niedziela, 23 listopada 2014

Olo spacerolo. Plecaczek LittleLife

Jak już wiecie, Olo w końcu chodzi. Dlatego coraz częściej rezygnujemy z wózka. Wypady do Centrum Handlowego czy do mieszkającej nieopodal babci, Olo pokonuje na nóżkach. Docelowo chciałabym, żeby jeździł wózkiem jeszcze około roku, jednak najpierw musimy nauczyć go zachowania podczas samodzielnych spacerów. 
Olek za rękę chodzi niechętnie, bo wiadomo - mama zabrania wchodzić do rowu, na pole, do kałuży czy na takie długie ciemne coś, po którym jeżdżą takie fajne duże brum brumy. Poza tym nie ukrywajmy, przy takiej różnicy wzrostu, chodzenie za rączkę po jakimś czasie jest po prostu niewygodne dla obu stron. Z tego powodu zaczęłam szukać alternatywy dla maminej ręki, tak żeby dziecko miało nieco swobody, a mama nie bała się o jego bezpieczeństwo. Rozwiązania są dwa - szelki lub plecaczek ze smyczą. Zdecydowanym minusem szelek jest fakt, że nie są one plecaczkiem dlatego od kilku dni jesteśmy szczęśliwymi posiadaczami plecaczka LittleLife.




Dłuuugo zastanawialiśmy się, który model wybrać. Paweł, rzecz jasna, chciał pająka :) Ale zgodnie stwierdziliśmy, że pajęcze futerko może być za ciepłe. Ostatecznie wybraliśmy dinozaura.

Gul gule kochają Ola :)

Dinuś wykonany jest solidnie a przy tym estetycznie. U góry plecaczka znajduje się kieszonka, w której schowany jest kaptur przeciwdeszczowy (pasujący do zwierzaczka - pszczółka ma czułki, rekin zęby a pająk 4 pary oczu).




Dzięki regulowanym szelkom plecaczki LittleLife przeznaczone są dla dzieci od roku do 4 lat, dodatkowo pasy ramienne można spiąć tworząc w ten sposób szelki bezpieczeństwa, dzięki którym dziecko nie ściągnie plecaczka.


Plecak LittleLife wyposażony jest również w odczepianą smycz bezpieczeństwa. Zaczepia się ją do metalowego kółka znajdującego się u góry. Karabińczyk jest tak wytrzymały, że utrzymałby pewnie nawet Boba, ale spokojnie nie będziemy próbować (Bobo woli dłuższe smycze ;)).
Przy temacie smyczy chciałam się na chwilę zatrzymać. Nie tłumaczyć, zatrzymać. Wiem, że dla niektórych prowadzenie dziecka na smyczy kojarzy się z wyprowadzaniem psa na spacer. I może faktycznie wygląda to podobnie, w obu przypadkach robi się to ze względu na bezpieczeństwo i wygodę. I nie chodzi tu o wygodę samego rodzica, ale też dziecka. Spróbujcie przejść 500 m z ręką wyciągniętą ku górze. Olo jest wysoki, ja średniego wzrostu a i tak po kilkunastu minutach spaceru za rękę bolą mnie plecy. Dodatkowo smycz daje dziecku wcześniej wspomnianą swobodę.
Na spacery z psem daruję sobie smycz (no bo jak, na dwie smycze? ;)) dlatego, że wiem, że na działkach Olowi nic nie grozi. Smyczy będziemy używać tylko w zatłoczonych miejscach, przy ulicy, czy w centrum handlowym. Aby oszczędzić sobie nerwów, w takich sytuacjach, na wszelki wypadek, prócz ręki zakładam smycz i wiem, że w razie rozłąki Olo nie zgubi się w tłumie.



Co innego plecaczek - zabieramy go na każdą wycieczkę, Olo nosi w nim swój soczek i przekąskę, a moja torebka ma wolne ;) Jak na swoje małe wymiary, jest niespodziewanie pojemny. W środku plecaczka znajduje się specjalne miejsce, na którym można napisać dane małego właściciela.

Podsumowując, plecaczek LittleLife to ciekawe rozwiązanie dla aktywnych rodziców, dużo pomieści a dzięki ciekawym wzorom (i smyczy ;)) przykuwa oko ;)
To świetny pomysł na prezent gwiazdkowy - z pewnością spodoba się dziecku a przy tym jest praktyczny, do kupienia TUTAJ.

Olo zadowololo :)

3 komentarze :

  1. jak ja bym zobaczyła na wolności takiego małego, szybko rosnącego w siłę dinozaura, ta smycz by mnie tylko uspokoiła :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny plecak, ładny, a co najważniejsze dziecko zawsze jest bezpieczne.

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialne! Czemu ja to dopiero teraz zobaczyłam? Zażyczyłabym sobie dla małego pod choinkę. ;D

    OdpowiedzUsuń