W styczniu napisałam post o tym, jak to jest mieć niemowlę i psa pod jednym dachem (Klik). Od tego czasu wiele się pozmieniało, dlatego uznałam, że warto przybliżyć Wam jak to jest mieć w domu mobilnego robala i psa :)
Mama, dzisiaj napisz o nim ;) |
Higiena i porządek
Wiadomo, w domu jest pies, musi być też sierść (chyba, że posiadacie rasę z włosami). Bobo gubi sierść tak jak każdy inny labrador i do tego niestety trzeba się przyzwyczaić. Włos w kanapce, w zupie, w obiadku Młodego, trudno. Zamiatam dwa razy dziennie, podłogi myje co drugi dzień ale nie jestem w stanie uchronić kolan Olka przed sierścią i brudem. Dlatego przymykam na to oko i Olo w domu chodzi w roboczych spodniach ale i tak przebierany jest co najmniej trzy razy dziennie (ze względu na swój brak zdolności jedzenia jak człowiek).
Sprawcą bałaganu w domu są obaj. Bo Olo wszystko wywleka na środek pokoju/kuchni/korytarza i rzuca tym w Boba. Jeśli to jest woreczek lub kawałek papieru czy tektury, Bobo podejmuje wyzwanie i rwie to na malutkie kawałeczki, które później roznoszą po całym mieszaniu.
Jednak jest też plus posiadania psa przy dziecku karmionym metodą BLW - tzw "ekipa sprzątająca". Po posiłku wkoło krzesełka jest pełno makaronu, ziemniaków, mięcha, marchewki, kalafiora i czego tam jeszcze. Wystarczy zawołać Boba, który czeka poczciwie na korytarzu (bo jak Olo go widzi to specjalnie zrzuca jedzenie) i samo się sprząta. Dzisiaj nawet obniżyłam krzesełko do poziomu jego głowy i mógł też posprzątać na krzesełku :)
O tym należy pamiętać:
- odrobaczanie co najmniej co pół roku
- regularne szczepienia
- częste kąpiele
- pipeta przeciw pchłom i kleszczom
![]() |
Eat this. |
Bezpieczeństwo
Mimo, że Bobowi zdarza się burknąć na Ola, wiem, że nigdy nie zrobi mu krzywdy. Sama też czasem na niego burczę i każdy z Was burczałby na kogoś, kto cały czas próbuje wyrwać Wam ogon, wejść na grzbiet i robi Wam gili gili jak śpicie ;) Bob daje Olowi robić ze sobą wszystko ale kiedy ma dość, wstaje i odchodzi. Niestety Olo nie rozumie aluzji i dalej go męczy. Wtedy do akcji wkracza mama lub tata i ratuje psa z opresji.
Bob nigdy nie nadepnął na Olka, nie przewrócił go, nie usiadł na nim. Zawsze zachowuje bezpieczny dystans. Jednak należy pamiętać, żeby nigdy nie zostawiać dziecka bez opieki lub pod opieką psa ;) nawet labradora.
To, jaki jest Bobofrut zawdzięczamy między innymi starannemu szkoleniu, na którym został nauczony posłuszeństwa, dyscypliny i podstawowych komend. Dla zainteresowanych tematem, zapraszam do poczytania o tym, że szkolenie labradora może być trudne (choć wszyscy myślą, że labrador jest prosty do wyszkolenia):>SZKOLENIE LABRADORA<
Bob miał 5 miesięcy jak dowiedzieliśmy się o ciąży, już wtedy uczęszczał na szkolenie, szczególnie polecam wrocławską Szkołę Doberman - Pan Michał szkoli pieski na znanym dla nich terenie - w ich domu, dzięki czemu oszczędza im dodatkowego stresu związanego ze zmianą otoczenia, nowymi zapachami i bodźcami.
Mimo, że Bobowi zdarza się burknąć na Ola, wiem, że nigdy nie zrobi mu krzywdy. Sama też czasem na niego burczę i każdy z Was burczałby na kogoś, kto cały czas próbuje wyrwać Wam ogon, wejść na grzbiet i robi Wam gili gili jak śpicie ;) Bob daje Olowi robić ze sobą wszystko ale kiedy ma dość, wstaje i odchodzi. Niestety Olo nie rozumie aluzji i dalej go męczy. Wtedy do akcji wkracza mama lub tata i ratuje psa z opresji.
Bob nigdy nie nadepnął na Olka, nie przewrócił go, nie usiadł na nim. Zawsze zachowuje bezpieczny dystans. Jednak należy pamiętać, żeby nigdy nie zostawiać dziecka bez opieki lub pod opieką psa ;) nawet labradora.
To, jaki jest Bobofrut zawdzięczamy między innymi starannemu szkoleniu, na którym został nauczony posłuszeństwa, dyscypliny i podstawowych komend. Dla zainteresowanych tematem, zapraszam do poczytania o tym, że szkolenie labradora może być trudne (choć wszyscy myślą, że labrador jest prosty do wyszkolenia):>SZKOLENIE LABRADORA<
Bob miał 5 miesięcy jak dowiedzieliśmy się o ciąży, już wtedy uczęszczał na szkolenie, szczególnie polecam wrocławską Szkołę Doberman - Pan Michał szkoli pieski na znanym dla nich terenie - w ich domu, dzięki czemu oszczędza im dodatkowego stresu związanego ze zmianą otoczenia, nowymi zapachami i bodźcami.
Tyyyle zębów :) |
Zabawa
Tak jak wspominałam wyżej, najczęściej jest to rzucanie w Boba przedmiotami, najczęściej piłeczkami z baseniku. Często też Bob przynosi swoje gumowe zabawki i bawią się w przeciąganie ;) Obaj są fanami papieru toaletowego więc muszę pilnować, żeby żadna rolka nie dostała się w ich rączko-łapki. Bob dalej jest fetyszystą skarpetek a Olo to podłapał i teraz specjalnie mu je podrzuca pod nos.
Kiedy Bob nie ma ochoty na zabawę, Olo masuje jego czterdziestokilogramowe ciałko :)
Tak jak wspominałam wyżej, najczęściej jest to rzucanie w Boba przedmiotami, najczęściej piłeczkami z baseniku. Często też Bob przynosi swoje gumowe zabawki i bawią się w przeciąganie ;) Obaj są fanami papieru toaletowego więc muszę pilnować, żeby żadna rolka nie dostała się w ich rączko-łapki. Bob dalej jest fetyszystą skarpetek a Olo to podłapał i teraz specjalnie mu je podrzuca pod nos.
Kiedy Bob nie ma ochoty na zabawę, Olo masuje jego czterdziestokilogramowe ciałko :)
![]() |
To nie my, mamo. |
Życie codzienne
Na pewno jest wesoło. Są dodatkowe obowiązki i czasem posiadanie takiego duetu jest kłopotliwe (spróbujcie zapakować do polo wózek, psa i kilka toreb) ale na pewno nie żałuję, że mamy psa i nigdy nie oddałabym go ze względu na to, że byłam w ciąży, później mieliśmy małe dziecko a teraz małego szoguna.
Jeśli chodzi o spacery to rano wychodzi Paweł, po południu idziemy w trójkę a wieczorem albo Paweł albo ja. Często po powrocie Pawła z pracy, idziemy gdzieś w czwórkę, także ruchu wszyscy mają sporo.
Na pewno jest wesoło. Są dodatkowe obowiązki i czasem posiadanie takiego duetu jest kłopotliwe (spróbujcie zapakować do polo wózek, psa i kilka toreb) ale na pewno nie żałuję, że mamy psa i nigdy nie oddałabym go ze względu na to, że byłam w ciąży, później mieliśmy małe dziecko a teraz małego szoguna.
Jeśli chodzi o spacery to rano wychodzi Paweł, po południu idziemy w trójkę a wieczorem albo Paweł albo ja. Często po powrocie Pawła z pracy, idziemy gdzieś w czwórkę, także ruchu wszyscy mają sporo.
Buzi w oko i spadówa |
Uff, mamo mamy chwilę na przytulaski |