poniedziałek, 24 listopada 2014

Uff jak gorąco. Gorączka u małego dziecka

Mamy jesień. To widać - od paru dni za oknem, od kilku tygodni podczas spotów reklamowych i niekończących się nazw leków, które w 15 minut postawią Cię na nogi.
Olo poprzednią jesień, zimę, wiosnę i lato przetrwał bezchorobowo ;) Raz czy dwa trafił mu się bąbelkowy nosek - czyli katar od zębów. Nie miewał też gorączki, zaczęłam nawet myśleć, że taka ze mnie sierota, że on czasem ma tą gorączkę a ja nie czuję więc nawet o tym nie wiem. Ale DZIŚ. Przy odkładaniu do drzemki wydał mi się nienaturalnie ciepły, wręcz gorący. Myślę sobie "39 stopni jak nic, przecież prawie parzy". Poczekałam aż zaśnie i wróciłam do niego z termometrem (mamy zwykły elektroniczny bo u nas rzadko się choruje tfu tfu). Wkładam pod paszkę, przytrzymuję kaczuchą, siadam na kanapie i czekam. Po chwili "pipiPIP pipiPIP pipiPIP". Ahaa, termometr panikuje, jest gorączka. Podchodzę, wyciągam, 37,9? What? To już gorączka? Chyba nie. Uspokojona idę konsumować śniadanie.
Po 2 godzinach Olo wstaje rześki i gotowy do brojenia. Dotykam go, dalej gorący. No to bach! termometr pod pachę i w bezruchu oglądamy Clifforda. pipiPIP pipiPIP pipiPIP. 38,1. Omg. To już chyba gorączka. Ale zbijać, nie zbijać, wychodzić, nie wychodzić, natrzeć czosnkiem, spryskać wodą źródlaną? Piszę do Ani (tak, łatwiej do Ani niż do wujka G.)
- Od jakiej temperatury jest gorączka u dziecka?
- 38,5. Tzn powyżej. Co z Olem?
- A nic, nic :) Czułam, że jest ciepły, spodziewałam się ultra wysokiej temperatury ale ma 38,1.
- Co straszysz!
[...]
Dlatego stwierdziłam, że koniec z byciem sierotą i czas się doedukować. A Wy możecie doedukować się ze mną :)
Co powinniśmy wiedzieć?
Stan podgorączkowy (pomiędzy 37 a 38 stopni) działa korzystnie: zwiększa ukrwienie tkanek oraz pobudza do pracy układ odpornościowy. Jednak wyższa temperatura osłabia organizm. Dlatego, gdy przekracza 38 stopni (mierzone w pupie - 38,5), należy ją obniżyć. Gorączka pojawia się najczęściej przy infekcji wirusowej lub bakteryjnej. Jeśli gorączkuje niemowlę, przyczyna może być mniej poważna: zbyt ciepłe ubranie, pragnienie, płacz, ząbkowanie, a nawet energiczna zabawa lub intensywne ssanie. Dlatego, poza sytuacją, gdy gorączka jest bardzo wysoka, czyli ok. 40 stopni, warto wstrzymać się z jej obniżaniem i godzinę później ponownie zmierzyć temperaturę. Bo może się okazać, że gorączka zniknęła bez śladu.
Olaboga

TERMOMETR
W domu trzeba mieć zawsze sprawny termometr. Ale który z nich będzie najbardziej odpowiedni?
-Elektroniczne
Są najbardziej popularne. Do wyboru są modele tradycyjne (do mierzenia temperatury pod pachą, w ustach czy w odbycie) oraz te dokonujące pomiaru w uchu lub przy czole. Nadają się zarówno dla dorosłych, jak i dla dzieci (dla nich najlepiej wybrać model z elastyczną końcówką). Wynik pomiaru uzyskamy w czasie od kilku sekund do 5 minut, z dokładnością do ±0,1°C. Ich zaletą jest niewysoka cena – za wersję pod pachę zapłacisz ok. 20 zł.

-Elektroniczne bezdotykowe
To obecnie najnowocześniejsze z dostępnych urządzeń. Do mierzenia temperatury wykorzystują podczerwień i, zgodnie z nazwą, nie potrzebują kontaktu z ciałem, by dokonać pomiaru. Aby uzyskać wynik, wystarczy zbliżyć termometr do czoła lub innej części ciała na odległość od kilku do kilkunastu centymetrów. Dokładność takiego badania waha się w granicach od ±0,1°C do ±0,01°C. Ich używanie jest niezwykle higieniczne i komfortowe dla dziecka – pomiar uzyskuje się w ciągu sekundy i malec nawet nie zorientuje się, co się dzieje. Taki termometr ma też inne przydatne funkcje. Oprócz ciepłoty ciała zmierzy temperaturę pokarmów, kąpieli, powietrza. Wadą jest wysoka cena – od 150 do 300 zł.

-Paskowe
Przeznaczone są do określania przybliżonej temperatury ciała. Pasek przyklejamy nad łukiem brwiowym i po ok. 15 sekundach otrzymujemy wynik. Jednak pamiętaj, że nie jest on zbyt dokładny. Granica błędu może wynosić nawet ±0,5°C. Cena – ok. 10 zł.

-Tradycyjne szklane
Wyglądają tak jak te wycofywane z użycia, rtęciowe, ale tę szkodliwą substancję zastąpiono innymi, bardziej bezpiecznymi (głównie alkoholem). Ten typ termometru nie jest zalecany dzieciom ze względu na szklaną obudowę i długi czas pomiaru (ponad 5 minut). Zaletą jest niska cena – ok. 5 zł.

A co, jeśli termometr orzeknie "Tak matko, mamy gorączkę"? 

Dużo pić.
W czasie gorączki organizm poci się i traci cenne elektrolity i wodę, dlatego dziecko trzeba ciągle poić. Niechęć do picia może spowodować nawet odwodnienie, a to jest niebezpieczne. Najlepiej podawać czystą wodę, a jeśli dziecko już odmawia jej picia, można dodać do niej cytrynę i sok z malin lub podać niesłodzoną herbatkę owocową albo rozcieńczony sok. 

Okłady
Szybko obniżają gorączkę chłodne okłady (np. na czoło) czy kąpiel w wodzie o temperaturze niższej o 2 stopnie od temperatury ciała. Powinno się ją jednak wykonywać dopiero po podaniu leku przeciwgorączkowego, aby uniknąć nieprzyjemnych dreszczy. Kąpieli lepiej nie stosować u dziecka, które jest bardzo osłabione.

Odpoczynek
Dziecko z gorączką powinno polegiwać i odpoczywać, chyba, że ma na imię Olo. Wtedy poleguje mama :) Trzeba tylko zadbać, by temperatura w pokoju nie była za wysoka (nie więcej niż 20 stopni), pokój regularnie wietrzony (choćby przez 2-3 minuty, ale co godzinę), a powietrze w nim nawilżone, bo to ułatwia oddychanie. Ponieważ dziecko często się poci, trzeba mu regularnie zmieniać piżamkę i pościel.

Kiedy lekarz?

U małych dzieci (do 5. roku życia) wysoka gorączka może wywołać drgawki. Mogą przypominać atak padaczki - dziecko zaczyna drżeć, pręży się, sztywnieje, traci przytomność. Trwa to zazwyczaj nie dłużej niż kilka minut. Nie wolno w tym momencie wkładać maluchowi niczego do ust (np. dawać mu pić), tylko położyć na boku, najlepiej na podłodze, i pilnować, żeby się nie uderzył. Potem jak najszybciej wezwać lekarza lub pogotowie. Na szczęście drgawki gorączkowe nie pozostawiają zazwyczaj żadnych następstw. Lepiej jednak na tyle szybko obniżać gorączkę, by do nich nie dopuścić.

Czym zbić gorączkę?

Gorączka często pojawia się wieczorem lub w nocy, do rana pomoże maluchowi przetrwać lek przeciwgorączkowy. Niemowlęta i kilkulatki mogą przyjmować preparaty specjalnie dla nich przeznaczone, zawierające dawki paracetamolu lub ibuprofenu dostosowane do ich masy ciała. Najmłodszym najczęściej podaje się paracetamol. Ten środek zaczyna działać w ciągu 30-60 minut i obniża gorączkę przez blisko 4 godziny. Potem trzeba podać kolejną dawkę. Ibuprofen ma także działanie przeciwzapalne. Niemowlętom w pierwszym półroczu życia można go podawać wyłącznie za zgodą lekarza.

W aptekach bez recepty można kupić preparaty w różnej postaci. Najszybciej działają czopki, przy wysokiej gorączce warto użyć właśnie ich. Olo po czopkach zwykle robił kupkę, dlatego warto sprawdzać zawartość pieluszki. Ważne jest, żeby gorączkę obniżać systematycznie i nie dopuszczać do skoków temperatury. Wiele dzieci po obniżeniu temperatury zaczyna bawić się i szaleć, jakby były całkiem zdrowe. To jednak za wcześnie na odstawienie leków - bez nich temperatura znowu może gwałtownie wzrosnąć.

Uspokajając - Olo jest zdrowy, podwyższoną temperaturę ma od wychodzących czterech trójek :)

niedziela, 23 listopada 2014

Olo spacerolo. Plecaczek LittleLife

Jak już wiecie, Olo w końcu chodzi. Dlatego coraz częściej rezygnujemy z wózka. Wypady do Centrum Handlowego czy do mieszkającej nieopodal babci, Olo pokonuje na nóżkach. Docelowo chciałabym, żeby jeździł wózkiem jeszcze około roku, jednak najpierw musimy nauczyć go zachowania podczas samodzielnych spacerów. 
Olek za rękę chodzi niechętnie, bo wiadomo - mama zabrania wchodzić do rowu, na pole, do kałuży czy na takie długie ciemne coś, po którym jeżdżą takie fajne duże brum brumy. Poza tym nie ukrywajmy, przy takiej różnicy wzrostu, chodzenie za rączkę po jakimś czasie jest po prostu niewygodne dla obu stron. Z tego powodu zaczęłam szukać alternatywy dla maminej ręki, tak żeby dziecko miało nieco swobody, a mama nie bała się o jego bezpieczeństwo. Rozwiązania są dwa - szelki lub plecaczek ze smyczą. Zdecydowanym minusem szelek jest fakt, że nie są one plecaczkiem dlatego od kilku dni jesteśmy szczęśliwymi posiadaczami plecaczka LittleLife.




Dłuuugo zastanawialiśmy się, który model wybrać. Paweł, rzecz jasna, chciał pająka :) Ale zgodnie stwierdziliśmy, że pajęcze futerko może być za ciepłe. Ostatecznie wybraliśmy dinozaura.

Gul gule kochają Ola :)

Dinuś wykonany jest solidnie a przy tym estetycznie. U góry plecaczka znajduje się kieszonka, w której schowany jest kaptur przeciwdeszczowy (pasujący do zwierzaczka - pszczółka ma czułki, rekin zęby a pająk 4 pary oczu).




Dzięki regulowanym szelkom plecaczki LittleLife przeznaczone są dla dzieci od roku do 4 lat, dodatkowo pasy ramienne można spiąć tworząc w ten sposób szelki bezpieczeństwa, dzięki którym dziecko nie ściągnie plecaczka.


Plecak LittleLife wyposażony jest również w odczepianą smycz bezpieczeństwa. Zaczepia się ją do metalowego kółka znajdującego się u góry. Karabińczyk jest tak wytrzymały, że utrzymałby pewnie nawet Boba, ale spokojnie nie będziemy próbować (Bobo woli dłuższe smycze ;)).
Przy temacie smyczy chciałam się na chwilę zatrzymać. Nie tłumaczyć, zatrzymać. Wiem, że dla niektórych prowadzenie dziecka na smyczy kojarzy się z wyprowadzaniem psa na spacer. I może faktycznie wygląda to podobnie, w obu przypadkach robi się to ze względu na bezpieczeństwo i wygodę. I nie chodzi tu o wygodę samego rodzica, ale też dziecka. Spróbujcie przejść 500 m z ręką wyciągniętą ku górze. Olo jest wysoki, ja średniego wzrostu a i tak po kilkunastu minutach spaceru za rękę bolą mnie plecy. Dodatkowo smycz daje dziecku wcześniej wspomnianą swobodę.
Na spacery z psem daruję sobie smycz (no bo jak, na dwie smycze? ;)) dlatego, że wiem, że na działkach Olowi nic nie grozi. Smyczy będziemy używać tylko w zatłoczonych miejscach, przy ulicy, czy w centrum handlowym. Aby oszczędzić sobie nerwów, w takich sytuacjach, na wszelki wypadek, prócz ręki zakładam smycz i wiem, że w razie rozłąki Olo nie zgubi się w tłumie.



Co innego plecaczek - zabieramy go na każdą wycieczkę, Olo nosi w nim swój soczek i przekąskę, a moja torebka ma wolne ;) Jak na swoje małe wymiary, jest niespodziewanie pojemny. W środku plecaczka znajduje się specjalne miejsce, na którym można napisać dane małego właściciela.

Podsumowując, plecaczek LittleLife to ciekawe rozwiązanie dla aktywnych rodziców, dużo pomieści a dzięki ciekawym wzorom (i smyczy ;)) przykuwa oko ;)
To świetny pomysł na prezent gwiazdkowy - z pewnością spodoba się dziecku a przy tym jest praktyczny, do kupienia TUTAJ.

Olo zadowololo :)

czwartek, 13 listopada 2014

Produkty ratunkowe

Czyli rzeczy, które warto zawsze mieć w domu, tak żeby dziecko nie umarło z głodu (chociaż Olo zadowoliłby się suchym chlebem zapijanym herbatką miętową ;))

- płatki jaglane, zalewasz wrzątkiem i są. Do tego miodek, owoce, co tam znajdziesz.
- awokado, sprawdzi się jako ekspresowe smarowidło do kanapek
- banan, najlepszy w przypadku nagłego napadu głodu/nudy na spacerach. Jest w każdym sklepie i brudzi stosunkowo niewiele.
- płatki ryżowe, kuskus tak samo jak w przypadku jaglanych.
- makaron, tu już pomysł na obiad, dodajesz to, co masz w domu - biały ser, mięsko, warzywo czy.. dżem.
- suszone owce (żurawina, daktyle, morele, rodzynki). Warto sprawdzić czy do suszenia nie użyto siarki.
- jajka (pasta jajeczna, omlet, jajecznica, tosty, kanapka z jajem)
- penkejki z serka homogenizowanego, przydają się jako obiad w plenerze
- chleb z masłem!
- i mój hit - Babcia dwa bloki dalej, zawsze można liczyć na smaczny i zdrowy obiadek :)

A Wy jakie macie pomysły na espresowe am am?


Barscyk od Babci :)




czwartek, 6 listopada 2014

Mama nosi zdrowo

O zaletach chustonoszenia tu nie napiszę, bo nigdy nie się nie motałam :)
Napiszę o różnicy między nosidłem a wisiadłem.



Wisiadła są niedrogie, usztywnione, z wąskimi pasami do noszenia i bardzo wąskim paskiem między nóżkami dziecka. Wisiadełka nie zapewniają fizjologicznej pozycji dziecka. Maluch włożony w taką konstrukcję wspiera cały swój ciężar ciała na kroczu, a jego kręgosłup nie jest podtrzymywany ani nie jest zachowana jego naturalna zaokrąglona pozycja. Dodatkowo zwisanie niczym nie podpartych nóżek wpływa niekorzystnie na ułożenie stawów biodrowych.

Alternatywą są nosidła ergonomiczne i chusty. Zapewniają zachowanie fizjologicznej pozycji dziecka, podtrzymując cały kręgosłup maluszka w jego naturalnej krzywiźnie. Rozłożenie materiału chusty na dużej powierzchni (od kolanka do kolanka) i szeroki panel nosidła ergonomicznego dają:
-prawidłowe ułożenie głowy,
-kości udowej względem panewki, co zapobiega dysplazji stawów biodrowych u niemowląt i może wspierać końcową fazę jej leczenia,
-szeroki punkt podparcia dla ciężaru dziecka (w przeciwieństwie do wąskiego paska w nosidełkach klasycznych),
-korzystny wpływ na zachowanie fizjologicznej krzywizny pleców,
-większy komfort dziecka i noszącego.

Niestety, dostępność nosidełek klasycznych, czyli wisiadeł, jest znacznie większa niż dobrych i wygodnych ergonomicznych alternatyw, nie widziałam w Opolu sklepu, w którym można kupić Tulę, Babybjorn już tak. Warto jednak podkreślać wartość noszenia, niezależnie od sposobu i sprzętu. Nie wszyscy wiedzą, że można inaczej, lepiej, wygodniej, a niepotrzebna krytyka może zniechęcić całkowicie do noszenia i skazać malucha tylko i wyłącznie na leżenie w wózku.



poniedziałek, 3 listopada 2014

Olo chodzi!

Trochę mu to zajęło ale w końcu wstał i chodzi :) Teraz mam ciągły stan przedzawałowy :)
4 miesiące kręcenia i powstał filmik Pawła pt. "Sztuka chodzenia" :) Polecam pełny ekran i najwyższą rozdzielczość.
W trakcie kręcenia nie ucierpiało żadne dziecko i zwierzę ;)