Wiadomo, że każde dziecko, oprócz spania i łobuzowania, czasem jeszcze coś zje. Jeśli jest to takie dziecko jak Aleksander - przy okazji ubrudzi jeszcze wszystkich i wszystko w koło. Dorosłemu do spożycia posiłku potrzebny jest stół i krzesło, które zwykle jest na wyposażeniu kwatery/hotelu, do którego jedziemy. Krzesełka dla dzieci coraz częściej spotykane są w lepszych hotelach i restauracjach. Jednak warto mieć przy sobie gadżet, który w razie Wu uchroni nas przed trzymaniem ufajdanego dziecka na kolanach. Mowa tu o szmacianych krzesełkach turystycznych.
Przed wyjazdem do Chorwacji przeczesałam internety wzdłuż i wszerz, sprawdzając swoje opcje. Więc opcje "szmaciaków" są trzy.
U nas wybór padł właśnie na Tuli, jedyny minus jaki zauważyłam, to fakt, że nie da się go zapiąć na bardzo wysokim krześle. Za to bardzo szybko się czyści i jeszcze szybciej schnie, co przy naszym brudasku jest bardzo istotne :)
Niestety mam tylko jedno zdjęcie z pobytu w Chorwacji, w dodatku robione telefonem. Mogłabym zrobić teraz jakieś fajniejsze ale nie mamy w domu krzeseł :D
Tak, mój Syn dalej nie potrafi jeść :) |
Najtańszym ale też moim zdaniem najmniej bezpiecznym i stabilnym krzesełkiem turystycznym jest opcja oferowana przez firmę Koo-di. Właściwie nie wyróżnia go nic specjalnego, wygląda średnio i nie zachwyca. Może w praktyce prezentuje się lepiej ale jak dla mnie pasy przebiegają za nisko i bałabym się, że dziecko się wyślizgnie.
Producenci akcesoriów dla dzieci oferują też szeroką gamę krzesełek "walizeczkowych" ale one zajmują już dużo więcej miejsca i z pewnością nie zmieszczą się do damskiej torebki ;)
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz