sobota, 28 maja 2016

Kajaki z 3latkiem i niemowlakiem

Z dwójką dzieci zrobisz więcej niż z jednym - nie chodzi tu o to, że jest łatwiej, chodzi o to, że masz więcej odwagi. Kajaki z 10miesięcznym Olkiem? W życiu! Kajaki z 10miesięcznym Maksiem i prawie 3letnim Olkiem? Jasne :)



Wczoraj bezduszny Facebook przypomniał mi, że dokładnie 4 lata temu byłam na spływie kajakowym. Było to bodajże WTEDY <klik>.  Już pomijam tą przedciążową sylwetkę, do tego nie wrócę. Ale kajaki? Czemu nie :) Pływaliśmy od początku naszego związku, pływaliśmy jak mieliśmy psa, to czemu by nie pływać z dziećmi?


Bobo szczeniak i moja jedyna kąpiel w Małej Panwi (2012r)

Poczekaliśmy na odpowiednią pogodę, zarezerwowaliśmy kajak na 13:30, spakowaliśmy dzieci i pojechaliśmy.
Co dokładnie spakowaliśmy?
-suche ubrania na zmianę i ręcznik
-pampersy i mleko dla Maksia
-wodę i przekąskę
-czapki/kapelusze i krem z filtrem
-Tulę

Ubrań na zmianę nie użyliśmy ale jednak lepiej mieć je ze sobą, bo wyszliśmy z kajaka nie do końca susi (sushi?). Dziś było ciepło ale wzięłam też "długi rękaw" dla chłopców, w razie gdyby zrobiło się chłodniej.

Co do trasy - na opolskiej Małej Panwi jest wiele ośrodków oferujących spływy kajakowe, my wybraliśmy Przystań Kajakową Amazonka w Kolonowskiem. Głównie ze względu na trasę Baby - przewidzianą specjalnie dla rodzin z małymi dziećmi. Ma 2km i płynie się nią około godziny (nam to zajęło 40 minut). 



Widać kto wiosłował :)

Wrażenia. Było super! Nie ukrywam, że bałam się przeokropnie, najbardziej tego, że Olek po prostu nie będzie chciał wsiąść do kajaka. A on był zachwycony! Mówi, że woli kajaki od jazdy na rowerze na dworzec kolejowy, a to duży komplement z jego strony :) Jeszcze teraz, przed zaśnięciem mówił, że jutro też chce jechać :)
Co do Maksia, troszkę nam marudził ale tylko dlatego, że był śpiący i podsypiał.
Ogólnie wyjazd oceniam na 5+, jestem bardzo dumna z moich chłopaków i nie mogę się doczekać kolejnego wyjazdu :)

Przesyłamy Buziaki :*

poniedziałek, 2 maja 2016

Masiek, 9 miesięcy

Kilka dni temu nasz Masiek skończył 9 miesięcy a Wy przecież nic o nim nie wiecie! Uspokoił się, przeszło mu. Teraz to typowy niemowlak, wesoły, ciekawy świata, zaśliniony, pełzający w każdy kąt. Lubi czułości i łaskotki, kocha Olka całym serduszkiem. Uwielbia chlapać nóżkami w wanience a wózek przestał parzyć i teraz jest ulubionym środkiem transportu. Co do diety - do niedawna Masio był na diecie eliminacyjnej, szukaliśmy alergenu powodującego zmiany atopowe. Dopiero po jelitówce, kiedy dostawał cienkie mleczko, zmiany skórne zaczęły się goić, doszliśmy więc do wniosku, że to laktoza go tak załatwiła i od tego czasu Maks pije Nutramigen. Tak, smakuje mu.




Jeśli chodzi o cechy fizyczne:
- nie raczkuje, pełza jak postrzelony żołnierz w okopach, przyspiesza jak widzi otwarte drzwi do łazienki :)
- rwie się do stania
- siedzi i siada
- ma 2 dolne jedynki i prawie 2 górne (2 białe kreski)
- nosi rozmiar 80, waży około 12kg




Nasz plan dnia:
- 6-7 pobudka
- spacer z piesłem
- 8 - Olo żłobkolo
- 10 - drzemka
- 12 - zakupy
- 13 - wkracza babcia, ja idę z psem, babcia zostaje z Maksiem
- 14 - spacer drzemkowy z babcią, powrót Ola ze żłobka
- 16 - powrót Maksia i taty, obiad
- 17-18 - wyjście na dwór
- 19 - kąpiel Olka, później Maksa
- 20 - zwykle już śpią ale nie dziś :D Tzn Masiek śpi, Olek zaliczył drzemkę po wizycie w Zoo, wstał o 16:30 więc sami wiecie ;)

czwartek, 28 kwietnia 2016

Pożegnanie pampersa

Mam dla Was najlepszą technikę odpampersowania dziecka. Gwarantuję, że zadziała u każdego. U jednego da zadowalający efekt trochę szybciej, u drugiego trochę później ale na pewno każdy, kto skorzysta z tego sposobu osiągnie sukces! Otóż najlepsza metoda na pożegnanie pampersa to po prostu ściągnięcie pampersa :)

Proste? Proste.
Teraz trochę bardziej szczegółowo. Dziecko jest w stanie kontrolować potrzeby fizjologiczne mniej więcej między 18 a 24 miesiącem życia. Są dzieci, które wysadzane na nocnik zrobią siusiu wcześniej, są też takie, jak Olo, które żegnają pampersa "dopiero" w wieku 2,5 roku. I to wcale nie jest MEGA PÓŹNO. Jestem zdania, że na wszystko przyjdzie pora, pampy są do 25kg.
Olek 2 lata skończył w sierpniu, idealny moment na naukę nocnikowania. Jednak ja pod koniec ciąży nie nadawałam się do takiej rewolucji a po narodzinach Maksia, nikt nie nadawał się do takiej zmiany, a już na pewno nie Olo. Odłożyliśmy to na później. A później było zimno. Przeszedł też poważną infekcję uszka, która skończyła się zastrzykami więc pupa była nietykalna i nie było mowy o skupieniu się na niej. Bo jak tylko wspomniałam mu o nocniku mówił stanowcze "nie" więc nawet nie ciągnęłam z nim tego tematu. Kolejną dużą zmianą w jego życiu było pójście do żłobka. Nie chciałam dokładać mu stresów więc całkowicie zapomniałam o tym, że mogłabym go nauczyć załatwiać się na nocniczek.

Pewnego dnia, przy odbiorze ze żłobka, jedna z "cioć" zapytała czy wysadzamy (w kosmos) Olka. Zgodnie z prawdą powiedziałam, że nie. Zasugerowała, że warto byłoby spróbować. Powiem szczerze, że wsiadła mi na ambicję i po kilku dniach, w sobotę ściągnęłam Olowi pampersa. Efekt? Co 10 minut zmiana spodni i majtek. Teściowa przyszła z zapasem z Pepco bo nie miałby w czym chodzić :D Na szczęście obyło się bez plam na narożniku, łóżku i dywanie. Cały dzień zleciał nam na przebieraniu. Na noc założyłam mu pampersa. W niedzielę od początku - tym razem nocnik zagościł w salonie. Wysadzany co godzinę i obyło się bez wpadek. Kolejne dni przynosiły coraz lepsze efekty, w żłobku też świetnie sobie radził. Aż w końcu zaczął wołać :) I woła do dziś, przebierając nóżkami. Zdarzy mu się nie zawołać i po prostu usiąść i zrobić co trzeba a ostatnio nawet przełamał się na dworze i z dumą nawadnia drzewka :) Oceniając jego naukę, dałabym mu 5+, poszło sprawnie, bez traumy :)


Kilka praktycznych porad dla Was:
- naklejki, za 5 naklejek zabawka. Taki Maluch już zrozumie. A nawet sama naklejka jest dla niego ogromną nagrodą
- bez stresu, pokaż dziecku, że ma prawo do słabości. Do niedawna, jak Olek się wściekał, zdarzyło mu się z tej złości posiusiać. Wtedy mówiłam mu, że nic się nie stało, zaraz przebierzemy a następnym razem zrobi siusiu na nocnik.
- nocnik bez bajerów typu melodyjki. Zwykły nocnik, polecam z Ikei. Dla Olka większość typowych nocników była za mała.
- pokaż dziecku na czym to polega, weź go ze sobą do toalety. Zresztą i tak pewnie sam za Tobą przyjdzie ;) Opowiedz mu co robisz i powiedz, że jest super!
- 3pak majtek w Pepco kupisz już za 3 zł :)
- siusiu po buraczkach jest różowe (prawie zeszłam na zawał).

Serio? iPotty?


Jeśli dziecko wyraźnie nie jest gotowe na trening czystości - nie chce siadać na nocnik, buntuje się, zróbcie sobie przerwę i spróbujcie za miesiąc. Prędzej czy później pożegnacie pampersy ;)

niedziela, 24 kwietnia 2016

Koochi Pushmatic Brooklyn Am

Przez ostatni tydzień woziłam Maksa w spacerówce brytyjskiej marki Koochi. Z ciężkiej spacerówki z zestawu 3w1 przesiedliśmy się na leciutki wózek Pushmatic Brooklyn Am. Charakteryzuje się przede wszystkim wysoką jakością wykonania i ciekawą grafiką zarówno na daszku jak i śpiworku wózka. Przejdźmy do szczegółów.



Aluminiowy biało-zielony stelaż na trzech piankowych kółkach jest zarówno lekki jak i ułatwia manewrowanie. Wózek z łatwością prowadzi się jedną ręką, piankowe koła radzą sobie na każdym terenie bez strachu przed uszkodzoną dętką (jak w przypadku kół pompowanych). Bardzo często jeździmy po polnych dróżkach więc łatwość prowadzenia to dla mnie priorytet. Koochi radzi sobie na żwirze, kostce brukowej a nawet w błocie :) Hamulec w tym wózku jest zintegrowany, wystarczy nadepnąć.
Co do kosza na zakupy, jestem bardzo miło zaskoczona - zmieści na prawdę dużo i jest łatwo dostępny nawet przy rozłożonym na płasko siedzisku.
Pushmatic ma regulowany podnóżek i dodatkowy podnóżek dla starszaków.



Daszek spacerówki z filtrem UPF 50 jest wystarczająco obszerny a w środkowej części ma okienko do podglądania Malucha, bezszelestnie się składa i rozkłada. Rączka obita jest miękką pianką, na środku rączki znajduje się przycisk do składania wózka. Spokojnie, nie da się go złożyć "przypadkiem". Przycisk trzeba wcisnąć, przekręcić rączkę, podnieść "dynks" na ramie i wózek się składa. Każdy krok składania jest zaznaczony na wózku cyferkami 1, 2 i 3.



Do wózka dołączony jest plecaczek pasujący designem do całego wózka. W plecaczku można przechowywać folię przeciwdeszczową, która również dołączona jest do zestawu.
Oparcie siedziska składa i rozkłada się na paskach, przyznaję, że na początku miałam z tym problem ale po kilku razach doszłam do wprawy w rozkładaniu u składaniu siedziska.




Na wewnętrznej stronie daszku nadrukowane są małe limonkowe kropeczki - wyglądające jak światła miasta nocą :) W wózku znajdują się pięciopunktowe pasy bezpieczeństwa z możliwością przekształcenia ich w pasy biodrowe. Śpiworek dołączony do wózka wyłożony jest milutkim polarem i zapinany jest na zamek błyskawiczny. Mamy koniec kwietnia a śpiworek nadal nie jest "za ciepły" więc myślę, że spokojnie można go nazwać całorocznym. 





Informacje od producenta:

Zakres wiekowy - od urodzenia do osiągnięcia maksymalnej wagi 15 kg (ok. 3 rok życia)
Rama - lekka aluminiowa konstrukcja – 7 kg
Amortyzacja – przód i tył
Mechanizm składania - łatwe i kompaktowe składanie z funkcją blokowania
Siedzisko - kilkustopniowa regulacja oparcia oraz regulacja podnóżka
Ochrona dziecka - Budka UPF 50+ oraz osłona przeciwdeszczowa
Pojemność kosza - 2kg
Koła - Przednie koła obrotowe z możliwością blokady
Wymiary rozłożonego wózka: 107cm x 84cm x 47cm
Wysokość rączki: 107cm
Wymiary złożonego wózka: 106cm x 31cm x 29cm




Podsumowując - Koochi Pushmatic Brooklyn Am to trójkołówka o niebanalnym wyglądzie, przykuwa uwagę, wyróżnia się z tłumu szaro-burych wózków. Do zalet należy na pewno zaliczyć jego lekkość, stabilność i dbałość o szczegóły wykonania. Dodatkowym atutem jest dołączony do zestawu piękny i mięciutki śpiworek. Wszystkie części spacerówki można ściągnąć i spokojnie wyprać w pralce. Kosz jest pojemny i bez problemu zmieści codzienne zakupy. Jedyne czego mi brakuje w tym wózku to pałąk, niby nic a jednak lubię jak wózek ma pałąk :) Pomijając ten szczegół - Pushmatic to wyjątkowy wózek i mam nadzieję, że szybko "rozsieje" się po Polsce i ożywi nasz krajobraz :)


piątek, 22 kwietnia 2016

Matka Polka Męczennica

Jesteś mamą? Pewnie tak, skoro to czytasz :) Wyobraź sobie teraz, że z Twojego otoczenia znikają pampersy, mokre chusteczki, kosmetyki, zabawki, karuzelki, maty edukacyjne, chodziki, jeździki, pchacze, wypasiony wózek i krzesełko do karmienia, mleko dla alergika, mleko dla ulewacza, mleko dla głodomora, butelka antykolkowa, podgrzewacz, czajnik elektryczny, pralka z kilkoma programami prania, samochód, Lidl, Biedronka, Tesco, smartfon, Internet. Teraz wyobraź sobie, że rodzisz dziecko. Ze szpitala wracasz Fiatem 126p. Ogarniasz dziecko, dom, ogród, kury i kaczki. Bez tego co wymieniłam na początku. Masz tetry, które zapierasz, wygotowujesz, pierzesz, prasujesz. Do najbliższego sklepu masz kilka kilometrów, ale jest tak ubogi, że mąż jeździ tam tylko po chleb. Po jakimś czasie rodzi się drugie dziecko. Puść wodze fantazji i wyobraź sobie jak teraz sobie radzisz. Bez telewizora, tableta, interaktywnych zabawek i tak dalej i tak dalej. Jak nie potrafisz wczuć się w sytuację, zapytaj mamy. Zapytaj mamy jak ciężko było kiedyś być mamą.


Współczesne matki zachowują się, jakby były co najmniej superbohaterkami, tylko dlatego, że robią to, co większość kobiet, od początku świata. Wszystko im się należy - miejsce parkingowe, restauracje przyjazne dzieciom, plac zabaw na każdym kroku, zniżki w sklepach, magiczne 500+, odpoczynek, relaks i uwielbienie ze strony otoczenia. Nie zrozumcie mnie źle, też jestem mamą, też chciałabym tego wszystkiego ALE zróbmy krok do tyłu i spójrzmy na to z dystansu - przecież nie robimy nic wyjątkowego. Nasze dzieci są wyjątkowe ale też same się nie prosiły na ten świat, to my je tu umieściłyśmy.
Narzekasz? Ja też narzekam, każdy Polak narzeka :) Ale czasem warto spojrzeć na swoją sytuację i powiedzieć sobie "przecież tego chciałam". Chciałaś być mamą, nikt Cię nie zmuszał. Więc teraz korzystaj z ułatwiaczy i bądź szczęśliwa. I podziękuj swojej mamie za trud, który włożyła w opiekę i wychowanie Ciebie i Twojego rodzeństwa.

piątek, 15 kwietnia 2016

Matka dwójki.

Kiedy mówiliśmy już ludziom, że będziemy mieli drugie dziecko, pewna bliska mi osoba powiedziała "nie wiem czy Ci gratulować czy współczuć". Ruszyło mnie to, trochę zabolało. Po kilku miesiącach, kiedy Masiek był już na świecie, powtórzyłam to zdanie znajomej, która pochwaliła mi się, że też spodziewa się drugiego Maleństwa. Dopiero niedawno ją za to przeprosiłam.

Jak jest z dwójką małych dzieci? Na początku będzie przejebanie, wiadomo - to też słowa znajomej. I faktycznie, było, jest. Tak jak i z pierwszym dzieckiem - na początku jest chaos, życie wywraca się do góry nogami, potrzeba czasu, żeby to jakoś ogarnąć. A jak już ogarniesz, to życie znowu się wywraca, bo małe dzieci mają to do siebie, że bardzo szybko się rozwijają i to co było fajne wczoraj, dzisiaj doprowadza je do szału.
Byłam z dwójką przez 5 miesięcy. Celowo nie zapisałam Olka do żłobka  - nie chciałam żeby czuł się odrzucony - mama ma nowe dziecko, wypad z chaty. Jednak z czasem coraz wyraźniej widziałam, że Olek potrzebuje dodatkowych atrakcji, stymulacji. Ja nie mogłam mu dać tyle, ile daje mu żłobek. Owszem, malowaliśmy, bawiliśmy się, wygłupialiśmy. Jednak czynności te, raz za razem były przerywane. Najlepiej byłoby się rozdwoić, albo nie, roztroić bo jeszcze przydałoby się posprzątać, zrobić zakupy, pranie i obiad. I Maks i Olek zasługują na 100 procent uwagi. Teraz Olek do 14 jest w żłobku, ja w tym czasie ogarniam dom, zakupy, obiad, psa i Masia. A o 14 babcia, jak rycerz na białym koniu, zabiera Masia na spacer. Ja idę po Olka i do 16 jesteśmy tylko on i ja :) Masio wraca, wraca tata i jesteśmy w czwóreczkę.



Kiedyś myślałam, że z jednym dzieckiem jest ciężko, a to bułka z masłem. Jedno dziecko to absolutnie nie to samo co dwójka lub więcej :) jednak podwójne i potrójne mamy mają pewną cechę wspólną - luz blues. Dla przykładu :
- jak Olek był malutki BAŁAM się iść pod prysznic, bałam się, że nie usłyszę jak płacze a Paweł nie da rady go uspokoić. Teraz kabina prysznicowa to dla mnie kapsuła wyciszenia a łazienka miejsce ucieczki (niestety, KTOŚ się nauczył otwierać zamek)
- był czas, że używaliśmy zatyczek do uszu.
- nie smaruję Maksa kremami na odparzenia, chyba, że coś zaczyna się dziać.
- nie wyparzam, nie wygotowuje
- nie szaleje na zakupach ubrankowych
- nie szaleje na zakupach zabawkowych
- nie śledzę rozwoju "tydzień po tygodniu" bo każde dziecko rozwija się w swoim tempie
- "od płaczu się nie umiera" i Maksio jest tego doskonałym przykładem, brud i ślina też nie zabija ;)



Na ten moment mogę powiedzieć, że jest fajnie - każdy dzień wygląda podobnie, codziennie potrafię wyskrobać trochę czasu dla siebie, dzieci są zdrowe i szczęśliwe. Zebrałam 10 punktów, które mogą Wam pomóc w odnalezieniu spokoju i radości z bycia mamą.

10 ułatwiaczy dla początkujących mam:
1. Angażuj do pomocy. Wszystkich. Kto się nawinie, bierze wózek i leci z Maluchem na spacer. Chce dwójkę? Powodzenia, ja w tym czasie posprzątam albo i nie :)
(ostatnio pani sprzątająca nasze klatki i otoczenie wokół bloków chodziła z Maksem bo zapomniałam w domu portfela ;) )
2. Ogarniaj wieczorem. Chałupę oczywiście. Nic tak nie drażni z rana jak płacz dziecka i nieumyte naczynia.
3. Tesco , Alma, nawet Rossmann. Wszystko on line. Oszczędzasz czas, pieniądze i nerwy.
4. Rytm dnia. Kto mnie zna, ten wie, że dla mnie to świętość a dzieciom po narodzinach instaluje w pupach zegarki ;) Ty wiesz czego się spodziewać, ono wie, co je czeka. Everybody's happy.
5. Dotlenione dziecko lepiej śpi. I może dłużej. Jak najczęściej wychodź z dzieckiem na dwór. Każdy potrzebuje zmiany otoczenia.
6. Jeśli dzieci są w takim wieku, że śpią jeszcze w dzień, postaraj się, żeby chociaż jedna drzemka im się pokrywała - będziesz miała czas na sprzątanie, gotowanie, lub po prostu kawę. Chyba, że chcesz mieć czas tylko dla jednego z nich - wtedy kładź ich w różnych porach i wykorzystaj drzemkę jednego, na zabawę z drugim. Osobiście polecam jednak kawę.
7. Jak już jesteśmy przy czasie dla dzieci - pamiętaj, aby każdemu dziecku poświęcić osobno chociaż kilka chwil dziennie. Pokażesz im, że są dla Ciebie równie ważne i będziesz miała z głowy wybuchy histerii na tle zazdrości. Wykorzystaj czas kiedy tata wraca z pracy.
8. Zadbaj także o swój relaks i oderwanie się od dzieci i obowiązków domowych, wyjdź sama z domu, idź do fryzjera, na basen czy aerobik, spotkaj się z koleżankami na kawie i plotkach, zapisz się na jakiś kurs. Takie wyjścia powinny mieć charakter powtarzalny, czyli np. wychodzisz w każdą środę o godz. 17.00. Wówczas Ty masz o czym myśleć i cieszyć się na tą chwilę, a mąż, babcia, ciocia, czy ktokolwiek inny, kto w tym czasie opiekuje się dziećmi też wie: kiedy, co i jak. Nie czuj wyrzutów sumienia.
9. Miej w domu produkty ratunkowe i numery do sprawdzonych pizzerii i pierogarni ;)
10. Odpuść sobie. Jak czegoś nie zrobisz, świat się nie zawali. W domu nie musi być idealnie czysto, dzieci nie muszą być czyściutkie, obiad może być prosty i szybki a niektórych rzeczy nie trzeba prasować (ja prasuję tylko koszulki Pawła i Ola).

czwartek, 14 kwietnia 2016

Moje dziecko nie mówi.

Tfu. Mówi. Mówi bardzo dużo, nawija, dyskutuje, kłóci się, śpiewa i opowiada. Ale po swojemu. Czyli ja i Paweł go rozumiemy, reszta świata? Wątpię.
Olek ma dokładnie 2 lata i 8 miesięcy. Jego mowie zaczęliśmy się przyglądać po bilansie dwulatka, podczas którego pani doktor dwa razy usłyszała ode mnie słowo "nie".
Nie, nie sygnalizuje potrzeb fizjologicznych.
Nie, nie buduje prostych zdań.
W książeczce zdrowia zostało zapisane "obserwacja rozwoju mowy" a Olo dostał skierowanie do laryngologa. Po kilku tygodniach, pani laryngolog stwierdziła, że ma zatkane uszy i zleciła zabieg płukania. Wiem, że go to nie bolało ale wyłam razem z nim. Na drugi raz byłam bardziej przygotowana i oboje znieśliśmy to o niebo lepiej. Z laryngologicznego punktu widzenia nic mu już nie przeszkadzało w mówieniu. Dostaliśmy więc skierowanie do Poradni Dzieci z wadami słuchu.
W międzyczasie Olek przeszedł silną infekcję, która skończyła się wysiękowym zapaleniem ucha i perforacją błony bębenkowej. Naszą wizytę u audiologa trzeba było przełożyć a Olek dzielnie znosił 2 zastrzyki dziennie. Po 2 tygodniach od zakończenia leczenia pojechaliśmy do Poradni. Chore uszko słyszało gorzej, kontrola za miesiąc. Na moim kalendarzu widać, że co tydzień przekładałam wizytę, bo albo miał katar albo nas nie było albo jelitówka położyła całą czwórkę.
A dziś się udało. Trafiliśmy do poradni na kolejną wizytę u audiologa i logopedy. Uszka słyszą w 100 procentach. Podczas zajęć z logopedą Olek wykonywał wszystkie polecenia, chętnie współpracował z prowadzącą i ogólnie wprowadził wszystkich w zachwyt swoją otwartością (no złote dziecko). Logopeda powiedziała, że nie można tu nawet mówić o opóźnionym rozwoju mowy bo on jest za malutki, żeby wydawać takie osądy. Po prostu potrzebuje troszkę więcej czasu. Mamy się zgłosić, gdyby do 3 urodzin nic się nie zmieniło ale u niego codziennie dochodzi jakiś "słowopotwór" więc jestem pozytywnej myśli. Dodatkowo od września zaczyna przedszkole w grupie "3-4 latków" więc pewnie ładnie podciągnie swoją mowę. I wtedy z łezką w oku będę wspominała chwile ciszy (chociaż tak jak wspomniałam na początku - on gada dużo).



Nowe słowo tego dnia - "joł joł"

Dosyć o nas. Teraz garść informacji dla Was.
Na co zwrócić uwagę?
- 5 miesięczny maluch nie wydaje innych dźwięków poza płaczem
- roczny maluch nie próbuje mówić, porozumiewa się gestami.
- roczne dziecko nie reaguje na proste polecenia. Idź do taty, podaj misia itp.
- roczny maluch nie reaguje na głos lub zróżnicowane pod względem głośności dźwięki a dodatkowo bardzo głośno mówi. Być może dziecko ma problemy ze słuchem.
- dwulatek nie różnicuje słuchowo niektórych głosek - b - p, d - t, c - cz, dź - ci i innych. Jeśli pokażesz dwa rysunki - bułkę i półkę - dziecko słysząc słowo bułka wskaże na półkę i odwrotnie. 
- dwulatek mówiąc, ślini się, wykonuje dziwne ruchy językiem.
- dwulatek mówi przez nos i masz wrażenie, że jego nosek jest zatkany, a głos stłumiony.
- dwulatek wysuwa język między zęby podczas wymawiania niektórych głosek.
- W 3 roku życia dziecko nadal nie buduje zdań
- W 3 roku życia dziecko zastępuje głoski dziwie brzmiącymi, często nieprzyjemnymi dla ucha, dźwiękami.
- W 3 roku życia dziecko ma kłopoty z płynną mową i podczas mówienia pojawia się coraz więcej dziwnych gestów, grymasów i min.

Kolejność szukania pomocy: pediatra > laryngolog, logopeda, audiolog > neurolog




Wiesz, że wmawiałam sobie, że Olek ma autyzm? Wiesz, że nie spałam przez to po nocach?
Jeśli jesteś w podobnej sytuacji, zanim zaczniesz fiksować, odwiedź pediatrę, poproś o skierowanie i zacznij działać. Najprawdopodobniej dowiesz się, że masz tak samo złote dziecko jak ja czy moja Ania (jej Ala mówiła prawieże zaraz po urodzeniu ;) ). Każde dziecko rozwija się w swoim tempie i każde w wieku 3 lat umie mniej więcej tyle samo co rówieśnicy.

A i jeszcze jedno - Olo sygnalizuje już potrzeby fizjologiczne - robi siusiu na nocniku, pod drzewkiem a dziś nawet debiutował w poradni na dużym kibelku (Synu z dalekiej przyszłości, jak to czytasz, wiedz, że mama też siusia i nie ma w tym nic wstydliwego ;) ciesz się, że nie dodałam Twojego zdjęcia na nocniku, a MAM takie :) )