennie. Mama w szaliku, czapce i rękawiczkach trzęsie się na ławce, dziecko w piaskownicy próbuje nasypać piach do wiaderka, co mu się niestety nie udaje bo tak wieje, że piasek już dawno jest w innym województwie. Dlatego od jakiegoś czasu tak bardzo narzekam na pogodę na Instagramie :)
2. Zakupy. Codziennie o 9. Olo kocha wózek. Ale wózek ma być w ciągłym ruchu. Więc jak mama staje w piekarni, żeby kupić bułki (2 minuty Synu!), Olo siedzi w wózku i zależnie od ilości widzów jęczy - albo mama, mamaaaa, maaaaamaaaa, maaaaammma (kto słyszał, ten wie jaki to jęk), albo brummm, brruuuum, bruuum. Osobiście wolę brum, brum :) Jaki mam na niego sposób? Lizak. Im bardziej lepki, tym lepiej (później trzeba jeszcze oblizać łapki). Zwykle po zakupach przechodzimy do punktu 1., czyli placu zabaw, piach + lepkie łapki = same wiecie co :) To prowadzi nas do punktu 3.
3. Brudny? Wrzuć na luz mamo. Moje dziecko zwykle jest brudne. Jest czysty tylko jak idzie spać albo do babci :) Piorę co drugi dzień. Nie prasuję więc jakoś więcej roboty przy tym nie mam :) A dziecko bez stresu odkrywa świat. Olek na placu zabaw ma pełną swobodę, to samo przy jedzeniu. Ubrudzi się? Trudno, jest dzieckiem, to ten moment w życiu, w którym brudna buzia bardziej rozczula widza niż obrzydza :)
4. Stały plan dnia. Każdy nasz dzień wygląda mniej więcej tak samo. Daje poczucie bezpieczeństwa niemowlętom, dzieciom ale także rodzicom. Wiem czego o danej godzinie się spodziewać dzięki czemu mogę sobie zaplanować dzień (wystawne II śniadanko z tvnplayerem planuję na 11, podczas drzemki Ola, wtedy też ogarniam chałupę i przygotowuję półprodukty na obiad)
5. Jak już weszliśmy na temat obiadu. Synek ostatnio wybrzydza. Nie spinam się za bardzo, nie jesteś głodny, nie jedz. Ale czasem JA chcę zjeść w spokoju, a żeby jeść we względnym spokoju, Olo też musi mieć jakieś zajęcie, jakie? Frytki. Miłość przeszła z matki na syna, dla frytek zrobimy wszystko, smakują nawet z ziemi (podobno, relacja Olka i Boba) :) Do tego dochodzą chrupki, paluszki, czekolada, danonki. Samo dobro z natury :)
6. Pozostając przy obiedzie, a raczej przy przygotowywaniu. W kuchni mam szufladę pełną "wszystkiego" - szmatki, ściereczki, gąbeczki, stare buteleczki, pojemniczki i cholera wie co jeszcze (właściwie to Olo bardzo dobrze wie). Mały wie, że tą szufladę może przegrzebywać, wszystko z niej wywalać i tworzyć nowe konstrukcje. Ja w tym czasie spokojnie szatkuje kapustę :)
7. Kredki. Olek chwilę porysuje, później skupia się na zrzucaniu wszystkich kredek. Dlatego im więcej, tym lepiej - dłużej zrzuca, dłużej zbiera :)
8. Bajki. Telewizja do drugiego życia to zło. Powiedziałam to. Ale mi czasem ratuje zdrowie psychiczne. Ostatnio na topie Peppa i Ciekawski George :)
9. Babcia. Masz dość? Dzwoń do babci, cioci, wujka, sąsiadki, pani z mięsnego. Może ktoś go przygarnie :) U nas przynajmniej raz w tygodniu Olo wędruje na parę godzin do babci.
środa, 8 kwietnia 2015
It's a boy!
Tak, nasz Fasolini to chłopiec :) Tak samo jak w pierwszej ciąży, dowiedzieliśmy się już podczas USG genetycznego czyli pod koniec 13 tygodnia. Kiedy ginekolog obwieścił "Siusiak" poczułam lekkie uszczypnięcie żalu ale przecież WIEDZIAŁAM. Wiedziałam, że to Synek, tak jak Olo od początku był Synkiem, tak Maks też już od testu ciążowego był Chłopakiem :) Najważniejsze, że zdrowy :)
Taka śmieszna mentalność Polaków, że żeby osiągnąć sukces "rodzinny" trzeba mieć maksymalnie 2 sztuki dzieci, po jednym z każdej płci. W sumie bardziej trafne będzie "taka mentalność Polaków, że lubią się wtrącać i lepiej wiedzą, czego chcemy i co jest dla nas lepsze". Sama wiadomość o drugiej ciąży była dla niektórych szokiem, że jak to drugie? Tak szybko? Nie próżnujecie. Czułam się jak inkubator. Na szczęście dla większości była to jednak radosna nowina i powód do gratulacji :)
Wracając do płci, wiadomo, że fajnie byłoby mieć córę, bo sukieneczki, kwiatuszki, serduszka, balerinki, lalki i fryzurki. Jednak pierwszy Chłopak wyjątkowo nam się udał (chociaż aktualnie krzyczy na mnie jedząc rosół) więc może tak się dobraliśmy, że będziemy "produkować" najfajniejszych kolesi na dzielni? ;)
Taka śmieszna mentalność Polaków, że żeby osiągnąć sukces "rodzinny" trzeba mieć maksymalnie 2 sztuki dzieci, po jednym z każdej płci. W sumie bardziej trafne będzie "taka mentalność Polaków, że lubią się wtrącać i lepiej wiedzą, czego chcemy i co jest dla nas lepsze". Sama wiadomość o drugiej ciąży była dla niektórych szokiem, że jak to drugie? Tak szybko? Nie próżnujecie. Czułam się jak inkubator. Na szczęście dla większości była to jednak radosna nowina i powód do gratulacji :)
Wracając do płci, wiadomo, że fajnie byłoby mieć córę, bo sukieneczki, kwiatuszki, serduszka, balerinki, lalki i fryzurki. Jednak pierwszy Chłopak wyjątkowo nam się udał (chociaż aktualnie krzyczy na mnie jedząc rosół) więc może tak się dobraliśmy, że będziemy "produkować" najfajniejszych kolesi na dzielni? ;)
poniedziałek, 6 kwietnia 2015
Nasz Alfabet
Żeby trochę przybliżyć Wam nasze życie, stworzyłam nasz Alfabecik :) Kto nowy, niech klika w "Kto w bloku piszczy" i nadrabia, bo za parę miesięcy to Fasolini zabierze całą Waszą uwagę :)
A. Aktywność - staramy się dużo czasu spędzać w ruchu / na zewnątrz / gdzieś :) Aktualnie jedno z nas posiada duży brzuch więc musi zrezygnować z rowera i rolek ale specjalnie tu o tym piszę, żeby po porodzie wrócić do aktywności.
B. Bob. No oczywiste. Boboftrucik. Często obciążenie i udręka ale Nasza Miłość. Najgrzeczniejszy pies świata (nie licząc jedzenia kup, nad tym musimy jeszcze popracować ;) )
Bałagan. Czysto jest tylko 5 minut po posprzątaniu. Jeszcze z tym walczę ale powoli odpuszczam. Aktualnie nie jest źle, ale mogłoby być lepiej ;)
Brudas. Pozwalamy Olowi się brudzić, teraz jest na to czas.
C. Czas dla siebie. Tak organizujemy czas, żeby każdy jest zadowolony. Czasem spędzamy go w trójkę, czasem każdy osobno (dzięki Bogu za babcię 2 bloki dalej).
Ciąża. Daje w kość, strach myśleć co czeka mnie latem ;)
D. Dzieciaki. Bob - 3 lata w lipcu, Olo - 2 lata w sierpniu, Maks - oczekiwany na 6 sierpnia.
E. Emocje. Jest ich sporo w naszym życiu. I tych negatywnych i pozytywnych. Olo wkracza w okres buntu, wiem, że będzie ciężko ale póki co sama się podziwiam za cierpliwość, której było u mnie zawsze minimum (3 minuty w kolejce to wieczność)
F. Filmy. Co wieczór coś nowego.
G. Go Pro Hero3. Najdroższa rzecz w naszym domu ;) Towarzyszy w najważniejszych momentach naszego życia. Nakręciła Sztukę Chodzenia, Relację z Chorwacji i wiele innych. Montował Paweł ;)
H. Hałas. Jest go sporo, będzie jeszcze więcej. Sorry sąsiady ;)
I. Internet. Codziennie, kilka razy dziennie. Najbardziej aktywna jestem na Instagramie. Poznałam tam wiele ciekawych osób :) Zaglądajcie tam, jeśli chcecie być na bieżąco.
J. Jeszcze i już. Codzienne pytania: "Jeszcze nie chodzi? Jeszcze nie mówi?" "Już siada na nocnik? Już sam je?"
K. Koszyka street. Nasza ulica. Paweł się tu wychowywał, dla mnie już też żadna działkowa alejka nie jest nieznana.
Kaczka. Ukochana przytulanka Ola.
L. Luksus. Nie u nas w domu :) Raz w roku pobyt w hotelu ze SPA i styka :)
Lizak. Zawsze w mojej torebce :)
M. Mama. Wszechobecne "mama", od rana do wieczora. Do znudzenia "mama, mama, mama". Jednocześnie najpiękniejsze słowo i najważniejsza rola w moim życiu.
Do M dorzucę jeszcze Miotłę :) Zamiatam co najmniej 2 razy dziennie :) a "Mop" co drugi dzień.
N. Nikon D7100. Kolejny towarzysz naszego życia. Ciężki jak cholera ale to Paweł go obsługuje ;)
O. Olo. Miał być Aleks, żaden "Olo". Jest Olo ŚmiechOlo, WkurzOlo, SpacerOlo, ChodzOlo, KupOlo.
Opole - nasze miasto, przyjechałam tu na studia i już zostałam. Paweł i KrejzOlo się tu urodzili.
P. Pawłowiczki. Tam mieszkają moi rodzice. Ja mieszkałam tam kilka lat. Jak piszę na IG, że jesteśmy "na wsi" to właśnie tam - w Pawłowiczkach.
Pranie. Co drugi dzień. Dzielone na "jasne" i "ciemne".
R. Remont. Czeka nas w maju. Musimy tylko trochę oszczędzić. planujemy odświeżyć pokoje dla Chłopaków i kupić Olowi nowe mebelki.
Rytm dnia. Od początku przestrzegany dzięki czemu wiele można było zaplanować. Do tej pory, niezależnie od pogody, codziennie o 9 idziemy na zakupy.
S. Skaza białkowa. Olo je już wszystko to, co my. Dalej pije Bebilon Pepti bo po MM HA dostaje silnej wysypki.
Smartfon. Ładowany codziennie. Niezbędnik Rodzica :) Aktualnie używane aplikacje - Duckie Deck i Moja Ciąża :)
T. Tata. Najsłodziej wypowiadane słowo. Bo "mama" to krzyk, a "tata" mówi z czułością :)
U. Uczucia. Nie boimy się ich okazywać.
W. Willa's Wild Life. Ratuje mi życie. Nieśmiertelna bajka, którą Olo mógłby oglądać bez przerwy.
Wynajem. Mieszkanie niestety wynajmujemy. Ale wierzę, że za parę lat będziemy już "na swoim".
Z. Zwierzęta. Kochamy je wszystkie, Olo jara się nawet bąkiem nad pąkiem ;) A największym hitem, do tej pory, jest kot. Gorzej jak kot ucieknie :)
A. Aktywność - staramy się dużo czasu spędzać w ruchu / na zewnątrz / gdzieś :) Aktualnie jedno z nas posiada duży brzuch więc musi zrezygnować z rowera i rolek ale specjalnie tu o tym piszę, żeby po porodzie wrócić do aktywności.
B. Bob. No oczywiste. Boboftrucik. Często obciążenie i udręka ale Nasza Miłość. Najgrzeczniejszy pies świata (nie licząc jedzenia kup, nad tym musimy jeszcze popracować ;) )
Bałagan. Czysto jest tylko 5 minut po posprzątaniu. Jeszcze z tym walczę ale powoli odpuszczam. Aktualnie nie jest źle, ale mogłoby być lepiej ;)
Brudas. Pozwalamy Olowi się brudzić, teraz jest na to czas.
C. Czas dla siebie. Tak organizujemy czas, żeby każdy jest zadowolony. Czasem spędzamy go w trójkę, czasem każdy osobno (dzięki Bogu za babcię 2 bloki dalej).
Ciąża. Daje w kość, strach myśleć co czeka mnie latem ;)
D. Dzieciaki. Bob - 3 lata w lipcu, Olo - 2 lata w sierpniu, Maks - oczekiwany na 6 sierpnia.
E. Emocje. Jest ich sporo w naszym życiu. I tych negatywnych i pozytywnych. Olo wkracza w okres buntu, wiem, że będzie ciężko ale póki co sama się podziwiam za cierpliwość, której było u mnie zawsze minimum (3 minuty w kolejce to wieczność)
F. Filmy. Co wieczór coś nowego.
G. Go Pro Hero3. Najdroższa rzecz w naszym domu ;) Towarzyszy w najważniejszych momentach naszego życia. Nakręciła Sztukę Chodzenia, Relację z Chorwacji i wiele innych. Montował Paweł ;)
H. Hałas. Jest go sporo, będzie jeszcze więcej. Sorry sąsiady ;)
I. Internet. Codziennie, kilka razy dziennie. Najbardziej aktywna jestem na Instagramie. Poznałam tam wiele ciekawych osób :) Zaglądajcie tam, jeśli chcecie być na bieżąco.
J. Jeszcze i już. Codzienne pytania: "Jeszcze nie chodzi? Jeszcze nie mówi?" "Już siada na nocnik? Już sam je?"
K. Koszyka street. Nasza ulica. Paweł się tu wychowywał, dla mnie już też żadna działkowa alejka nie jest nieznana.
Kaczka. Ukochana przytulanka Ola.
L. Luksus. Nie u nas w domu :) Raz w roku pobyt w hotelu ze SPA i styka :)
Lizak. Zawsze w mojej torebce :)
M. Mama. Wszechobecne "mama", od rana do wieczora. Do znudzenia "mama, mama, mama". Jednocześnie najpiękniejsze słowo i najważniejsza rola w moim życiu.
Do M dorzucę jeszcze Miotłę :) Zamiatam co najmniej 2 razy dziennie :) a "Mop" co drugi dzień.
N. Nikon D7100. Kolejny towarzysz naszego życia. Ciężki jak cholera ale to Paweł go obsługuje ;)
O. Olo. Miał być Aleks, żaden "Olo". Jest Olo ŚmiechOlo, WkurzOlo, SpacerOlo, ChodzOlo, KupOlo.
Opole - nasze miasto, przyjechałam tu na studia i już zostałam. Paweł i KrejzOlo się tu urodzili.
P. Pawłowiczki. Tam mieszkają moi rodzice. Ja mieszkałam tam kilka lat. Jak piszę na IG, że jesteśmy "na wsi" to właśnie tam - w Pawłowiczkach.
Pranie. Co drugi dzień. Dzielone na "jasne" i "ciemne".
R. Remont. Czeka nas w maju. Musimy tylko trochę oszczędzić. planujemy odświeżyć pokoje dla Chłopaków i kupić Olowi nowe mebelki.
Rytm dnia. Od początku przestrzegany dzięki czemu wiele można było zaplanować. Do tej pory, niezależnie od pogody, codziennie o 9 idziemy na zakupy.
S. Skaza białkowa. Olo je już wszystko to, co my. Dalej pije Bebilon Pepti bo po MM HA dostaje silnej wysypki.
Smartfon. Ładowany codziennie. Niezbędnik Rodzica :) Aktualnie używane aplikacje - Duckie Deck i Moja Ciąża :)
T. Tata. Najsłodziej wypowiadane słowo. Bo "mama" to krzyk, a "tata" mówi z czułością :)
U. Uczucia. Nie boimy się ich okazywać.
W. Willa's Wild Life. Ratuje mi życie. Nieśmiertelna bajka, którą Olo mógłby oglądać bez przerwy.
Wynajem. Mieszkanie niestety wynajmujemy. Ale wierzę, że za parę lat będziemy już "na swoim".
Z. Zwierzęta. Kochamy je wszystkie, Olo jara się nawet bąkiem nad pąkiem ;) A największym hitem, do tej pory, jest kot. Gorzej jak kot ucieknie :)
| Smartfon + Willa's Wild Life + kawałek Bałaganu |
| Brudas + Bob + Bałagan |
| 2 razy Kaczka :) |
sobota, 28 marca 2015
Drugi Trymestr drugiej ciąży :)
W internecie nazywają ten trymestr "miesiącem miodowym" ciąży. Ja mężatką jeszcze nie jestem ale nie życzę sobie takiego miesiąca miodowego, bo nie okłamujmy się, różowo nie jest ;) Mam problemy z przepływami w żyłach, przez co większy wysiłek (Olo waży 14kg) czy dłuższy spacer (pies musi sikać) skutkuje okropnym bólem. Niestety nie ma na to sposobu i "trzeba to przetrwać" :)
W tym okresie mogą pojawić się pierwsze rozstępy, jest to uwarunkowane głównie genetycznie (dziękuję mamusiu :)) ale warto dbać o nawilżenie skóry brzucha, piersi, pośladków i bioder :) Wierzcie lub nie ale jedyne rozstępy "po Olu" to właśnie te na udach. Rozstęp to nic innego jak blizna, dlatego jeśli już się pojawi - bardzo ciężko jest się go pozbyć. Z czasem blednie ale pozostaje widoczny i wyczuwalny.
Najwspanialszym chyba momentem w drugim trymestrze ciąży jest ten, kiedy zaczynasz czuć ruchy dziecka. Większość kobiet nie ma problemu z odróżnieniem ich od ruchów jelit. Są to delikatne „kopniaczki”, jakby pukanie. Mimo że dziecko jest już bardzo aktywne, na początku będziesz odczuwała jego ruchy rzadko, nawet raz na kilka dni. Stopniowo dopiero kopniaki staną się częścią twojej codzienności i pod koniec drugiego trymestru będziesz na nie czekać każdego dnia. Naucz się wtedy koniecznie „schematu”, w jakim porusza się twoje dziecko. Większość maluchów wykazuje największą aktywność rano, po śniadaniu, i w godzinach wieczornych. Często najintensywniej ruszają się w ciągu godziny po posiłku.
Nasz Fasolini już się rozbrykał, w ciągu dnia nie mam czasu na "kontakt", zresztą zwykle jestem w ciągłym ruchu więc sobie śpi, czasem zamienimy kilka słów po śniadaniu :) "Nasz czas" jest koło 22-23 kiedy leżę już w łóżku, wtedy sobie rozmawiamy, czasem nawet wtajemniczamy w nasze rozmowy tatusia :) Magiczne chwile, chyba każda mama na nie czeka.
czwartek, 12 marca 2015
Ile trwa ciąża?
Przyszła mama i tata liczą ciążę w tygodniach. Pani w piekarni, znajomy i listonosz - w miesiącach.
Jestem słaba z matmy więc zawsze jak ktoś mnie pyta, który to miesiąc, próbuję JAKOŚ to w głowie obliczyć. Trwa to wieki więc postanowiłam podawać tygodnie, niech sobie sami kombinują :)
Stwierdziłam jednak, że warto to wszystko usystematyzować :)
Ile trwa ciąża?
Jestem słaba z matmy więc zawsze jak ktoś mnie pyta, który to miesiąc, próbuję JAKOŚ to w głowie obliczyć. Trwa to wieki więc postanowiłam podawać tygodnie, niech sobie sami kombinują :)
Stwierdziłam jednak, że warto to wszystko usystematyzować :)
Ile trwa ciąża?
Większość z nas odpowiedziałoby - 9 miesięcy. A ile to dni? Licząc, wychodzi ok. 280. Może od dziś będę mówiła, w którym DNIU ciąży jestem ;) Książkowa ciąża obejmuje 10 miesięcy księżycowych - każdy z nich składa się z 4 tygodni, a więc 28 dni. Razem daje nam to 40 tygodni i jest to odpowiedź na pytanie, ile tygodni trwa ciąża.
Dzieli się ją też na trymestry będące głównymi etapami rozwoju płodu.
Dzieli się ją też na trymestry będące głównymi etapami rozwoju płodu.
-Pierwszy trymestr obejmuje 14 początkowych tygodni ciąży – wtedy kształtują się główne układy i narządy dziecka.
-Od 15. do 27. tygodnia ciąży trwa drugi trymestr – wtedy u mamy ustępują ciążowe dolegliwości, a maluch jest już w pełni ukształtowany i dalej się rozwija.
-Początek 28. tygodnia ciąży to już trzeci trymestr – dziecko rośnie i przybiera na wadze, a organizm mamy przygotowuje się do porodu.
Jak obliczyć termin porodu?
Jeśli masz regularne 28-dniowe cykle, do daty ostatniej miesiączki dodaj 280 dni (albo prościej: 9 miesięcy i 7 dni). Gdy cykle mają inną długość, np. 32 dni, dodaj 9 miesięcy i 11 dni. Jeśli są krótsze, np. 26-dniowe, dolicz 9 miesięcy i 5 dni. A najlepiej zamiast bawić się w liczenie, skorzystaj z kalkulatora dary porodu, wujek Google chętnie pomoże :)
Trudniej wyliczyć termin przy cyklach nieregularnych (a takie ma około 75 procent kobiet). Wtedy jedynym wiarygodnym sposobem ustalenia terminu porodu jest badanie USG wykonane przed 15. tygodniem ciąży. Dokładność takiego wyliczenia sięga 5–7 dni.
I uwaga, bonus! Jak któraś przyszła mama wyskoczy Wam z tygodniem, sprawdźcie sobie który to miesiąc :)
Trudniej wyliczyć termin przy cyklach nieregularnych (a takie ma około 75 procent kobiet). Wtedy jedynym wiarygodnym sposobem ustalenia terminu porodu jest badanie USG wykonane przed 15. tygodniem ciąży. Dokładność takiego wyliczenia sięga 5–7 dni.
I uwaga, bonus! Jak któraś przyszła mama wyskoczy Wam z tygodniem, sprawdźcie sobie który to miesiąc :)
1 miesiąc - 0-4,5 tyg.
2 miesiąc - 4,5-9 tyg.
3 miesiąc - 9-13,5 tyg.
4 miesiąc - 13,5-18 tyg.
5 miesiąc - 18-22,5 tyg.
6 miesiąc - 22,5-27 tyg.
7 miesiąc - 27-31,5 tyg.
8 miesiąc - 31,5-36 tyg.
9 miesiąc - 36-40 tyg.
O, ja jestem w piątym :)
9 miesiąc - 36-40 tyg.
O, ja jestem w piątym :)
poniedziałek, 2 marca 2015
Wycofanie zarzutów
Tu i tu pisałam o tym, że Olo zaczyna się buntować. W domu było wszystko w porządku, niestety spacery spędzały mi sen z powiek - Olek wpadał w histerie, kładł się w kałużach, nie słuchał i uciekał a ja wracałam cała spocona i zdemotywowana. Nie wiem czy ktoś mu przekazał, że o tym pisałam (;)), czy moje metody działania poskutkowały, czy może tylko mamy przerwę ale teraz spacery to sama PRZYJEMNOŚĆ. Słucha, rozumie, wszystko mu można wytłumaczyć i wynegocjować :) Ja też wrzuciłam na luz i jak ucieka mi na pobliski plac zabaw, daję mu 5 minut na zabawę, jak chce policzyć samochody na parkingu (koniecznie trzeba dotknąć znaczka), pozwalam mu na to, nawet pomagam :) Nie zmuszam go do chodzenia za rękę, chociaż wymagam tego tam, gdzie odbywa się ruch uliczny i on się do tego dostosował. Nie dostaję palpitacji serca jak upadnie akurat w największej kałuży, przychodzi wytrzeć rączki, reszta może być brudna ;) Chociaż jestem bliska zawału jak na jego drodze widzę psią kupę..
Do sklepu nadal biorę wózek, nie wiem czy jego zachowanie między regałami uległo zmianie, podejrzewam, że tak. Biorę wózek ze względu na ciążę, wszystkie ziemniaki i inne kalafiory wożą się na kółkach :) A Olo drogę "tam i z powrotem" pokonuje na swoich szybkich nóżkach :)
Jestem dumna z mojego Syna, z tego jaki jest samodzielny i odważny, jak dużo rozumie i pomaga, jak grzecznie potrafi bawić się sam a w towarzystwie jest rozkoszny. Jest naszym największym Skarbem i mimo, że czasem mamy dosyć, wystarczy, że Olo zrobi coś niespodziewanego i uśmiech wraca na nasze twarze.
Do sklepu nadal biorę wózek, nie wiem czy jego zachowanie między regałami uległo zmianie, podejrzewam, że tak. Biorę wózek ze względu na ciążę, wszystkie ziemniaki i inne kalafiory wożą się na kółkach :) A Olo drogę "tam i z powrotem" pokonuje na swoich szybkich nóżkach :)
Jestem dumna z mojego Syna, z tego jaki jest samodzielny i odważny, jak dużo rozumie i pomaga, jak grzecznie potrafi bawić się sam a w towarzystwie jest rozkoszny. Jest naszym największym Skarbem i mimo, że czasem mamy dosyć, wystarczy, że Olo zrobi coś niespodziewanego i uśmiech wraca na nasze twarze.
| Ja grzeczny? :) |
sobota, 28 lutego 2015
Trymestr I. Objawy, których nie da się przeoczyć
Na szczęście od ponad miesiąca już za mną. Czemu na szczęście? Przeczytaj, to poznasz moje ulubione dolegliwości ciążowe :)
Nie należę do tych, którym nie przysługuje becikowe bo za późno zgłosiły się do lekarza. Daleko mi też do bohaterek programu "Ciąża z zaskoczenia". Z Olem było tak, że jeszcze dzień przed zrobieniem testu ciążowego, pani ginekolog wmawiała mi gruczolaki przysadki mózgowej. Nie zważając na moje mdłości i spóźniającą się miesiączkę, opowiadała na czym będzie polegała operacja guzków (?!). Trochę podłamana wizytą wróciłam do domu. Mdłości mnie dobijały więc następnego dnia poszłam do apteki po jakiś cudowny środek antywymiotny. Pani farmaceutka totalnie zbiła mnie z tropu pytając
-A może jest Pani w ciąży?
-Nie, nie.
-A może jednak?
-Nie, nie. Mam bardzo wysoką prolaktynę, z zajściem w ciążę to ja będę musiała się trochę pobawić.
-A może jednak, dla pewności, weźmie Pani test ciążowy?
-Nie, nie. Byłam wczoraj u ginekologa, ta prolaktyna i te sprawy, nie, nie.
- Wie Pani, prolaktyna skacze w ciąży, Pani weźmie ten test i Aviomarin na mdłości. Ale najpierw niech Pani zrobi test.
Myślę sobie 5 zł, niedużo. Można kupić. Wróciłam do domu, była 13, test najlepiej robić rano. To zrobię teraz :) Po chwili zapłakana dzwoniłam do mamy. Totalnie się tego nie spodziewałam, mimo, że objawy jasno na to wskazywały. Później czekały mnie tylko mdłości, senność, zmęczenie i tak dalej.
W TEJ ciąży, podobnie, choć bez udziału pani ginekolog i farmaceutki. Brak okresu. Mdłości. Później już mdłości i bezsenność z nerwów.
Paweł był wtedy w Birmie. Ja byłam u rodziców. Zrobiłam pierwszy test o 3 w nocy (można uznać, że to rano, w końcu spałam w nocy :)) I GŁUPIA byłam, że o 3, bo już później nie mogłam zasnąć. Bo wylazła ta kreska, blada, ale była. Pierwsza myśl - jaki kupić wózek :) Taki bzik wózkowy. Rano po konfrontacji z mamą się poryczałam. Niby zaczęłam niewinnie:
-Mamo, jak Ty sobie radziłaś z dwulatkiem i noworodkiem?
- No jakoś sobie trzeba było radzić, a co?
-...
-Co, planujecie drugie?
-... buuuu
Zapłakana wyjaśniłam, że zrobiłam w nocy/rano test i wyszedł pozytywny. Mama na luzie, że pewnie coś się testowi poprzestawiało w kreskach. Zrobię drugi i wtedy mogę płakać. Z tym, że ja czytałam o tej 3 jak to jest z wiarygodnością testów - otóż moje drogie, testy się MYLĄ, ale w drugą stronę. I właściwie nie tyle mylą, co jest zbyt wcześnie na wykrycie ciąży z moczu.
Poczekałam dwa dni, zrobiłam drugi test. Krecha o pięknym malinowym kolorze wyskoczyła automatycznie po zetknięciu z moją substancją ;)
No cóż, pogodzona z myślą, że znowu sobie nie pojeżdżę na snowboardzie czekałam, aż Paweł pojawi się na WhatsAppie. Nie jestem w stanie powiedzieć jak naprawdę zareagował. Wiem tylko, że cała lokalna wioska piła zdrowie naszej Fasolki :)
Ale przejdźmy do tematu głównego - czego się spodziewać po pierwszych 13 tygodniach ciąży?
-nudności, mdłości, wymioty. Jak zwał tak zwał. Ogólna zamuła, możesz jeść tylko ściśle wybrane przez Twój organizm produkty lub.. nic. Co pomaga? Imbir w herbacie, migdały do pogryzienia, woda z cytryną, przekąska jeszcze przed wstaniem z łóżka albo.. nic. Trwają mniej więcej do 12-13 tc albo.. do końca ciąży. Pamiętaj o częstym piciu wody, nawet po łyczku, tak aby się nie odwodnić. O wymiotach lepiej poinformować lekarza prowadzącego ciążę.
-senność, zmęczenie, dajcie mi kocyk idę spać. Mogłabym powiedzieć, że pierwszy trymestr pierwszej ciąży przespałam z przerwami na posmarowanie głowy amolem. Bo w sumie tak było, mam chyba nawet zdjęcie jak leżę na kanapie ze znanym mi wyrazem twarzy (wieczne niezadowolenie) a na stole leży Amol i Milka :)
W drugiej ciąży nie było tak łatwo, słaniałam się na nogach, nic mi się nie chciało. A przecież o 7 pobudka, 9 zakupy, od 11 drzemka Ola (którą głupia poświęcałam na sprzątanie i obiad), 13 spacer z psem itd, dopiero po 17 mogłam odetchnąć bo Paweł wracał z pracy. Moja rada? Śpij ile wlezie :)
-piersi. Ulubiony temat mężczyzn, więc postaram się napisać to najdelikatniej jak się da, może nawet uda mi się zrobić z tego coś pozytywnego. Piersi w pierwszym trymestrze ROSNĄ (są obrzmiałe i bolą).
-obwód brzucha. W ósmym tygodniu nie da się dopiąć żadnych spodni, waga wzrasta o jakieś 2kg- efekt zatrzymania wody. Za zwiększenie obwodu odpowiedzialny jest progesteron - hormon, który pozwala zrelaksować się macicy i zwiększyć jej objętość. Rozkurcza też niestety mięśnie gładkie jelit powodując zaparcia i wzdęcia. Brzuch w drugiej ciąży wyskakuje właściwie od razu.
Chciałam jeszcze napisać o tym, co dzieje się z Fasolką ale rozpisałam się jak ja nie mogę a Olo odpuścił drzemkę więc ogólnie dupa.
Nie należę do tych, którym nie przysługuje becikowe bo za późno zgłosiły się do lekarza. Daleko mi też do bohaterek programu "Ciąża z zaskoczenia". Z Olem było tak, że jeszcze dzień przed zrobieniem testu ciążowego, pani ginekolog wmawiała mi gruczolaki przysadki mózgowej. Nie zważając na moje mdłości i spóźniającą się miesiączkę, opowiadała na czym będzie polegała operacja guzków (?!). Trochę podłamana wizytą wróciłam do domu. Mdłości mnie dobijały więc następnego dnia poszłam do apteki po jakiś cudowny środek antywymiotny. Pani farmaceutka totalnie zbiła mnie z tropu pytając
-A może jest Pani w ciąży?
-Nie, nie.
-A może jednak?
-Nie, nie. Mam bardzo wysoką prolaktynę, z zajściem w ciążę to ja będę musiała się trochę pobawić.
-A może jednak, dla pewności, weźmie Pani test ciążowy?
-Nie, nie. Byłam wczoraj u ginekologa, ta prolaktyna i te sprawy, nie, nie.
- Wie Pani, prolaktyna skacze w ciąży, Pani weźmie ten test i Aviomarin na mdłości. Ale najpierw niech Pani zrobi test.
Myślę sobie 5 zł, niedużo. Można kupić. Wróciłam do domu, była 13, test najlepiej robić rano. To zrobię teraz :) Po chwili zapłakana dzwoniłam do mamy. Totalnie się tego nie spodziewałam, mimo, że objawy jasno na to wskazywały. Później czekały mnie tylko mdłości, senność, zmęczenie i tak dalej.
W TEJ ciąży, podobnie, choć bez udziału pani ginekolog i farmaceutki. Brak okresu. Mdłości. Później już mdłości i bezsenność z nerwów.
Paweł był wtedy w Birmie. Ja byłam u rodziców. Zrobiłam pierwszy test o 3 w nocy (można uznać, że to rano, w końcu spałam w nocy :)) I GŁUPIA byłam, że o 3, bo już później nie mogłam zasnąć. Bo wylazła ta kreska, blada, ale była. Pierwsza myśl - jaki kupić wózek :) Taki bzik wózkowy. Rano po konfrontacji z mamą się poryczałam. Niby zaczęłam niewinnie:
-Mamo, jak Ty sobie radziłaś z dwulatkiem i noworodkiem?
- No jakoś sobie trzeba było radzić, a co?
-...
-Co, planujecie drugie?
-... buuuu
Zapłakana wyjaśniłam, że zrobiłam w nocy/rano test i wyszedł pozytywny. Mama na luzie, że pewnie coś się testowi poprzestawiało w kreskach. Zrobię drugi i wtedy mogę płakać. Z tym, że ja czytałam o tej 3 jak to jest z wiarygodnością testów - otóż moje drogie, testy się MYLĄ, ale w drugą stronę. I właściwie nie tyle mylą, co jest zbyt wcześnie na wykrycie ciąży z moczu.
Poczekałam dwa dni, zrobiłam drugi test. Krecha o pięknym malinowym kolorze wyskoczyła automatycznie po zetknięciu z moją substancją ;)
No cóż, pogodzona z myślą, że znowu sobie nie pojeżdżę na snowboardzie czekałam, aż Paweł pojawi się na WhatsAppie. Nie jestem w stanie powiedzieć jak naprawdę zareagował. Wiem tylko, że cała lokalna wioska piła zdrowie naszej Fasolki :)
![]() |
| Olo w 11 tygodniu. |
Ale przejdźmy do tematu głównego - czego się spodziewać po pierwszych 13 tygodniach ciąży?
-nudności, mdłości, wymioty. Jak zwał tak zwał. Ogólna zamuła, możesz jeść tylko ściśle wybrane przez Twój organizm produkty lub.. nic. Co pomaga? Imbir w herbacie, migdały do pogryzienia, woda z cytryną, przekąska jeszcze przed wstaniem z łóżka albo.. nic. Trwają mniej więcej do 12-13 tc albo.. do końca ciąży. Pamiętaj o częstym piciu wody, nawet po łyczku, tak aby się nie odwodnić. O wymiotach lepiej poinformować lekarza prowadzącego ciążę.
-senność, zmęczenie, dajcie mi kocyk idę spać. Mogłabym powiedzieć, że pierwszy trymestr pierwszej ciąży przespałam z przerwami na posmarowanie głowy amolem. Bo w sumie tak było, mam chyba nawet zdjęcie jak leżę na kanapie ze znanym mi wyrazem twarzy (wieczne niezadowolenie) a na stole leży Amol i Milka :)
W drugiej ciąży nie było tak łatwo, słaniałam się na nogach, nic mi się nie chciało. A przecież o 7 pobudka, 9 zakupy, od 11 drzemka Ola (którą głupia poświęcałam na sprzątanie i obiad), 13 spacer z psem itd, dopiero po 17 mogłam odetchnąć bo Paweł wracał z pracy. Moja rada? Śpij ile wlezie :)
-piersi. Ulubiony temat mężczyzn, więc postaram się napisać to najdelikatniej jak się da, może nawet uda mi się zrobić z tego coś pozytywnego. Piersi w pierwszym trymestrze ROSNĄ (są obrzmiałe i bolą).
-obwód brzucha. W ósmym tygodniu nie da się dopiąć żadnych spodni, waga wzrasta o jakieś 2kg- efekt zatrzymania wody. Za zwiększenie obwodu odpowiedzialny jest progesteron - hormon, który pozwala zrelaksować się macicy i zwiększyć jej objętość. Rozkurcza też niestety mięśnie gładkie jelit powodując zaparcia i wzdęcia. Brzuch w drugiej ciąży wyskakuje właściwie od razu.
Chciałam jeszcze napisać o tym, co dzieje się z Fasolką ale rozpisałam się jak ja nie mogę a Olo odpuścił drzemkę więc ogólnie dupa.
piątek, 27 lutego 2015
Wooden Story
Jak wiecie, w naszej rozdawajce do zgarnięcia są prezenty od WoodenStory. Czas przedstawić Wam je bliżej.
Auto
Dokładniej - English Taxi. Wykonane z drewna od certyfikowanych dostawców FSC i wykończone woskiem pszczelim oraz olejami roślinnymi, dzięki czemu jest idealnie gładkie i przyjemne w dotyku a dodatkowo pięknie pachnie. Lasem. Zaraz po otwarciu kartonika, uderzyła we mnie fala leśnych zapachów, aż zatęskniłam za latem.
Auto idealnie wpasowuje się w małą rączkę, jest całkowicie bezpieczne i przykuwa wzrok dziecka. Olo od razu po nie sięgnął z radosnym okrzykiem "brum!".
Klocki
100 sztuk w cudownym bawełnianym worku, który może służyć również jako plecak. Podobnie jak samochód (i wszystkie produkty Wooden Story) klocki wykonane są z wyselekcjonowanego drewna i wykończone woskiem pszczelim. Kolor nadają im naturalne barwniki z Eko certyfikatami.
Klocki drewniane to zabawka, która nie nudzi. Godzinami można tworzyć, budować, układać. Zamki, domki, garaże i płoty. Olo jest na etapie liczenia, więc wybiera takie same kształty i je liczy po swojemu - "sia, si, tsi, sie". Są wytrzymałe i na pewno posłużą na lata zabawy.
Pachną jeszcze bardziej niż auto :)
I wiecie co jeszcze? Te cuda są Made in.. Beskidy Mountains. Te cuda produkują Nasi Górale! :)
Dlatego nie ma na co czekać, hop na FB, wystarczy trochę szczęścia, żeby to Wasze dzieci cieszyły się tym zestawem :)
Auto
Dokładniej - English Taxi. Wykonane z drewna od certyfikowanych dostawców FSC i wykończone woskiem pszczelim oraz olejami roślinnymi, dzięki czemu jest idealnie gładkie i przyjemne w dotyku a dodatkowo pięknie pachnie. Lasem. Zaraz po otwarciu kartonika, uderzyła we mnie fala leśnych zapachów, aż zatęskniłam za latem.
Auto idealnie wpasowuje się w małą rączkę, jest całkowicie bezpieczne i przykuwa wzrok dziecka. Olo od razu po nie sięgnął z radosnym okrzykiem "brum!".
Klocki
100 sztuk w cudownym bawełnianym worku, który może służyć również jako plecak. Podobnie jak samochód (i wszystkie produkty Wooden Story) klocki wykonane są z wyselekcjonowanego drewna i wykończone woskiem pszczelim. Kolor nadają im naturalne barwniki z Eko certyfikatami.
Klocki drewniane to zabawka, która nie nudzi. Godzinami można tworzyć, budować, układać. Zamki, domki, garaże i płoty. Olo jest na etapie liczenia, więc wybiera takie same kształty i je liczy po swojemu - "sia, si, tsi, sie". Są wytrzymałe i na pewno posłużą na lata zabawy.
Pachną jeszcze bardziej niż auto :)
I wiecie co jeszcze? Te cuda są Made in.. Beskidy Mountains. Te cuda produkują Nasi Górale! :)
Dlatego nie ma na co czekać, hop na FB, wystarczy trochę szczęścia, żeby to Wasze dzieci cieszyły się tym zestawem :)
wtorek, 10 lutego 2015
1,5 roku, 18 miesięcy.. No prawie dorosły
Zleciało w mgnieniu oka, z drugiej strony nie pamiętam jak było przed jego narodzinami. Wywrócił nasze życie do góry nogami ale trzeba przyznać, że do góry nogami jest weselej :)
Tradycyjnie zostawiam Wam notkę zaczerpniętą z książki „Drugi i Trzeci Rok Życia Dziecka” – Heidi Murkoff z Sharon Mazel – tylko informacyjnie, bo i tak wszyscy wiemy, że każde dziecko jest inne.:
Przed końcem osiemnastego miesiąca Twoje dziecko powinno umieć:
-używać 3 słów (mama, tata, Bobo :))
-wskazać na żądany przedmiot (ciastko)
Przed końcem osiemnastego miesiąca Twoje dziecko prawdopodobnie będzie umiało:
-biegać (bardzo szybko, najlepiej po kałużach)
-posługiwać się łyżką i/lub widelcem (nieporadnie) (dlatego w menu często zupy krem - nie spływają z łyżki)
-wskazać na jedną część ciała gdy się je o to poprosi (wkłada palce do oczu mamy)
Przed końcem osiemnastego miesiąca Twoje dziecko być może będzie umiało:
-kopnąć piłkę przed siebie (do dziadka)
-wykonać dwustopniowe polecenie ustne. (pięknie wyrzuca pampersy do kosza ;))
Przed końcem osiemnastego miesiąca Twoje dziecko może nawet umieć:
-rozpoznać i nazwać obrazek;
-użyć więcej niż 50 słów.
To jeszcze dla nas wyższa szkoła jazdy :) Ale znam taką jedną Malutką, która w tym wieku mówiła już WSZYSTKO :)
Rady dla rodziców 1,5 rocznych Łobuzów:
- na spacery ubierz dziecko tak, żeby nie było Ci żal, że ubrudzi spodnie czy kurtkę. W deszczowe dni warto mieć ze sobą suche skarpetki na zmianę ;)
-to czas ostatniego szczepienia na błonicę, tężec, krztusiec i polio
-jeśli dziecko nie daje sobie zmienić pieluchy, zainwestuj w pieluchomajty albo rób to na swich kolanach
-nie martw się, jeśli dziecko jest według Ciebie "nieśmiałe" w kontaktach z innymi dziećmi czy obcymi dorosłymi. To zupełnie normalne w tym wieku. Maluch nie czuje potrzeby "wychodzenia do ludzi", pewnie czuje się w towarzystwie tych, których kocha i widzi na co dzień.
Tradycyjnie zostawiam Wam notkę zaczerpniętą z książki „Drugi i Trzeci Rok Życia Dziecka” – Heidi Murkoff z Sharon Mazel – tylko informacyjnie, bo i tak wszyscy wiemy, że każde dziecko jest inne.:
Przed końcem osiemnastego miesiąca Twoje dziecko powinno umieć:
-używać 3 słów (mama, tata, Bobo :))
-wskazać na żądany przedmiot (ciastko)
Przed końcem osiemnastego miesiąca Twoje dziecko prawdopodobnie będzie umiało:
-biegać (bardzo szybko, najlepiej po kałużach)
-posługiwać się łyżką i/lub widelcem (nieporadnie) (dlatego w menu często zupy krem - nie spływają z łyżki)
-wskazać na jedną część ciała gdy się je o to poprosi (wkłada palce do oczu mamy)
Przed końcem osiemnastego miesiąca Twoje dziecko być może będzie umiało:
-kopnąć piłkę przed siebie (do dziadka)
-wykonać dwustopniowe polecenie ustne. (pięknie wyrzuca pampersy do kosza ;))
Przed końcem osiemnastego miesiąca Twoje dziecko może nawet umieć:
-rozpoznać i nazwać obrazek;
-użyć więcej niż 50 słów.
To jeszcze dla nas wyższa szkoła jazdy :) Ale znam taką jedną Malutką, która w tym wieku mówiła już WSZYSTKO :)
Rady dla rodziców 1,5 rocznych Łobuzów:
- na spacery ubierz dziecko tak, żeby nie było Ci żal, że ubrudzi spodnie czy kurtkę. W deszczowe dni warto mieć ze sobą suche skarpetki na zmianę ;)
-to czas ostatniego szczepienia na błonicę, tężec, krztusiec i polio
-jeśli dziecko nie daje sobie zmienić pieluchy, zainwestuj w pieluchomajty albo rób to na swich kolanach
-nie martw się, jeśli dziecko jest według Ciebie "nieśmiałe" w kontaktach z innymi dziećmi czy obcymi dorosłymi. To zupełnie normalne w tym wieku. Maluch nie czuje potrzeby "wychodzenia do ludzi", pewnie czuje się w towarzystwie tych, których kocha i widzi na co dzień.
piątek, 6 lutego 2015
Zbuntowany Olo. Bunt w sklepie.
Dziecko leży na brudnej sklepowej podłodze a nad nim stoi zażenowana / zawstydzona / zrozpaczona / wściekła / zdemotywowana mama. Obrazek znany ale jednak każda mama ma nadzieję, że "okres buntu" nie będzie dotyczył akurat jej dziecka, bo jest takie wyjątkowe, grzeczne i pogodne. Niemożliwe, żeby zmieniło się aż tak w ciągu zaledwie kilku miesięcy. A jednak.. Olo to ideał. Nieskromnie, wiem. Ale od początku był bezproblemowy - kolki to dla mnie miejska legenda, sam zasypia, szybko zaczął przesypiać całe noce, ładnie je właściwie wszystko, lęk separacyjny też był nam obcy. Aż nagle, Olo skończył rok. I delikatnymi sygnałami dawał nam znać, że sielanka powoli dobiega końca. W domu nadal sobie świetnie radzimy ale wyjścia.. wyjścia to inna bajka. Doskonale pamiętam pierwszy raz - to była sobota, niczego nieświadomi poszliśmy na zakupy do supermarketu znajdującego się na naszym osiedlu. Wzięliśmy wózek, żeby Olo się za bardzo nie zmęczył. Weszliśmy do sklepu, Paweł wpadł na pomysł, żeby puścić Ola samopas. Do tej pory trzymał się nas a jak odeszliśmy za daleko nawoływał i biegł za nami. Tym razem Olo jasno przekazał nam, że od tej pory robi wszystko to, na co ma ochotę. Znalazł dział z zabawkami i nie chciał go opuścić. Daliśmy mu chwilę na zabawę po czym oznajmiliśmy, że idziemy dalej. Nie. Daj mi rączkę. Nie. Już się pobawiłeś, teraz idziemy dalej. Nie. Olo chodź do mamy. Nie. Idziemy zobaczyć co jest dalej? Nie. Mama idzie. Papa (autentycznie mi pomachał i robi tak nadal). Schowałam się za rogiem i czekam na skruchę, smutek i poszukiwania mamy. Na próżno mogę czekać - Olo idzie zwiedzać sklep dalej sam. Zaniepokojona wizją porwania albo co gorsza rozbitych słoików z koncentratem pomidorowym pognałam w jego stronę. Chwyciłam go za rączkę i powiedziałam idziemy. Siad płaski na dupie, wielki ryk, krzyk, spazmy. Czekam aż się uspokoi, w międzyczasie ściągam czapkę (a włosy nieumyte) bo robi się gorąco. Czekam. Podchodzi Kobita Ojeeej, a czemu tak płaczesz, mama nie chce kupić zabawki? Najgrzeczniej jak umiałam powiedziałam Proszę nie zwracać na niego uwagi, jemu o to chodzi. Pani niezrażona, albo głucha To może ja Cię wezmę, chodź pójdziesz z panią. Świetny pomysł, proszę Pani, Olo z fazy spazmów przeszedł w egzorcyzmy bo się Pani boi. No nic. Wzięłam go na ręce i próbowałam wsadzić do wózka. Nie wiem czy widzieliście kiedyś kogoś podczas egzorcyzmów, jeśli nie, uwierzcie, ciężko takiego ulokować w wąskim wózku - każda kończyna wykręca się w inną stronę a z ust wydobywa się ogłuszający wrzask. Tu mi strzeliło, tam poszedł szew, pękło żebro ale w końcu przypięłam go pasami i byłam gotowa do wyjścia. Paweł został na zakupach a ja z małym Krzykusiem wyszłam na zewnątrz - tam większa publiczność. Długo trwało zanim Olo przestał się wić i płakać ale nim doszliśmy do domu, wszystko wróciło do normalności. Rybka Dori, wszystko zapomniał, nic się nie stało rodzice, nic się nie stało. Ale stało się. Mama doznała szoku. Na tyle silnego, że przez parę następnych dni BAŁAM się brać go do sklepu. A czego się bałam? Przecież w domu też robi akcje i się nie boję (dobra czasem się boję, że sąsiedzi zadzwonią do opiekę społeczną). Ale właśnie o to chodzi. Bunt sam w sobie nie jest taki zły, jest naturalny, rozwojowy, dzieci go potrzebują a rodzice powinni się z tym pogodzić i nauczyć sobie z nim radzić. Gorzej z "oceną społeczeństwa". Bo ludzie patrzą, po gadają, bo myślą, że krzywdzę dziecko, przecież tak płacze, jakbym go obdzierała ze skóry. Pani Dorota Zawadzka powiedziała kiedyś wyczerpanym rodzicom 2latka "Boicie się co o Was myślą sąsiedzi? Uwierzcie, sąsiedzi albo mieli, albo mają albo będą mieli kiedyś dziecko w okresie buntu". To wszystko jest przejściowe, nie ma co się katować bo jedynie pogorszymy swoje samopoczucie, a dziecko jest jak gąbka - chłonie nasze emocje i oddaje je otoczeniu. Dlatego nie przejmujcie się innymi i pamiętajcie, że to Wy jesteście rodzicami i to od Was, w dużej mierze, zależy na jakiego człowieka wyrośnie Wasz Maluch. Im częściej "dla świętego spokoju" będziecie ulegać, tym trudniej będzie Wam sobie poradzić z kolejnymi wymuszeniami dziecka. Każdy wie, że dziecko, które zna reguły, od którego wymaga się zawsze tego samego, rośnie w poczuciu pewności i bezpieczeństwa. Dziecko nauczone co mu wolno, a na co rodzice się nie zgadzają, łatwiej przyjmuje do wiadomości, że krzykiem, histerią, aferami i zwracaniem na siebie uwagi połowy świata niewiele wskóra.
Uzbrójcie się w cierpliwość, wyrozumiałość, nastawcie się pozytywnie i pamiętajcie - bunt nie ma nic wspólnego ze złym wychowaniem, jest tak samo naturalny jak np. skoki rozwojowe.
Uzbrójcie się w cierpliwość, wyrozumiałość, nastawcie się pozytywnie i pamiętajcie - bunt nie ma nic wspólnego ze złym wychowaniem, jest tak samo naturalny jak np. skoki rozwojowe.
| Jasne, że nie mam żadnego zdjęcia płaczącego Olka, co dopiero płaczącego w sklepie :) |
poniedziałek, 2 lutego 2015
Bąbelkowy nosek
Jedyna dolegliwość na jakiej się znam - wodnisty katar, najczęściej występujący przy ząbkowaniu. Wiele razy pisałam już, że Olek (tfu, tfu) nie choruje, jedyne co, to co jakiś czas ma katar przez kilka dni. Mówię wtedy, że ma bąbelkowy nosek, bo często robi bąbelki :) Ostatnio nabył nową umiejętność - wydmuchiwanie noska, nie jakieś profesjonalne ale z powodzeniem zastępuje mozolne odciąganie. Co do odciągania, do wyboru mamy aspirator lub gruszkę. Aspirator odpadł jak Olo nie chciał leżeć spokojnie, przerzuciliśmy się na tradycyjną gruszkę - odciąganie idzie sprawniej dzięki czemu sąsiedzi nie wzywają opieki społecznej bo Olo nie krzyczy jak w egzorcyzmach ;)
Jeśli chodzi o apteczne wspomagacze to jest tego mnóstwo:
- maść majerankowa pod noskiem, delikatnie inhaluje i świetnie nawilża delikatną skórę.
- Nasivin Soft, kropelki. Odblokowują zatkany nos.
- Witamina C i wapno.
- Lipomal, jeśli boimy się, że katar to początek przeziębienia
Warto również często wietrzyć mieszkanie, nawilżać powietrze a na noc dać dziecku poduszkę (najlepiej klin) żeby łatwiej mu się oddychało.
Jednak czego byśmy nie robiły, leczony katar trwa 7 dni, a nieleczony tydzień ;)
niedziela, 1 lutego 2015
Pierwsze buty dla małego Wędrowca
Na szczęście okres pierwszych kroków Olka przypadł na lato (FILM :)) więc po domku maszerował najzdrowiej jak mógł - na boso :) Dodatkowo trochę się dostymulował na zewnątrz bo chodził boso po piasku, żwirku i trawie. Kiedy przyszło do kupna bucików miałam nie lada dylemat, bo okazuje się, że pierwsze buty wcale nie muszą być sztywne i za kostkę a wybór spośród tych dostępnych na polskim rynku jest ogromny.
![]() |
| Letnie wędrówki jeszcze na czworaka :) |
Oto 8 zasad, które warto przyswoić przed kupnem pierwszych butów naszego dziecka:
1. Nie śpiesz się z kupowaniem pierwszych butów. Poczekaj aż dziecko nauczy się chodzić i będzie chciało tę umiejętność wykorzystać poza domem.
2. W domu pozwalaj chodzić na bosaka. Pozbieraj Lego Duplo, nadepnięcie boli tak samo jak przy zwykłym Lego. Ewentualnie nałóż dziecku skarpetki antypoślizgowe lub jeśli masz dywany czy wykładzinę - zwykłe. Poza domem, w ciepłe dni, też niech biega bez butów (wcześniej dokładanie sprawdź teren, w trawie może się czaić szkło czy inna osa).
3. Nie wpadaj w panikę z powodu zimnych stóp. Stopy odgrywają ważną rolę w procesie termoregulacji, więc mogą być trochę chłodniejsze niż reszta ciała. Dlatego właśnie kapcie w domu nie są obowiązkowe.
4. Nie bój się twardej podłogi. Jest lepsza do nauki chodzenia niż miękkie materace. Oczywiście nie musisz zawsze poszukiwać twardej powierzchni. Od czasu do czasu odmiana (zarówno jeśli chodzi o elastyczność podłoża, jak i jego fakturę) jest wskazana. Dlatego jeśli masz okazję, pozwól dziecku przejść się po piasku, trawie, szorstkim dywanie czy kamiennej ścieżce.
5. Pierwsze buty powinny być miękkie. Tak, tak to nie pomyłka! Wysokie sztywne obuwie, na które kiedyś panowała moda (niestety także wśród ekspertów) to w przypadku zdrowych dzieci kompletna pomyłka. Odpowiednio miękkie buty muszą dać się skręcić tak, jakby były wykręcane po praniu oraz zginać tam, gdzie zginają się palce. Podeszwa musi więc być cienka i elastyczna. Na okres przejściowy polecam półbuty z Decathlonu Klik, Olo ze swoich już wyrasta ale na pewno kupię mu większy rozmiar, cena też zachęcająca bo jedyne 55 zł.
6. Przód i tył buta powinny być lekko skierowane do góry - taki kstzałt będzie ułatwiać prawidłowe stawianie stóp pięta-palce.
7. Buty powinny trzymać nogę ale nie uniemożliwiać jej ruch. Dlatego powinny dobrze przylegać zarówno do pięty jak i podeszwy stóp oraz mieć wiązanie, które pozwoli zebrać ewentualny luz. Z wysokiej cholewki, która ogranicza ruch w kostce lepiej zrezygnować. W ogóle jeśli pogoda na to pozwala, lepiej wybrać buty, które nie zakrywają kostki.
8. Buty powinny być większe o pół numeru od stopy dziecka. Wybierając odpowiedni rozmiar warto skorzystać z miarek, które są coraz popularniejszym wyposażeniem sklepów obuwniczych. Można też pomóc sobie wyjmując wewnętrzną wkładkę buta i stawiając na niej stopę dziecka. Pamiętaj, by wziąć pod uwagę nie tylko jej długość, ale także kształt czyli między innymi wysokość podbicia.
Wolność dla małych stopek! :)
wtorek, 20 stycznia 2015
Zbuntowany Olo część I
Olo ma ma 17 miesięcy. Ostatnimi czasy ma ogromny kryzys związany z zachowaniem, awanturami, płaczem itp. Bardzo pomogło mi kiedy zrozumiałam, że dzieci podczas swojego rozwoju przechodzą okresy równowagi i nierównowagi w rozwoju tzn. okresy kiedy idzie lepiej, łatwiej, sukcesy cieszą i jest generalnie ekstra i okresy kiedy jest "pod górę". Matka jest wtedy najgorsza bo nie rozumie, bo nie pozwala, bo ciągle zakazuje no i obrywa od małego urwisa, którego życie troszkę przerasta a przecież wielu rzeczy jeszcze nie rozumie, nie jest w stanie zrozumieć, albo odpowiednio zakomunikować. W lepszym zrozumieniu Misia i w opanowaniu własnych nerwów pomogła mi książka "Rozwój psychiczny dziecka od 0 do 10 lat" (Ilg, Ames, Baker) więc przytoczę kilka fragmentów:
Jeżeli więc zachowanie Waszego dziecka zmienia się nagle na gorsze, przyczyn nie należy koniecznie upatrywać w jego otoczeniu albo w "trudnym charakterze" Może po prostu być tak, że po okresie równowagi nadszedł etap nierównowagi (...) Zachowania "lepsze" i "gorsze" przeplatają się ze sobą, wykazując wysoki stopień regularności (...) Chodzi nam o to, aby rodzice, wiedząc, że dany rodzaj nagannego zachowania jest charakterystyczny dla określonego wieku, nie traktowali go ze śmiertelną powagą; dzięki temu nie będziecie obciążali winą za postępowanie Waszego dziecka zbyt wielu ludzi
W książce przedstawiona jest rycina, gdzie okresy równowagi przypadają na okres 2, 3, 4, 5, 6 i pół, 8 i 10 lat (w tekście jest też że okres 1 roku to okres równowagi). Okresy nierównowagi to 18 miesięcy, 2 i pół, 3 i pół, 4 i pół, 5 i pół, 7, 9 lat. Oczywiście każde dziecko przechodzi to inaczej (może w nieco innym momencie), co również jest podkreślone, ale zazwyczaj w rozwoju dziecka następuje właśnie ta regularność, że po okresie spokoju, harmonii i "grzecznego" dziecka, następuje okres załamania i czas "łobuzowania". Autorzy mówią, że potocznie przyjęło się mówić o 2-latkach "niegrzeczne", ale ze zazwyczaj ten okres załamania przypada na 2 i pół roku.
A teraz fragmenty dla mnie najważniejsze:
15 MIESIĘCY. (...) Zwyczajne "nie" już nie skutkuje. Tyle jest do zrobienia i do zobaczenia (...) Zamknięte w kojcu, najprawdopodobniej wyrzuci zeń wszystkie zabawki. Rzucanie jest zresztą jednym z jego ulubionych zajęć. Dziecko rzuca zabawki a następnie woła, by mu ją podano (...) Nastroje są zmienne, a złość, choć wybucha gwałtownie i jest bardzo żywiołowa wyrażana, nie trwa długo. Takie dziecko łatwo czymś zająć i odwrócić jego uwagę, jeżeli tylko dorosły ma wystarczająco dużo energii, by dotrzymać mu kroku
18 MIESIĘCY. Dziecko osiemnastomiesięczne maszeruje ulicą jednokierunkową, chociaż ten kierunek może raptownie się odwrócić. Ulica ta zazwyczaj prowadzi w dokładnie przeciwnym kierunku niż życzyłby sobie dorosły. Poproszone "Chodź tu Kochanie", dziecko albo stoi nieruchomo, albo biegnie w inną stronę (może też skorzystać z umiejętności chodzenia tyłem). Poproś je, by wyrzuciło coś do kosza na śmieci, a najprawdopodobniej wyrzuci z niego to, co tam jest. Wyciągnij rękę po kubek, który właśnie opróżniło, a ono rzuci go na podłogę. Daj mu drugą skarpetkę do ubrania, a ono raczej ściągnie tę, którą już ma na nodze. Jego skłonność do robienia wszystkiego na przekór jest prawdopodobnie przyczyną, dla której tak dobrze działa ta stara sztuczka: kiedy dziecko ucieka od nas, pokazujemy mu "pa-pa" i odchodzimy, a wtedy ono- na ogół- biegnie za nami.
Rzecz nie tylko w tym, że dziecko nie przychodzi, kiedy się je wzywa. Ono rzadko kiedy stosuje się do jakichkolwiek poleceń. "Nie" jest jego ulubionym słowem.
Nie chodzi tu o to, że dziecko osiemnastomiesięczne jest "złe", ani o to, że nie opanowało jeszcze wielu umiejętności. Ono po prostu jeszcze nie osiągnęło stadium, w którym słowa w sposób naturalny skłaniają do działania, ani tego, w którym można na coś poczekać. "Teraz" jest jedynym liczącym się dla niego wymiarem czasu. Próby namówienia go, by przez minutkę na coś poczekało, są z góry skazane na przegraną, ono zaś nie zniesie żadnego niepowodzenia (niestety, choćbyście nie wiem jak się starali się mu ich oszczędzać, samo będzie ich sobie przysparzać)(...) Osiemnaście miesięcy nie jest "najlepszym" wiekiem, jeżeli stosujemy miarę posłuszeństwa, wykonywania poleceń, zachowywania umiaru. Jeśli jednak potrafimy zrozumieć niedojrzałość- motoryczną, językową, emocjonalną- będziemy mogli łatwo zapanować nad zachowaniem dziecka.(...)
Kiedy do niego mówisz, staraj się używać prostych słów. "Kurtka- czapka- spacer" jest komendą obliczoną w sam raz na poziom dziecka osiemnastomiesięcznego(...)
Jeżeli oczekujesz bardzo niewiele, ograniczasz polecenia do niezbędnego minimum, a przy tym masz nad nim stały, bezpośredni nadzór, może się okazać, że dajesz sobie radę całkiem dobrze i nawet lubisz ten wiek. W wielu jednak domach słowa "niedobry chłopak" padają tak często, że dziecko jest zdolne pomyśleć, że to jest jego imię albo nazwa zabronionej zabawy.
Staraj się znaleźć ujście dla rozsadzającej dziecko energii- wchodzenie na schody jest godne polecenia. W innych wypadkach możesz odwołać się do pomocy szelek, szczególnie w nowym , nieznanym mu miejscu. Nie wystrzegaj się też forteli. Jeżeli dziecko bawi się w nieodpowiedni dla siebie sposób, zrób coś ciekawego: zagraj na pianinie albo zgnieć papierową torebkę w drugim końcu pokoju (...) Czyli po prostu odwróć uwagę.
Jak ułatwić sobie codzienne życie?
1.Przygotowanie
Jeśli mama bez słowa podnosi bawiącego się malucha z podłogi i niesie do przebrania – nic dziwnego, że ten protestuje. Znacznie większe szanse zrobienia tego bez awantury mamy wtedy, gdy uprzedzimy dziecko, że teraz zrobimy to i to. Traktowanie z szacunkiem nawet najmłodszego dziecka, sprawia, że chętniej współpracuje. Jeśli wie, co go czeka (a dzieci często rozumieją znacznie więcej niż sądzą dorośli), chętniej się z tym pogodzi.
2.Ułatwienia
Dzisiejszy świat daje rodzicom mnóstwo ułatwień. Oporne guziki, sznurówki i haftki zastały zastąpione przez wygodne rzepy i napy, które są znacznie „szybsze” w obsłudze, kupując więc buty i ubrania bierzmy pod uwagę, że zapięcie rzepów w bucikach trwa znacznie krócej niż zawiązanie sznurówek. Kiedy dziecko zdecydowanie buntuje się przeciwko kładzeniu i zmianie pieluchy, możemy przebierać je na stojąco – trzeba tylko zamiast pieluch z rzepami kupić pieluchomajtki, które łatwiej się zakłada, a zdejmuje rozdzierając z boku. Ułatwienia służą głównie temu, aby nielubiane przez dzieci czynności skrócić do minimum – roczniak ma niewiele cierpliwości. Jeśli jakaś czynność sprawia wyjątkowo dużo kłopotów, przyjrzyjmy się, jak można ją usprawnić i skrócić (wcześniej przygotować ubrania, rozłożyć pieluchę, zwilżyć waciki itp.), aby cierpliwości malucha nie wystawiać na próbę.
3.Rytuały
Moje ulubione słowo od narodzin Olka. Jeżeli dziecko nauczy się, że zaraz po wstaniu idzie z mamą do szafki i wybiera ubranie, a potem następuje rozbieranie i ubieranie, to nie będzie przeciwko temu tak bardzo protestować. Jeżeli przed wyjściem na spacer zawsze siada na stołeczku, a mama zmienia buty, to wiedząc, że czeka go przyjemność, wręcz samo będzie nalegać na zmianę butów.
4.Zrobię to sam!
Dzieci chętniej robią to, w czym same mogą uczestniczyć. Kiedy pojawia się zainteresowanie rozbieraniem się (najczęściej zdejmowaniem skarpetek lub czapki), należy je podtrzymywać, proponując dziecku współudział: ja ubiorę jedną skarpetkę, a ty drugą; przynieś buty, to je ubierzemy; poszukaj czapki w szufladzie; wybierz sukienkę; najpierw ja umyję twoje zęby, potem ty sam itd.
5.Sposoby i sposobiki
-Odwracanie uwagi: wiele mam podczas przewijania daje dziecku zabawki czy inne (najlepiej bardzo pożądane, ale bezpieczne) przedmioty, które dziecko dostaje tylko podczas tej czynności.
-Ubieranie można ubarwiać zabawą w poszukiwania „gdzie jest rączka? Gdzie się schowała? Tu jest!” i cmoknąć na koniec pojawiającą się w rękawie łapkę. Po jakimś czasie maluch sam ją podstawi do całowania.
-Łatwo odwrócić uwagę dziecka od nudnych czynności opowiadając historyjkę, zadając pytania, śpiewając czy robiąc śmieszne miny, u nas podczas kryzysu sprawdza się wołanie Boba ;)
-Pozwalanie na wybór: miejsca (chcesz się ubrać tu czy w łazience?), czasu (ubierzesz czapkę tutaj czy jak wejdziemy do windy?), ubrania (wolisz koszulkę niebieską czy zieloną?).
-Dzieci wyjątkowo niecierpliwe lepiej znoszą ubieranie, jeśli całość rozłożymy na etapy i pomiędzy kolejnymi częściami zakładanego ubrania pozwolimy na chwilę zabawy czy biegania.
W kolejnej części Zbuntowanego Ola napiszę jak sobie radzić na spacerach ;)
Jeżeli więc zachowanie Waszego dziecka zmienia się nagle na gorsze, przyczyn nie należy koniecznie upatrywać w jego otoczeniu albo w "trudnym charakterze" Może po prostu być tak, że po okresie równowagi nadszedł etap nierównowagi (...) Zachowania "lepsze" i "gorsze" przeplatają się ze sobą, wykazując wysoki stopień regularności (...) Chodzi nam o to, aby rodzice, wiedząc, że dany rodzaj nagannego zachowania jest charakterystyczny dla określonego wieku, nie traktowali go ze śmiertelną powagą; dzięki temu nie będziecie obciążali winą za postępowanie Waszego dziecka zbyt wielu ludzi
W książce przedstawiona jest rycina, gdzie okresy równowagi przypadają na okres 2, 3, 4, 5, 6 i pół, 8 i 10 lat (w tekście jest też że okres 1 roku to okres równowagi). Okresy nierównowagi to 18 miesięcy, 2 i pół, 3 i pół, 4 i pół, 5 i pół, 7, 9 lat. Oczywiście każde dziecko przechodzi to inaczej (może w nieco innym momencie), co również jest podkreślone, ale zazwyczaj w rozwoju dziecka następuje właśnie ta regularność, że po okresie spokoju, harmonii i "grzecznego" dziecka, następuje okres załamania i czas "łobuzowania". Autorzy mówią, że potocznie przyjęło się mówić o 2-latkach "niegrzeczne", ale ze zazwyczaj ten okres załamania przypada na 2 i pół roku.
A teraz fragmenty dla mnie najważniejsze:
15 MIESIĘCY. (...) Zwyczajne "nie" już nie skutkuje. Tyle jest do zrobienia i do zobaczenia (...) Zamknięte w kojcu, najprawdopodobniej wyrzuci zeń wszystkie zabawki. Rzucanie jest zresztą jednym z jego ulubionych zajęć. Dziecko rzuca zabawki a następnie woła, by mu ją podano (...) Nastroje są zmienne, a złość, choć wybucha gwałtownie i jest bardzo żywiołowa wyrażana, nie trwa długo. Takie dziecko łatwo czymś zająć i odwrócić jego uwagę, jeżeli tylko dorosły ma wystarczająco dużo energii, by dotrzymać mu kroku
18 MIESIĘCY. Dziecko osiemnastomiesięczne maszeruje ulicą jednokierunkową, chociaż ten kierunek może raptownie się odwrócić. Ulica ta zazwyczaj prowadzi w dokładnie przeciwnym kierunku niż życzyłby sobie dorosły. Poproszone "Chodź tu Kochanie", dziecko albo stoi nieruchomo, albo biegnie w inną stronę (może też skorzystać z umiejętności chodzenia tyłem). Poproś je, by wyrzuciło coś do kosza na śmieci, a najprawdopodobniej wyrzuci z niego to, co tam jest. Wyciągnij rękę po kubek, który właśnie opróżniło, a ono rzuci go na podłogę. Daj mu drugą skarpetkę do ubrania, a ono raczej ściągnie tę, którą już ma na nodze. Jego skłonność do robienia wszystkiego na przekór jest prawdopodobnie przyczyną, dla której tak dobrze działa ta stara sztuczka: kiedy dziecko ucieka od nas, pokazujemy mu "pa-pa" i odchodzimy, a wtedy ono- na ogół- biegnie za nami.
Rzecz nie tylko w tym, że dziecko nie przychodzi, kiedy się je wzywa. Ono rzadko kiedy stosuje się do jakichkolwiek poleceń. "Nie" jest jego ulubionym słowem.
Nie chodzi tu o to, że dziecko osiemnastomiesięczne jest "złe", ani o to, że nie opanowało jeszcze wielu umiejętności. Ono po prostu jeszcze nie osiągnęło stadium, w którym słowa w sposób naturalny skłaniają do działania, ani tego, w którym można na coś poczekać. "Teraz" jest jedynym liczącym się dla niego wymiarem czasu. Próby namówienia go, by przez minutkę na coś poczekało, są z góry skazane na przegraną, ono zaś nie zniesie żadnego niepowodzenia (niestety, choćbyście nie wiem jak się starali się mu ich oszczędzać, samo będzie ich sobie przysparzać)(...) Osiemnaście miesięcy nie jest "najlepszym" wiekiem, jeżeli stosujemy miarę posłuszeństwa, wykonywania poleceń, zachowywania umiaru. Jeśli jednak potrafimy zrozumieć niedojrzałość- motoryczną, językową, emocjonalną- będziemy mogli łatwo zapanować nad zachowaniem dziecka.(...)
Kiedy do niego mówisz, staraj się używać prostych słów. "Kurtka- czapka- spacer" jest komendą obliczoną w sam raz na poziom dziecka osiemnastomiesięcznego(...)
Jeżeli oczekujesz bardzo niewiele, ograniczasz polecenia do niezbędnego minimum, a przy tym masz nad nim stały, bezpośredni nadzór, może się okazać, że dajesz sobie radę całkiem dobrze i nawet lubisz ten wiek. W wielu jednak domach słowa "niedobry chłopak" padają tak często, że dziecko jest zdolne pomyśleć, że to jest jego imię albo nazwa zabronionej zabawy.
Staraj się znaleźć ujście dla rozsadzającej dziecko energii- wchodzenie na schody jest godne polecenia. W innych wypadkach możesz odwołać się do pomocy szelek, szczególnie w nowym , nieznanym mu miejscu. Nie wystrzegaj się też forteli. Jeżeli dziecko bawi się w nieodpowiedni dla siebie sposób, zrób coś ciekawego: zagraj na pianinie albo zgnieć papierową torebkę w drugim końcu pokoju (...) Czyli po prostu odwróć uwagę.
| Mamooooooooo |
Jak ułatwić sobie codzienne życie?
1.Przygotowanie
Jeśli mama bez słowa podnosi bawiącego się malucha z podłogi i niesie do przebrania – nic dziwnego, że ten protestuje. Znacznie większe szanse zrobienia tego bez awantury mamy wtedy, gdy uprzedzimy dziecko, że teraz zrobimy to i to. Traktowanie z szacunkiem nawet najmłodszego dziecka, sprawia, że chętniej współpracuje. Jeśli wie, co go czeka (a dzieci często rozumieją znacznie więcej niż sądzą dorośli), chętniej się z tym pogodzi.
2.Ułatwienia
Dzisiejszy świat daje rodzicom mnóstwo ułatwień. Oporne guziki, sznurówki i haftki zastały zastąpione przez wygodne rzepy i napy, które są znacznie „szybsze” w obsłudze, kupując więc buty i ubrania bierzmy pod uwagę, że zapięcie rzepów w bucikach trwa znacznie krócej niż zawiązanie sznurówek. Kiedy dziecko zdecydowanie buntuje się przeciwko kładzeniu i zmianie pieluchy, możemy przebierać je na stojąco – trzeba tylko zamiast pieluch z rzepami kupić pieluchomajtki, które łatwiej się zakłada, a zdejmuje rozdzierając z boku. Ułatwienia służą głównie temu, aby nielubiane przez dzieci czynności skrócić do minimum – roczniak ma niewiele cierpliwości. Jeśli jakaś czynność sprawia wyjątkowo dużo kłopotów, przyjrzyjmy się, jak można ją usprawnić i skrócić (wcześniej przygotować ubrania, rozłożyć pieluchę, zwilżyć waciki itp.), aby cierpliwości malucha nie wystawiać na próbę.
3.Rytuały
Moje ulubione słowo od narodzin Olka. Jeżeli dziecko nauczy się, że zaraz po wstaniu idzie z mamą do szafki i wybiera ubranie, a potem następuje rozbieranie i ubieranie, to nie będzie przeciwko temu tak bardzo protestować. Jeżeli przed wyjściem na spacer zawsze siada na stołeczku, a mama zmienia buty, to wiedząc, że czeka go przyjemność, wręcz samo będzie nalegać na zmianę butów.
4.Zrobię to sam!
Dzieci chętniej robią to, w czym same mogą uczestniczyć. Kiedy pojawia się zainteresowanie rozbieraniem się (najczęściej zdejmowaniem skarpetek lub czapki), należy je podtrzymywać, proponując dziecku współudział: ja ubiorę jedną skarpetkę, a ty drugą; przynieś buty, to je ubierzemy; poszukaj czapki w szufladzie; wybierz sukienkę; najpierw ja umyję twoje zęby, potem ty sam itd.
5.Sposoby i sposobiki
-Odwracanie uwagi: wiele mam podczas przewijania daje dziecku zabawki czy inne (najlepiej bardzo pożądane, ale bezpieczne) przedmioty, które dziecko dostaje tylko podczas tej czynności.
-Ubieranie można ubarwiać zabawą w poszukiwania „gdzie jest rączka? Gdzie się schowała? Tu jest!” i cmoknąć na koniec pojawiającą się w rękawie łapkę. Po jakimś czasie maluch sam ją podstawi do całowania.
-Łatwo odwrócić uwagę dziecka od nudnych czynności opowiadając historyjkę, zadając pytania, śpiewając czy robiąc śmieszne miny, u nas podczas kryzysu sprawdza się wołanie Boba ;)
-Pozwalanie na wybór: miejsca (chcesz się ubrać tu czy w łazience?), czasu (ubierzesz czapkę tutaj czy jak wejdziemy do windy?), ubrania (wolisz koszulkę niebieską czy zieloną?).
-Dzieci wyjątkowo niecierpliwe lepiej znoszą ubieranie, jeśli całość rozłożymy na etapy i pomiędzy kolejnymi częściami zakładanego ubrania pozwolimy na chwilę zabawy czy biegania.
W kolejnej części Zbuntowanego Ola napiszę jak sobie radzić na spacerach ;)
| Poza mniejszymi i większymi krzykami, to nadal mój najsłodszy ze słodkich :) |
Subskrybuj:
Komentarze
(
Atom
)


















