czwartek, 14 maja 2015

Matka Polka Cierpiętnica

Tak się teraz czuję, choć wiem, że mogłoby być gorzej. Permanentne zmęczenie - tak to nazywa moja aplikacja ciążowa. A myślałam, że czeka mnie to dopiero PO porodzie.
Nie mogę spać, chociaż chcę spać, nie mogę oddychać chociaż oczywiście chcę oddychać, nie mogę przejść 3 metrów bez kolki, chociaż codziennie pokonuję 3km, nie mogę dźwigać chociaż noszę mojego 15kg Synulka, nie mogę stać chociaż codziennie stoję w kolejkach (nienawidzę Carrefoura!), nie mogę się schylać przez gigantyczny brzuch, który przecież dopiero teraz zaczyna gwałtowanie rosnąć, chociaż klocki są rozrzucane pięć razy dziennie, nie mogę aktywnie spędzać czasu z rodziną chociaż tak bardzo tego chcę. Nie lubię tego stanu, nie lubię jak coś mnie ogranicza. A ogranicza mnie i fizyczność i świadomość tego, że to ja jestem odpowiedzialna za Maksa. Że nie mogę po prostu olać bolącego brzucha i iść dalej, nie mogę wnieść wózka z dzieckiem po schodach, nie mogę wypić Red bulla jak tak bardzo go potrzebuję. Bo w mojej głowie, to nie ja jestem ważna, to On, Maks. W mojej głowie to ode mnie zależy w jakim stanie powita ten świat - czy nie będzie za wcześnie, czy nie będzie za mały, czy nie będzie za słaby. Dlatego ostatnimi dniami chodzę przybita, bo MARTWIĘ się o to, co będzie. Chodzę zgarbiona, kuleję i się krzywię. I tak bardzo mi z tym źle ale wiem, że muszę dać radę jeszcze 2,5 miesiąca. Później będzie jeszcze gorzej :)

2 komentarze :

  1. Ciężkie życie, ciężkie... Ale jak sobie człowiek tak ponarzeka, to się trochę lepiej czuje ;). No i świadomość, że kiedyś tam wreszcie będzie lepiej!

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam nadzieję, że Ci ulżyło. :D Jasne, trzeba się wyżalić! Jak i w ciąży tak i po narodzinach bywają gorsze dni, ale mam nadzieję, że tych lepszych będzie o wiele więcej! :)

    OdpowiedzUsuń