Jeżeli więc zachowanie Waszego dziecka zmienia się nagle na gorsze, przyczyn nie należy koniecznie upatrywać w jego otoczeniu albo w "trudnym charakterze" Może po prostu być tak, że po okresie równowagi nadszedł etap nierównowagi (...) Zachowania "lepsze" i "gorsze" przeplatają się ze sobą, wykazując wysoki stopień regularności (...) Chodzi nam o to, aby rodzice, wiedząc, że dany rodzaj nagannego zachowania jest charakterystyczny dla określonego wieku, nie traktowali go ze śmiertelną powagą; dzięki temu nie będziecie obciążali winą za postępowanie Waszego dziecka zbyt wielu ludzi
W książce przedstawiona jest rycina, gdzie okresy równowagi przypadają na okres 2, 3, 4, 5, 6 i pół, 8 i 10 lat (w tekście jest też że okres 1 roku to okres równowagi). Okresy nierównowagi to 18 miesięcy, 2 i pół, 3 i pół, 4 i pół, 5 i pół, 7, 9 lat. Oczywiście każde dziecko przechodzi to inaczej (może w nieco innym momencie), co również jest podkreślone, ale zazwyczaj w rozwoju dziecka następuje właśnie ta regularność, że po okresie spokoju, harmonii i "grzecznego" dziecka, następuje okres załamania i czas "łobuzowania". Autorzy mówią, że potocznie przyjęło się mówić o 2-latkach "niegrzeczne", ale ze zazwyczaj ten okres załamania przypada na 2 i pół roku.
A teraz fragmenty dla mnie najważniejsze:
15 MIESIĘCY. (...) Zwyczajne "nie" już nie skutkuje. Tyle jest do zrobienia i do zobaczenia (...) Zamknięte w kojcu, najprawdopodobniej wyrzuci zeń wszystkie zabawki. Rzucanie jest zresztą jednym z jego ulubionych zajęć. Dziecko rzuca zabawki a następnie woła, by mu ją podano (...) Nastroje są zmienne, a złość, choć wybucha gwałtownie i jest bardzo żywiołowa wyrażana, nie trwa długo. Takie dziecko łatwo czymś zająć i odwrócić jego uwagę, jeżeli tylko dorosły ma wystarczająco dużo energii, by dotrzymać mu kroku
18 MIESIĘCY. Dziecko osiemnastomiesięczne maszeruje ulicą jednokierunkową, chociaż ten kierunek może raptownie się odwrócić. Ulica ta zazwyczaj prowadzi w dokładnie przeciwnym kierunku niż życzyłby sobie dorosły. Poproszone "Chodź tu Kochanie", dziecko albo stoi nieruchomo, albo biegnie w inną stronę (może też skorzystać z umiejętności chodzenia tyłem). Poproś je, by wyrzuciło coś do kosza na śmieci, a najprawdopodobniej wyrzuci z niego to, co tam jest. Wyciągnij rękę po kubek, który właśnie opróżniło, a ono rzuci go na podłogę. Daj mu drugą skarpetkę do ubrania, a ono raczej ściągnie tę, którą już ma na nodze. Jego skłonność do robienia wszystkiego na przekór jest prawdopodobnie przyczyną, dla której tak dobrze działa ta stara sztuczka: kiedy dziecko ucieka od nas, pokazujemy mu "pa-pa" i odchodzimy, a wtedy ono- na ogół- biegnie za nami.
Rzecz nie tylko w tym, że dziecko nie przychodzi, kiedy się je wzywa. Ono rzadko kiedy stosuje się do jakichkolwiek poleceń. "Nie" jest jego ulubionym słowem.
Nie chodzi tu o to, że dziecko osiemnastomiesięczne jest "złe", ani o to, że nie opanowało jeszcze wielu umiejętności. Ono po prostu jeszcze nie osiągnęło stadium, w którym słowa w sposób naturalny skłaniają do działania, ani tego, w którym można na coś poczekać. "Teraz" jest jedynym liczącym się dla niego wymiarem czasu. Próby namówienia go, by przez minutkę na coś poczekało, są z góry skazane na przegraną, ono zaś nie zniesie żadnego niepowodzenia (niestety, choćbyście nie wiem jak się starali się mu ich oszczędzać, samo będzie ich sobie przysparzać)(...) Osiemnaście miesięcy nie jest "najlepszym" wiekiem, jeżeli stosujemy miarę posłuszeństwa, wykonywania poleceń, zachowywania umiaru. Jeśli jednak potrafimy zrozumieć niedojrzałość- motoryczną, językową, emocjonalną- będziemy mogli łatwo zapanować nad zachowaniem dziecka.(...)
Kiedy do niego mówisz, staraj się używać prostych słów. "Kurtka- czapka- spacer" jest komendą obliczoną w sam raz na poziom dziecka osiemnastomiesięcznego(...)
Jeżeli oczekujesz bardzo niewiele, ograniczasz polecenia do niezbędnego minimum, a przy tym masz nad nim stały, bezpośredni nadzór, może się okazać, że dajesz sobie radę całkiem dobrze i nawet lubisz ten wiek. W wielu jednak domach słowa "niedobry chłopak" padają tak często, że dziecko jest zdolne pomyśleć, że to jest jego imię albo nazwa zabronionej zabawy.
Staraj się znaleźć ujście dla rozsadzającej dziecko energii- wchodzenie na schody jest godne polecenia. W innych wypadkach możesz odwołać się do pomocy szelek, szczególnie w nowym , nieznanym mu miejscu. Nie wystrzegaj się też forteli. Jeżeli dziecko bawi się w nieodpowiedni dla siebie sposób, zrób coś ciekawego: zagraj na pianinie albo zgnieć papierową torebkę w drugim końcu pokoju (...) Czyli po prostu odwróć uwagę.
Mamooooooooo |
Jak ułatwić sobie codzienne życie?
1.Przygotowanie
Jeśli mama bez słowa podnosi bawiącego się malucha z podłogi i niesie do przebrania – nic dziwnego, że ten protestuje. Znacznie większe szanse zrobienia tego bez awantury mamy wtedy, gdy uprzedzimy dziecko, że teraz zrobimy to i to. Traktowanie z szacunkiem nawet najmłodszego dziecka, sprawia, że chętniej współpracuje. Jeśli wie, co go czeka (a dzieci często rozumieją znacznie więcej niż sądzą dorośli), chętniej się z tym pogodzi.
2.Ułatwienia
Dzisiejszy świat daje rodzicom mnóstwo ułatwień. Oporne guziki, sznurówki i haftki zastały zastąpione przez wygodne rzepy i napy, które są znacznie „szybsze” w obsłudze, kupując więc buty i ubrania bierzmy pod uwagę, że zapięcie rzepów w bucikach trwa znacznie krócej niż zawiązanie sznurówek. Kiedy dziecko zdecydowanie buntuje się przeciwko kładzeniu i zmianie pieluchy, możemy przebierać je na stojąco – trzeba tylko zamiast pieluch z rzepami kupić pieluchomajtki, które łatwiej się zakłada, a zdejmuje rozdzierając z boku. Ułatwienia służą głównie temu, aby nielubiane przez dzieci czynności skrócić do minimum – roczniak ma niewiele cierpliwości. Jeśli jakaś czynność sprawia wyjątkowo dużo kłopotów, przyjrzyjmy się, jak można ją usprawnić i skrócić (wcześniej przygotować ubrania, rozłożyć pieluchę, zwilżyć waciki itp.), aby cierpliwości malucha nie wystawiać na próbę.
3.Rytuały
Moje ulubione słowo od narodzin Olka. Jeżeli dziecko nauczy się, że zaraz po wstaniu idzie z mamą do szafki i wybiera ubranie, a potem następuje rozbieranie i ubieranie, to nie będzie przeciwko temu tak bardzo protestować. Jeżeli przed wyjściem na spacer zawsze siada na stołeczku, a mama zmienia buty, to wiedząc, że czeka go przyjemność, wręcz samo będzie nalegać na zmianę butów.
4.Zrobię to sam!
Dzieci chętniej robią to, w czym same mogą uczestniczyć. Kiedy pojawia się zainteresowanie rozbieraniem się (najczęściej zdejmowaniem skarpetek lub czapki), należy je podtrzymywać, proponując dziecku współudział: ja ubiorę jedną skarpetkę, a ty drugą; przynieś buty, to je ubierzemy; poszukaj czapki w szufladzie; wybierz sukienkę; najpierw ja umyję twoje zęby, potem ty sam itd.
5.Sposoby i sposobiki
-Odwracanie uwagi: wiele mam podczas przewijania daje dziecku zabawki czy inne (najlepiej bardzo pożądane, ale bezpieczne) przedmioty, które dziecko dostaje tylko podczas tej czynności.
-Ubieranie można ubarwiać zabawą w poszukiwania „gdzie jest rączka? Gdzie się schowała? Tu jest!” i cmoknąć na koniec pojawiającą się w rękawie łapkę. Po jakimś czasie maluch sam ją podstawi do całowania.
-Łatwo odwrócić uwagę dziecka od nudnych czynności opowiadając historyjkę, zadając pytania, śpiewając czy robiąc śmieszne miny, u nas podczas kryzysu sprawdza się wołanie Boba ;)
-Pozwalanie na wybór: miejsca (chcesz się ubrać tu czy w łazience?), czasu (ubierzesz czapkę tutaj czy jak wejdziemy do windy?), ubrania (wolisz koszulkę niebieską czy zieloną?).
-Dzieci wyjątkowo niecierpliwe lepiej znoszą ubieranie, jeśli całość rozłożymy na etapy i pomiędzy kolejnymi częściami zakładanego ubrania pozwolimy na chwilę zabawy czy biegania.
W kolejnej części Zbuntowanego Ola napiszę jak sobie radzić na spacerach ;)
Poza mniejszymi i większymi krzykami, to nadal mój najsłodszy ze słodkich :) |
Mamy etap 15 miesięcy - rzucam wszystkim ..
OdpowiedzUsuńJa daleko za Wami z moją córeczką bo 8,5 miesiąca ale tez zauważyłam, z łatwością daje sie przewinąć kiedy biorąc na ręce mówię, że zmienimy pieluszkę. Od razu przestaje protestować. Mała taka a już rozumie znaczenie wielu słów.
OdpowiedzUsuńMi
Mieliśmy kilka takich etapów buntu. Nie pocieszę może za bardzo, ale to minie, tyle, że przyjdą kolejne ;) Taka kolej rzeczy... Ja mam w domu ponad 6-latka, oj to jest dopiero szał... Krzyki, trzaskanie, pyskowanie... A ja myślałam, że taki bunt mają nastolatki :P
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Marta z Babylandii