wtorek, 7 stycznia 2014

Czy mogę zjeść Twojego nosa? Pies i dziecko.

Kiedy dowiedzieliśmy się, że będziemy mieli dziecko, spojrzeliśmy na naszego 5-miesięcznego labradora i zgodnie stwierdziliśmy "przecież on go zabije". Nie mogliśmy się bardziej mylić. Bob przez całą ciążę był wobec mnie bardzo delikatny, skakał na wszystkich oprócz mnie, nie szarpał na spacerach, a kiedy Paweł wychodził gdzieś wieczorem, Bobo pilnował żebym miała ciepło w łóżku ;)
Jak trafiłam na porodówkę i położna powiedziała, że mogę zadzwonić po narzeczonego, to najpierw zadzwoniłam do taty, żeby poinformować go, że może przyjechać po Boba.
8 rano
-Tato, przyjedziesz po Boba bo ja jestem w szpitalu i nie wiem ile mi zejdzie..
-(zaspanym głosem) Co?
-No po Boba, na kolonie, bo jestem w szpitalu, zaraz Paweł przyjdzie, nie wiem ile nam zejdzie, a nie chcę żeby siedział sam..
- W szpitalu?!
-No, od 3 jestem.
-To czemu nie dzwoniłaś?! Już jadę, już wstaję, ubieram się i jadę. Jak się czujesz? Boli? Dzwoń jak będziesz mogła! 
Mniej więcej tak to wyglądało. 
Tak więc Bob na czas mojego pobytu w szpitalu był na wsi u moich rodziców. Mi serce pękało z tęsknoty, on szalał po łąkach :) 2 dni po powrocie ze szpitala rodzice przyjechali z wizytą. Poprosiłam ich żeby wzięli ze sobą Boba, żeby zaczął się oswajać z nowym członkiem rodziny, poza tym myślałam, że dobrze mi to zrobi, bo złapał mnie baby blues, a Bobi to moje oczko w głowie i poprawiacz humoru. Oczywiście kiedy go zobaczyłam, rozpłakałam się i długo nie mogłam się uspokoić. Ale wracając do tematu "Pies i dziecko". Bob jak zobaczył w łóżeczku małego człowieczka, tak zaczął machać ogonem, że myśleliśmy, że odleci. Skakał i cieszył się jakby zobaczył nową zabawkę, a kiedy wzięłam Ola na ręce zaczął go obwąchiwać i próbował go polizać. Po kilku dniach Bobo wrócił do domu na stałe i od tamtej pory nie odstępuje nas na krok. Kiedy około 7:30 usłyszy, że Młody się budzi, to też wyskakuje ze swojego koszyka i biegnie do naszego pokoju nas obudzić. Później kiedy Paweł wychodzi do pracy Olo i Bobo towarzyszą mi w kuchni, łazience i gdzie tylko się da (ogólnie Bobo wyznaje zasadę "im ciaśniej, tym weselej").O 14 idziemy sobie w trójkę na spacer, a koło 19 spędzamy czas już w czwórkę. Od pewnego czasu Olek łapie Boba za różne części ciała, dziś posunął się o krok dalej - złapał go za ucho i pysk i przyciągnął do siebie, otwierając przy tym usta. Na szczęście mama i tata w porę zareagowali bo Bob został by bez nosa- Olo chciał go zjeść! :) Co do Bobofruta, to ten jest fetyszystą skarpetek, jak Olo siedzi na leżaczku bez skarpetki, to wiem gdzie jej szukać ;)
Posiadanie równocześnie rocznego labradora i kilkumiesięcznego dziecka jest często męczące i potrafi nieźle wkurzyć, ale jednocześnie przynosi tyle śmiechu i zabawy, że gdybym miała coś zmienić w naszej rodzince, nie zmieniłabym nic. No, może sobie odjęłabym parę kilogramów ;)

A Olo mnie dziś pozytywnie zaskoczył. Od urodzenia zasypia sam, żadnego kołysania, bujania, śpiewania. Butla, odbicie, smoczek bam! do buzi, kaczka pod pachę, przykrywamy, wychodzimy, dobranoc. Tylko zawsze jak ten nieszczęsny smoczek wypadł przed jego zaśnięciem, musiałam wracać i mu go wkładać. Dzisiaj jak położyłam go do łóżeczka, smoczek wypluł od razu, przekręcił się, żeby na mnie spojrzeć i powiedział z uśmiechem krótkie "ga". Myślę "No nie, wzięło mu się na gadanie, nie zaśnie". Dałam smoka i wyszłam, stwierdziłam, że wrócę jak zacznie marudzić. Ale nie zaczął pogadał z 5minut i nagle ucichł, weszłam sprawdzić co wsuwa skoro go nie słychać, a on już smacznie spał, bez smoczka :) Znowu nauczyłam się czegoś nowego o moim złotym dziecku :)

20-dniowy Olek i Bob

I love youuu

Play time

Najwięksi w miocie ;)



3 komentarze :

  1. Fantastyczne zdjęcia!
    Też mam psa, w dodatku chyba z ADHD i nie tak "poczciwego" jak labek. :) Ale ja tam się nie bawiłam w wypychanie psa do kogo innego - przez cały pobyt z maluchem w szpitalu mąż zabierał do domu ubranka, które mały nosił cały dzień i rozkładał w pokoju małego przy łóżeczku lub w innych częściach domu. Poza tym jak już mnie przywiózł ze szpitala, to najpierw zabrał psa z domu na spacer, wtedy dopiero poszłam do mieszkania, więc pies po powrocie nie zareagował agresywnie na nowy zapach, bo był to zapach nowy, ale domowy, czyli "swój". :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakbym nie miała gdzie go oddać, to też byśmy tak zrobili. Ale Bob miał wtedy nieco ponad rok i nie chciałam, żeby podczas mojego pobytu w szpitalu całe dnie przebywał sam a na koniec dostałby stresa w postaci nowego stworzenia w domu :) U moich rodziców miał raj, a my mogliśmy na spokojnie ulokować dzieciora. I uwierz, mój też ma ADHD :) teraz włączył mu się dodatkowo system "attention dog" i cały czas chodzi za mną z zabawkami :)

      Usuń
    2. U mnie mąż z nim był, więc to faktycznie inaczej. A mimo to z tęsknoty za mną zeżarł ładny kawał tapety, jak w czasie mojej tygodniowej nieobecności mąż na 2 godzinki musiał go zostawić, mimo, że wcześniej zostawał sam na troche dłużej.

      Usuń