środa, 23 kwietnia 2014

Kamasutra na przewijaku

O naszych wyczynach przy przewijaniu słyszała już cała moja rodzina, znajomi i pół Opola. Jak się okazało problem uciekającego, nagiego i obsikanego (lekka wersja) bajtla jest bardzo częsty. Olek odkąd nauczył się ustawiać na czworaka, nie wytrzymuje na plecach nawet sekundy. Teraz doszło raczkowanie i wstawanie, za chwilę czeka nas chodzenie. I w życiu nie przyszłoby mi do głowy, że przewijanie będzie dla mnie problemem.
Każda mama radzi sobie na swój sposób, bo na każde dziecko działa coś innego. Najczęstszym rozwiązaniem podawanym przez internetowe mamy jest dawanie uciekinierowi "zakazanych" przedmiotów typu pilot, telefon, tubka. Olo telefon i pilot sam kradnie, jedynie tubka przez 3 sekundy potrafi go zainteresować. Pewnie prędzej czy później przerzucę się na pieluchomajty ale póki co walczę :)

Pozycje przy przewijaniu:
  • Klasyczna. Dziecko grzecznie leży na przewijaku, mama czule je zagaduje i zmienia pieluszkę. Dla mnie - miłe wspomnienie :)
  • Przez udo Go. Używam przy kupaku. Mama siada na kanapie, przerzuca dziecko przez prawe udo, tak żeby nóżki dyndały między nogami mamy (ewentualnie, stópki opierają się o lewą nogę mamy). Najważniejsze, żeby żadną częścią ciała nie dotykać pupy! :) Zdzieramy z uciekiniera gatki i brudnego pampersa, pucujemy pupkę i gdy pole do manewru jest już czyste, możemy przejść do pozycji na brzuszku lub na siedząco.
  • Na siedząco. Dziecko siada na przewijaku, plecami opiera się o brzuch mamy i bawi się tubką Baphantenu. Mama podkłada czystą pieluszkę, smaruje wszystkie zakamarki kremikiem, zapina pieluszkę i kontynuuje ubieranie już na kolanach. Przy tej pozycji należy zachować szczególną ostrożność bo jak uciekinier zechce sobie pójść, może skończyć się bolesnym upadkiem.
  • Na brzuszku. Najmniej wygodna, czasem konieczna. Dziecko się bawi, mama robi swoje i poprawia krzywo zapiętą pieluszkę przy najbliższej możliwej okazji.
  • Na śpiocha. Aktualnie moja ulubiona. Mama czeka na drzemkę i jak zboczuch dobiera się dziecku do majtek :)
  • Na stojaka. Dziecko stoi w łóżeczku, trzyma się szczebelków, mama wygięta w pół zmienia pieluchę.
Pisałam wyłącznie z własnego doświadczenia, więc jeśli macie jakieś ciekawe pomysły, podzielcie się nimi w komentarzach. Może któraś mama skorzysta :)

Z braku zdjęć, zrobionych przy przewijaniu (Bobo jeszcze nie opanował sztuki fotografowania) wklejam pozycje senne Ola :)

Na "trupa"

Na "nie śpię, bo trzymam łóżeczko"

Na "wyznawcę islamu"

Na "kocham kaczkę".

środa, 16 kwietnia 2014

Mama butelkowa

Jak wiadomo, Olek od 1 miesiąca jest na butli. Nie będę tu tłumaczyć dlaczego, bo nie czuję takiej potrzeby. Wpis dedykuję mamom, które dopiero zaczynają swoją przygodę z MM i potrzebują wskazówek.

1. Mleko. Na rynku dostępne są różne rodzaje mleka modyfikowanego, różnią się składem, przeznaczeniem i ceną. Jeśli dziecko nie ma żadnych problemów z brzuszkiem lub alergii pokarmowych podajemy jedno z dostępnych na rynku MM (Bebiko, Bebilon, Nan Pro, Enfamil, HiPP, Humana). Wśród mlek specjalistycznych wyróżniamy:
-Mieszanki HA - mleko hipoalergiczne. Podaje się je dzieciom, u których występuje ryzyko wystąpienia alergii na białko mleka krowiego (w najbliższej rodzinie są osoby uczulone na jakikolwiek alergen, nie tylko pokarmowy). Nie nadaje się ono dla dzieci, u których stwierdzono już alergię.
-Mleko AR - mieszanka dla dzieci ulewających, z chorobą refluksową. Zawiera dodatek skrobi ryżowej, ziemniaczanej lub mączkę chleba świętojańskiego, dzięki czemu mleko jest bardziej gęste lub zagęszcza się w brzuszku dziecka, co utrudnia cofanie się posiłku do przełyku.
-Mleko R - mieszanka dla dzieci z dużym apetytem. Zawiera dodatek kleiku ryżowego, jest bardziej gęste i na dłużej daje uczucie sytości.
-Hydrolizaty (mleko Ola) - preparaty mlekozastępcze, w których białka serwatkowe (Bebilon Pepti) lub kazeinowe (Nutramigen) zostały poddane hydrolizie w stopniu znacznym, czyli rozdrobnione na małe, nieuczulające cząstki. Zalecane są m.in. przy alergii na białko mleka krowiego. Przepisuje się je na receptę i dostosowuje do indywidualnego przypadku.
-Mleko na noc - mieszanki zawierające dodatek sycących węglowodanów złożonych różnego pochodzenia, np. kleik kukurydziany lub ryżowy. Taki sam efekt uzyskamy, dodając do zwykłego mleka modyfikowanego miarkę kleiku albo proponując starszemu niemowlęciu sycącą kaszkę na kolację.
-Preparaty niskolaktozowe lub bezlaktozowe - specjalistyczne, wydawane na receptę preparaty mlekozastępcze o obniżonej zawartości laktozy lub w ogóle jej niezawierające. Przeznaczone są dla dzieci z nietolerancją laktozy.
-Mleko dla wcześniaków - specjalnie zbilansowane mleko modyfikowane przeznaczone dla dzieci, które urodziły się za wcześnie, z małą masą ciała. Stosuje się je, gdy karmienie odciągniętym pokarmem mamy jest niemożliwe. Jest dostępne na receptę.
-Mleko sojowe - produkt roślinny, zawiera białko pozyskane z ziaren soi, tłuszcze roślinne i inne składniki odżywcze. Stosuje się je m.in. w galaktozemii, przy wrodzonym niedoborze laktazy, w niektórych przypadkach przy alergii na białko mleka krowiego u dzieci powyżej 6 miesiąca życia, choć nie jako preparat pierwszego wyboru. U części dzieci uczulonych na białko mleka krowiego występuje bowiem alergia na soję. Jeżeli więc rozważa się podawanie małemu alergikowi preparatu sojowego, należy wcześniej upewnić się, czy dziecko toleruje soję, robiąc test prowokacji.
-Dopasowane do wieku - Mleko każdego rodzaju można kupić w różnych wariantach wiekowych. Im wyższa cyfra, którą oznaczono mieszankę, tym mniej zmodyfikowane zostało mleko.

  • 1. - mleko początkowe, przeznaczone dla noworodków i niemowląt do końca 5. lub 6. miesiąca życia.
  • 2. - mleko dla starszych niemowląt. Wprowadzamy je w 6. lub 7. miesiącu.
  • 3. - mleko dla starszych niemowląt i małych dzieci. Niektórzy producenci polecają je dla dzieci od 9. miesiąca, inni od 10. miesiąca, a jeszcze inni od roku.
  • Junior - niektóre rodzaje mleka dla dzieci w wieku od roku do trzech lat są oznaczone tym terminem.
  • 4. - mleko przeznaczone dla dwulatków.
Uwaga: każdą zmianę mleka należy skonsultować z pediatrą.

2. Butelki i smoczki. Mamy już mleczko, teraz czas wybrać butelkę. A wybór nie będzie prosty bo butelek na polskim rynku jest więcej niż mleka ;) Różnią się one od siebie surowcem z jakiego zostały wykonane (szklane, plastikowe), kształtem (tradycyjne, szerokootworowe) a także pojemnością. Są też butelki do zadań specjalnych. I przy nich się na chwilę zatrzymamy :)

  • Butelki antykolkowe - posiadają wbudowane wentyle powietrza, które wypychają je z powrotem do butelki zamiast do ust dziecka. Czasem mają specjalnie wygięty kształt i wyposażone są w odkręcane dno z uszczelką, która umożliwia swobodny przepływ powietrza do butelki, tak by dziecko podczas karmienia nie połykało go. Ogranicza to ryzyko wystąpienia kolki.Obecnie co raz więcej producentów posiada w swojej ofercie smoczki antykolkowe. Mają one specjalny odpowietrzacz umieszczony w podstawie, który sprawia, że podczas karmienia dziecko nie łyka powietrza, przez co zmniejsza się ryzyko kolki.
  • Butelka z czujnikiem ciepła - Dzięki takiej butelce nie musisz sprawdzać temperatury mleka wylewając na przegub ręki. Czujnik, który zmienia kolor pod wpływem temperatury wskaże Ci czy mleko ma jest odpowiednie czy za ciepłe.
  • Butelka samosterylizująca - Jeśli posiadasz mikrofalę możesz zaopatrzyć się w butelkę samosterylizującą. Dzięki dodatkowej funkcji w zaledwie kilka chwil przy użyciu specjalnego kapsla i wody butelka będzie gotowa do karmienia.
 Ja przez pierwsze 3 miesiące używałam butelki z odkręcanym dnem MAM Baby, Olo nigdy nie miał kolki, a utrzymanie butelki w czystości wcale nie było takie uciążliwe, jakby mogło się wydawać przy butlach z odkręcanym dnem. Kiedy minęło ryzyko wystąpienia kolki, przeszłam na butelki NUKa ze smoczkiem First Choice, rozmiar M (średni przepływ).
Jednak tak naprawdę w butelce najważniejszy jest smoczek. Bez względu na to, czy maluch jest karmiony mlekiem mamy, czy modyfikowanym, najlepsza butelka dla niemowlaka to taka, która wraz ze smoczkiem przypomina pierś. Oczywiście nie chodzi tu jedynie o walory wizualne, (choć są smoczki barwą i fakturą przypominające pierś). Najważniejsze jest, aby dziecko karmione butelką ssało tak, jakby było karmione piersią. Nie chodzi tylko o kobiece mleko, ale i o inny sposób ssania, który przy karmieniu piersią jest zdecydowanie korzystniejszy dla rozwoju dziecka, bo zapewnia: zoptymalizowany wysiłek (bardzo intensywne, nienaturalnie silne ssanie znacznie zwiększa ryzyko wystąpienia infekcji ucha środkowego), możliwość samodzielnej regulacji przez dziecko tempa wypływu mleka, prawidłowe oddychanie przez nos, odpowiednią stymulację do pracy języka, warg i policzków, a co za tym idzie, prawidłowy rozwój mowy i zdrowy zgryz. Odpowiednia butelka do karmienia z właściwym smoczkiem nie zaburzy również prawidłowego odruchu ssania piersi u dzieci karmionych w sposób mieszany.

3. Przygotowanie - u nas wygląda to tak: w czajniku ZAWSZE mam przegotowaną wodę, tak, aby w momencie przygotowywania mleka, tylko ją podgrzewać (a nie zagotowywać i później studzić). Biorę butlę, wsypuję pożądaną ilość proszku (powiedzmy, że 6 płaskich miarek) plus jedna miarka kaszki ryżowej (Bebilon Pepti jest rzadszy i bardziej gorzki niż "normalne" MM). Do drugiej butelki wlewam uprzednio podgrzaną wodę z czajnika. Podczas wlewania sprawdzam palcem (!) temperaturę wody, jak nie odskakuję z sykiem to znaczy, że woda jest ok :) W razie czego, zawsze mam butelkę wody mineralnej, gdyby trzeba było trochę schłodzić mieszankę. Przygotowaną wodę wlewam do butli z proszkiem, zamykam, szuru, buru potrząsamy i jest mleko :) Wyparzać wszystkie elementy skończyłam jak Olo miał 3 miesiące.

4. Przydatne wskazówki
  • dziecko powinno wypijać butlę mniej więcej w 15 minut, jeśli robi to dłużej lub krócej, wymień smoczek
  • nie przygotowuj mleka na zapas, mieszankę można trzymać w podgrzewaczu tylko pół godziny, później zaczynają namnażać się w niej bakterie. W lodówce wcześniej przygotowane mleko może stać do 2 godzin
  • nie przechowuj resztek mleka. Nie podawaj ich psu (chyba, że lubisz pobudki o 3 w nocy ;))

5. Przydatne i mniej przydatne gadżety

  • Szczotka do mycia - dzięki niej dokładnie umyjesz butelki z resztek pokarmu. Szczotki różnią się kształtem i wielkością, dlatego najlepiej dopasować je do konkretnej butelki.
  • Podgrzewacz - podgrzeje, utrzyma temperaturę pokarmów. Najbardziej popularne są podgrzewacze podłączone do sieci. Jeśli jednak często podróżujecie, przydatny może się okazać podgrzewacz samochodowy. 
  • Sterylizator - do sterylizatora (elektrycznego lub na mikrofale) możesz jednocześnie włożyć kilka butelek, a także np. smoczki, gryzaczki. Jeśli go nie kupisz, wyparzaj butelki we wrzącej wodzie.
  • Termoopakowanie - przyda Ci się na spacerze, w podróży. Przegotowaną gorącą wodę wlewasz do butelki i wstawiasz do termosu. 
  • Specjalne szczypczyki - dzięki nim bez problemu wyjmiesz ze sterylizatora (lub z wrzącej wody) czystą butelkę lub smoczek.
  • Pojemnik do mleka w proszku - będzie pomocny, jeśli zamierzasz karmić maluszka na spacerze. Do takiego pojemniczka możesz wsypać kilka dokładnie odmierzonych porcji mleka w proszku. Wtedy nie będziesz musiała zabierać ze sobą na spacer całego opakowania mleka. Wystarczy pojemnik, butelka z wodą i termos. 
  • Suszarka do butelek
6. Pozycje - próbowałam tu wrzucić informacje i obrazki z Canpola ale całkowicie rozkopały wpis a nie mam czasu na kombinowanie bo Olo się obudził, trzeba zrobić obiad i nakarmić domowników :) Odsyłam do linka Najlepsze pozycje do karmienia butelką





niedziela, 13 kwietnia 2014

Park Hotel Łysoń oczami Taty

Tak to jest, że jak oboje rodzice prowadzą bloga, to każdy z nich opisuje sytuacje życia codziennego ze swojej perspektywy. Ja opisałam pobyt w Inwałdzie pod kątem mamowym, Paweł pod kątem podróżniczym.

Recenzja Pawła


A moje zdolne dziecko od dzisiaj bawi się w chowanego (on szuka) i klaszcze :)

piątek, 11 kwietnia 2014

8 miesięcy

Wczoraj Olek skończył 8 miesięcy, więc jak nakazuje tradycja, wypada coś napisać. Dzisiejszy dzień to "dzień wędrówki". Wyruszyliśmy o 10, zrobiłam zakupy a Olo smacznie spał. Później udałam się w kierunku ratusza, żeby odebrać Kartę Rodzinną. W międzyczasie Młody się obudził więc stwierdziłam, że to idealna pora na zrobienie zdjęć do paszportu. Myślałam, że będzie przy tym sporo cyrku bo podczas wczorajszych zdjęć cały czas nam uciekał. A tu pstryk, pstryk, pstryk i jest. Zdjęcie ideał. Wszystko trwało może 2 minuty :)



Jako, że miałam nadwyżkę czasu (docelowo szliśmy do lekarza na 12:30) poszliśmy na ławeczkę, zjeść drugie śniadanie. Tzn Olo jadł, ja pierwszy posiłek zjadłam po 16 :) Po mleczku poszliśmy do przychodni. Jakie było moje zdziwienie, kiedy okazało się, że przede mną jest jeszcze 5 mam. To po co umawiamy się na godzinę? Na szczęście Olo ma więcej cierpliwości niż jego mama i był grzeczny. Mnie już nosiło i nosi mnie do teraz, bo w sumie czekaliśmy 2 godziny.. Nie wiem czy wspominałam ale ostatnio (ku niezadowoleniu pielęgniarki) zmieniłam pediatrę i teraz jestem bardzo zadowolona. Dostałam receptę na 12 puszek mleka (ostatnio dostałam na 6), Olo został dokładnie zbadany i pochwalony za dotychczasowe umiejętności. Okazuje się, że dziecko wcale nie musi gaworzyć typowo (czyli bababababa, gagagagaga). Olo wypowiada pojedyncze sylaby i głoski i bardzo możliwe, że ominie gaganie przechodząc od razu do mówienia.
Jak już jesteśmy przy osiągnięciach - Co potrafi 8 miesięczny Olek:

-raczkuje z prędkością światła
-wstaje przy meblach
-wspina się na niskie meble
-łapie przedmioty chwytem pęsetowym
-reaguje na imię
-reaguje na chodź (nawet Bob nie reaguje ;))
-wie kto to jest tata a kto mama :)
-gryzie mamę w kolana

Pomiary:
-długość ciała 84 cm
-waga 11,2kg
-główka 48 cm
-klata 50 cm





niedziela, 6 kwietnia 2014

Inwałd dzień drugi i trzeci

Wczorajszy dzień spędziliśmy bardzo aktywnie, dlatego wieczorem nic nie pisałam - wolałam iść spać :) Teraz mogę nadrobić zaległości bo Olo poszedł z Pawłem do sklepu (a raczej Paweł poszedł z Olem ;))

Wiadomo, że dzień trzeba zacząć od porządnego śniadania, dlatego koło 8 poszliśmy coś zjeść. Nie będę tu pisać co jadłam i piłam ale było bardzo smacznie :) Olo siedział z nami przy stoliku i rozrzucał wszędzie płatki kukurydziane, a gdy pytaliśmy go czy "Dobre?" to odpowiadał nam swoim nowym uśmiechem - uśmiechem chomiczka.


"Olo, dobre?"


Po śniadaniu poszliśmy się przebrać i ruszyliśmy w stronę Mini Zoo. Ogólne wrażenia okej - bo wiadomo, zwierzaki i te sprawy. Ale jak się przyjrzeć tym zwierzakom, to trochę ich szkoda. Poza tym konie, na których zawsze najbardziej mi zależy, były tak zajęte wpierdzielaniem trawy, że miały mnie gdzieś i nie chciały podejść. Olo właściwie cały czas spał (to była pora jego drzemki) więc zwierzaki nie robiły na nim większego wrażenia. Tylko kozy go przez chwilę interesowały.




Nieco zawiedzeni pobytem w Mini Zoo (10 zł za wstęp od osoby) i bardzo zmarznięci udaliśmy się w stronę Warowni. Mam wiele męskich zainteresowań ale zamki i rycerze to nie moja bajka. Zwłaszcza ten zamek. Pawłowi podobno się podobało ale to facet więc mogę to zrozumieć. Znowu zmarzliśmy, a raczej domarzliśmy bo już wcześniej było nam zimno. Olo spał połowę wizyty, obudził się przy parku ruchomych smoków. Widocznie jest za mamusią- mnie też zamek nudził, dopiero smoki były warte uwagi :) 

To ja idę do siebie :)

Brr jak patrzę na to zdjęcie to mi zimno. A ten smok po prawej śpiewał :D

Śpiąca królewna się obudziła

Po Warowni zdecydowaliśmy, że czas się ogrzać i wróciliśmy do hotelu na gorącą herbatę. Kiedy cała nasza trójka dostała już rumieńców spowodowanych dużą różnicą temperatur, poszliśmy zwiedzać główną atrakcję- Park Miniatur. Miniatury budowli z całego świata wykonane są z dbałością o każdy szczegół. W środku można podziwiać najsłynniejsze budowle świata takie jak Bazylika św. Piotra, Biały Dom, czy Hagia Sofia. Jest też Polska w miniaturze, rozlokowana prawie tak, jak na mapie naszego kraju. Park Miniatur w Inwałdzie to świetne miejsce, gdzie można dzieciom zaszczepić bakcyla do podróży. A jak zwiedzanie się znudzi, zawsze można skorzystać z karuzeli lub innych "lunaparkowych" atrakcji. W Parku znajduje się też labirynt z jednym wejściem (nie ma wyjścia). Cieszę się, że nie weszłam zbyt głęboko i szybko wyszłam bo po rozłące z Pawłem miałam gulę w gardle i prawie się poryczałam bo się zgubiłam ;)

Syn Podróżnika

Olo w Watykanie
O, tutaj :)

Labirynt ;(

Tataa! 
Brum brum :)


Skończyliśmy zwiedzanie Parku Miniatur i poszliśmy się zrelaksować do Spa. Wybraliśmy opcję 2+1 czyli na jednym łóżku leżał Paweł i zażywał masażu, na drugim ja miałam robiony peeling a między nami, w wózku siedział Olo i jadł chrupki. Państwo wykonujący zabiegi powiedzieli, że nie takie rzeczy już widzieli (zdarzyło im się nawet masować roczne dziecko, na życzenie klienta) więc atmosfera zamiast wyciszającej była wesoła, ale też było super :)


Wyszliśmy stamtąd tacy głodni, że szybko poszliśmy się ubrać i udaliśmy się do restauracji. Olo był podrywany przez dwie małe dziewczynki. On tylko zalotnie pakował paluchy do buzi a one się do niego uśmiechały :) Zjedliśmy, poszliśmy na spacer, wykąpaliśmy Młodego, obejrzeliśmy Hannibala i poszliśmy spać. 


Ha ha

Hi hi


Dzisiaj zjedliśmy śniadanko, spakowaliśmy rzeczy, wsiedliśmy w samochód i wróciliśmy do domku. Odebraliśmy Boba i poszliśmy na spacer. Teraz Bobo śpi, Olo łobuzuje a rodzice siedzą na laptopach :)
Wyjazd zaliczam do bardzo udanych. Udało nam się wypocząć a Olo był jeszcze grzeczniejszy niż zwykle i zawsze uśmiechnięty. Pewnie pasowało mu, że cały czas jest z rodzicami :)

"Olo, dobre?"

Wracamy

piątek, 4 kwietnia 2014

Witajcie w naszej bajce

Na stronie hotelu Łysoń widnieje napis "hotel przyjazny rodzinie". Nie mogę się z tym nie zgodzić. Na każdym kroku udogodnienia, a okolica idealna do rodzinnego wypoczynku. Olo co prawda nie do końca rozumie na co patrzy ale nawet pokój hotelowy przynosi mu wiele frajdy bo może bawić się z tatą w chowanego i wyścigi :) A z atrakcji przyhotelowych skorzystają duże dzieci czyli rodzice. Pokój wyposażony jest w łóżeczko i przewijak. Można też poprosić o podgrzewacz do butelek, ale bez przesady.. czajnik mi wystarczy :)

Dwa Ole :)

Gonić tatę!

Faza wspinaczkowa

Taaato, daj pograć :)



Wyruszyliśmy o 12, o 14 byliśmy na miejscu. Rozpakowaliśmy bagaże, chwilę odpoczęliśmy i wybraliśmy się do Mini Zoo (atrakcja dla mamy). Niestety okazało się, że z wózkiem ciężko będzie się przemieszczać bo jest to teren górski i jest tam sporo schodów. Dlatego do Zoo wrócimy jutro z nosidełkiem :) Ale co pomacałam, to pomacałam :)




Po powrocie, poszliśmy coś zjeść. Hotelowa restauracja urządzona jest w amerykańskim stylu, jedzonko pyszne a obsługa przemiła. Nawet Olo jakiś niepodobny do siebie bo grzecznie  siedział i dał nam zjeść.


W oczekiwaniu na jedzonko, Olo ćwiczył zdolności manualne

Om nom, nom



Po obiedzie, a raczej obiadokolacji, spakowaliśmy się do samochodu i pojechaliśmy poszwendać się po Wadowicach (Paweł chciał zjeść kremówkę). Zrobiliśmy szybkie zakupy i z powrotem do hotelu. 



W pokoju czas do kąpieli upłynął nam pod znakiem zabaw, pieszczot i gilgotek. 
Jutro planujemy wyruszyć o 10, zaliczyć Mini Zoo (jeee, konie i kangur :D), Park Miniatur i Średniowieczną Warownię.

Dobranoc :)





czwartek, 3 kwietnia 2014

Jedziemy na wycieczkę, bierzemy kaczkę w teczkę..

.. i wiele innych rzeczy. Jutro Olo z rodzicami jedzie TU, dlatego już dzisiaj zaczęłam go pakować (siebie spakuję pewnie 3 minuty przed wyjściem z domu, zapomnę kosmetyków, soczewek i szczoteczki ale i tak będę happy). Planujemy odwiedzić Park Miniatur, Mini Zoo, Muzeum Browaru w Żywcu i Tychach i zahaczyć o jakąś restaurację po Kuchennych Rewolucjach ;)

Wyjazd sponsoruje Rossmann :D

Buciorki od Dziadka Ch. :)


A wczoraj odwiedził nas Dziadek Chrzestny i zabrał nas do Smyka.Po zakupach jesteśmy szczęśliwymi posiadaczami krzesełka do karmienia Chicco Polly. Początkowo myślałam, że do karmienia wystarczy mi M&P Baby Snug, ale Olek bardzo szybko nauczył się zdejmować tackę i uciekać. Tradycyjne-wysokie krzesełko to jest to.

Główne zalety Polly:
- regulowane oparcie (3 pozycje)
- 5-punktowe szelki bezpieczeństwa
- wyjmowana, regulowana i przede wszystkim duża podwójna tacka
- regulowany podnóżek
- prosty system składania, rozkładania i regulacji
- 7 stopniowa regulacja wysokości siedziska
- antypoślizgowe nóżki z przodu, kółeczka z tyłu
- łatwa do czyszczenia tapicerka
Olo like it! :)



Tak, karmiłam lewą ręką :)


Takie o :)


środa, 2 kwietnia 2014

50 twarzy Olka

"Gładkie jak pupa niemowlaka".. Olo pupę ma bez zarzutu, za to buzia to już inna bajka - Bociani dziób, rumień, trądzik niemowlęcy, długo nierozpoznana skaza białkowa, cholera-wi-co, a teraz doszły jeszcze skutki bliskich spotkań z meblami (otarcia i stłuczenia). Dlatego stwierdziłam, że warto trochę o tym napisać.

Pierwszą zmianą skórną, z jaką się zetknęliśmy był bociani dziób, sztuk dwie. . Jeden na czole (dinozaur), drugi na karku.Ta zmiana to czerwona lub różowa plama, spowodowana miejscowym rozszerzeniem naczyń, najczęściej zlokalizowana na brzegach górnych powiek, na czole nad nasadą nosa, na górnej wardze lub na granicy głowy i karku. Plama ta nie jest zaraźliwa ani nie wymaga leczenia. Znika samoistnie w ciągu pierwszego roku życia dziecka, czasem nieco później. Wokół tej zmiany skórnej narodziło się wiele legend ludowych. Niektóre mówią, że jest to pozostałość po niesieniu dziecka przez bociana, inne, że w tym miejscu bocian je uszczypnął. O plamkach na powiekach mówi się jako o „pocałunku anioła”. Dla rodziców najważniejsze jest to, że „bociani dziób” nie pozostaje na skórze na zawsze.

Rumień toksyczny (rumień noworodkowy) Jest to najczęstsza zmiana na skórze noworodków. Pojawia się on na skórze dużego odsetka maluchów, najczęściej w ciągu 48h po urodzeniu. Im niższy jest tydzień urodzeniowy ciąży i im mniejsza jest masa noworodka po urodzeniu, tym większe jest prawdopodobieństwo, że rumień wystąpi. Ma on postać zaczerwienionych pól ze zmianami o charakterze grudkowym. Najczęściej są to biało-żółte lub białe grudki na podłożu rumieniowym, wielkości wielkości 1-3 mm. U niektórych dzieci pojawiają się tylko duże grudki, rumieniowe nieregularne plamy lub plamisty rumień. Rumień noworodkowy występuje zazwyczaj na tułowiu i klatce piersiowej, ale może dotyczyć każdej części ciała (z wyjątkiem dłoni i stóp. Ważną informacją dla rodziców jest to, że rumień to stan przejściowy, a pielęgnowanie polega na utrzymywaniu skóry noworodka w czystości. Często zalecana jest też kąpiel w nadmanganianie potasu lub w odpowiednio przygotowanym krochmalu.

Trądzik niemowlęcy. Krostki przypominają potówki, mogą zmieniać się w czerwone plamki. W miejscach ogrzanych (np. na policzku, na którym dziecko leży) są bardziej widoczne, a podczas ochłodzenia skóry (spacer w chłodny dzień) przybierają kolor cielisty i wydają się zanikać.Trądzik niemowlęcy ustępuje samoistnie, z czasem. Skóry nie należy niczym smarować, a tylko przemywać przegotowaną wodą i delikatnie osuszać. Nie wolno krostek wyciskać! Trądzik nie wymaga interwencji lekarskiej, ale podczas jednej z pierwszych wizyt kontrolnych można o nim wspomnieć pediatrze, który pomoże rozwiać wątpliwości (wiele mam jest przekonanych, że to wysypka alergiczna). Ja byłam przekonana, że wysypka alergiczna to trądzik :) a raczej sobie wmawiałam.

Wysypka związana ze skazą białkową. Najczęstszymi objawami skazy białkowej są: wysypka występująca w postaci suchych, szorstkich plam na policzkach i za uszami (czasem w zgięciach łokciowych i pod kolanami), biegunka, częste ulewanie. Olek jak wiadomo, jest na Bebilonie Pepti, nie je cielęciny, nie wprowadziłam mu glutenu. Ale i tak od czasu do czasu coś się na tej buźce pojawia. Wydaje mi się też, że jest uczulony na napy przy bodziakach (te na ramieniu). Bo w miejscu, w którym dotykają one twarzy, zawsze jest zaczerwienienie.

Opisałam tu tylko te zmiany, które dotyczyły Młodego, nie ma sensu tworzyć długich wpisów i tak nikt nie dotrwałby do końca. W końcu co może być fascynującego w wysypkach? :)