Na stronie hotelu Łysoń widnieje napis "hotel przyjazny rodzinie". Nie mogę się z tym nie zgodzić. Na każdym kroku udogodnienia, a okolica idealna do rodzinnego wypoczynku. Olo co prawda nie do końca rozumie na co patrzy ale nawet pokój hotelowy przynosi mu wiele frajdy bo może bawić się z tatą w chowanego i wyścigi :) A z atrakcji przyhotelowych skorzystają duże dzieci czyli rodzice. Pokój wyposażony jest w łóżeczko i przewijak. Można też poprosić o podgrzewacz do butelek, ale bez przesady.. czajnik mi wystarczy :)
|
Dwa Ole :) |
|
Gonić tatę! |
|
Faza wspinaczkowa |
|
Taaato, daj pograć :) |
Wyruszyliśmy o 12, o 14 byliśmy na miejscu. Rozpakowaliśmy bagaże, chwilę odpoczęliśmy i wybraliśmy się do Mini Zoo (atrakcja dla mamy). Niestety okazało się, że z wózkiem ciężko będzie się przemieszczać bo jest to teren górski i jest tam sporo schodów. Dlatego do Zoo wrócimy jutro z nosidełkiem :) Ale co pomacałam, to pomacałam :)
Po powrocie, poszliśmy coś zjeść. Hotelowa restauracja urządzona jest w amerykańskim stylu, jedzonko pyszne a obsługa przemiła. Nawet Olo jakiś niepodobny do siebie bo grzecznie siedział i dał nam zjeść.
|
W oczekiwaniu na jedzonko, Olo ćwiczył zdolności manualne |
|
Om nom, nom |
Po obiedzie, a raczej obiadokolacji, spakowaliśmy się do samochodu i pojechaliśmy poszwendać się po Wadowicach (Paweł chciał zjeść kremówkę). Zrobiliśmy szybkie zakupy i z powrotem do hotelu.
W pokoju czas do kąpieli upłynął nam pod znakiem zabaw, pieszczot i gilgotek.
Jutro planujemy wyruszyć o 10, zaliczyć Mini Zoo (jeee, konie i kangur :D), Park Miniatur i Średniowieczną Warownię.
|
Dobranoc :) |
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz