czwartek, 29 maja 2014

Bebetto Nico szuka żony

Duży, silny i przystojny szuka małej, zgrabnej i zwinnej :)

Nie wiem czy pisałam ale spacerówka Mutsy Evo nie do końca mi odpowiadała. Okazało się, że na moje wojaże piankowe kółka to zły pomysł a budka wózka nie radziła sobie z większym wiatrem. Dlatego w styczniu kupiliśmy CZOŁG wśród spacerówek - Bebetto Nico. 
To, czego oczekiwałam od kolejnej spacerówki to pompowane koła, amortyzacja, obszerna budka i przekładane siedzisko. Nico to wszystko ma, ale nie jest wózkiem idealnym (bo chyba takiego nie ma).



Ale przejdźmy do specyfikacji.
- Nico występuje w 10 kolorach, dodatkowo można wybrać kolor stelaża (biały, czarny lub srebrny). My wybraliśmy granatowy wózek ze srebrnym stelażem.
- Jak wcześniej wspomniałam, ma pompowane koła z regulowanym systemem amortyzacji sprężynowej a przednie koła mają system DMS- pamięć kierunku.
- Przednie koła obrotowe, z możliwością blokady
- Siedzisko przekładane tyłem lub przodem do kierunku jazdy.
- regulowany podnóżek.
- 4 stopniowa regulacja oparcia
- wyjmowany pałąk (moim zdaniem trochę za daleko od dziecka)
- możliwość wypięcia budki
- pięciopunktowe pasy bezpieczeństwa
- wielka budka, które po otwarciu sięga aż do pałąka co z połączeniu z osłonką na nóżki tworzy zamknięty namiot :)
- pokrowiec przeciwdeszczowy szczelnie chroni cały wózek przed zamoknięciem.
- stelaż jest aluminiowy. Można go złożyć bez odpinania siedziska. Jest też blokada po złożeniu.
- hamulec, którego nie trzeba podważać nogą żeby go odblokować, wystarczy nadepnąć i wraca na swoje miejsce
- pojemny kosz na zakupy i siatka za oparciem siedziska




Nico właściwie nic nie brakuje, jest solidny i łatwo się go prowadzi. Jednak nie da się ukryć, że przy tym wszystkim jest ciężki, wielki i zajmuje bardzo dużo miejsca w samochodzie. Więc jak przychodzi do wyjazdów, najwygodniej siedzi Olo, Paweł i Bob, a ja siedzę ściśnięta między fotelikiem a torbami :)
Dlatego szukamy żony dla Czołga (czy Czołgu?). Czegoś na wyjazdy, typowej parasolki, lekkiej i zajmującej mało miejsca w bagażniku :) Macie jakieś propozycje?



wtorek, 27 maja 2014

Sposób na zaślinionego łobuza :)

Olek jest na etapie ciągłego ślinienia, naprawdę, ślini się nawet przez sen! :) Trwa to już dobre pół roku, ale odkąd zrobiło się ciepło nie chcę go jeszcze przytłaczać dodatkową warstwą ubrań w postaci śliniaka. Dlatego do tej pory "chodził" zaśliniony od szyi po pępek ;) "Do tej pory" bo odkryłam brakujący element naszej układanki pt.: "Wychowanie bezproblemowe" - Śliniaczek bambusowy SupeRRO Baby. 




Bambusowy - antyalergiczny, antygrzybiczy i antybakteryjny. I wcale nie taki "anty" bo dzięki swoim właściwościom termoregulacyjnym latem daje przyjemne uczucie chłodzenia (jest o 2-3 st. chłodniejszy niż temperatura otoczenia) a zimą grzeje :) Wstyd się przyznać ale Lolcio do tej pory nie miał żadnej apaszki a śliniak świetnie sprawdza się w tej roli. Dodatkowo SupeRRO absorbuje promienie UV, pochłania wilgoć lepiej niż bawełna i bardzo szybko schnie (Olo uraczył swój śliniaczek czekoladką, wystarczyło przepłukać, powiesić na słonku i po chwili nie było śladu po całym zdarzeniu). I jeszcze jedna rzecz, która wyróżnia SupeRRO wśród innych śliniaków - ma dwustopniową regulację zapięcia, dzięki czemu nie będzie ani za mały, ani za duży :)


A czemu SupeRRO? Bo mamy patent na małego wyrzucacza zabawek. Do końcówki śliniaka przyczepiony (za pomocą napów) jest gumowy gryzak, w kształcie hmm.. głowy wilka. Nie zawiera szkodliwych substancji i idealnie wpasowuje się w rączki malucha. Można go memłać i gryźć pod każdym kątem. Sprawdza się zwłaszcza podczas spacerów i wizyt w sklepie bo nie trzeba robić ciągłych postojów na podniesienie wyrzuconej z wózka zabawki. 
Całość wygląda bardzo estetycznie a przy tym niebanalnie, Aleksowi śliniak bardzo przypadł do gustu, mamie tym bardziej, bo skończył się problem mokrych bodziaków, porzuconych w trawie zabawek i zyskaliśmy super apaszkę na każdą pogodę :) 









Om nom nom :)

A tak wygląda na modelu, który potrafi nie wkładać go przez sekundę do buzi :)

poniedziałek, 26 maja 2014

Dzień Mamusi

Mamuni, Mamuli, Mamci ale nie Matki :) Nigdy nie powiem o mojej Mamci "matka", chyba, że w żartach ;)

Nie będę tu pisać, że moja mama jest najwspanialsza, że nie mogłabym sobie wymarzyć lepszej, że wiele jej zawdzięczam, że jest moją największą przyjaciółką, że wspiera mnie we wszystkim, że zawsze służy radą i że bardzo mocno ją kocham i dziękuję za to wszystko co dla mnie zrobiła i jeszcze pewnie zrobi :) bo takie rzeczy mówi się osobiście ;)
Chciałam tu tylko życzyć wszystkim mamom, młodym i doświadczonym, podwójnym i potrójnym, Polkom i nie-Polkom dużo cierpliwości, przyjemności czerpanej z każdej chwili spędzonej z maluszkami, zdrowia i uśmiechu na twarzy. I pamiętajcie, Wasze dziecko jest wyjątkowe i nie widzi poza Wami świata, dlatego kiedy macie gorszy dzień, spójrzcie w te ufne oczka, olejcie mycie podłóg i zafundujcie sobie serię przytulasków :)



poniedziałek, 19 maja 2014

Kameralnie znaczy fajnie!

Sobotni poranek nie zapowiadał miłego dnia - zimno, mokro i mgliście. Na szczęście tego dnia odbyło się Spotkanie Blogerek Parentingowych, które naładowało moje baterie na najbliższe parę dni :)
Organizatorką była Małgosia, która na co dzień prowadzi bloga Shemother. Zlot mamusiek miał miejsce w Sali Zabaw Żłobka i Przedszkola "Bajkowo" więc chętnie zabrałam ze sobą Lolka, który tego dnia, jak na złość, podczas pierwszej drzemki spał tylko pół godziny :)
Wszystko zaczęło się o 12. Już od początku złapałyśmy dobry kontakt i pewnie mogłybyśmy nawijać bez końca, a miałyśmy tylko 3 godziny :) Dzieci dogadywały się między sobą równie dobrze, jak dorośli - obyło się bez wyrywania włosów, ciągnięcia za uszy i wkładania palców do oczu. Okazało się też, że Olo nie potrzebuje mamy, tak jak mama potrzebuje jego - każdą Ciocię traktował jak drugą matkę, nie marudził i jakby nie zwracał uwagi, na to, że jest u kogoś innego. Myślę nawet, że jakby Ciocia Ania wzięłaby go ze sobą do domu, on by nie protestował :) Na szczęście Ania ma w domu swojego Małego Szoguna, a raczej Szogunkę więc ograniczymy się do wspólnych spacerów. Bo właśnie - spotkanie spełniło swój cel, poznałam inne mamy, z którymi na pewno będę utrzymywała dalszy kontakt, bo ich podejście do wychowywania nowych Obywateli jest podobne do mojego :)

Lista obecności:
- Shemother
- MamaMaAle
- TamJedziemy
- MamaSilesia
- MamaSwojegoSyna
- MocCynamonu
- i ja, 4kilogramy :)


Synu chce na łapki :)

Na każdą mamę czekała torba pełna niespodzianek od Małego Artysty, JupiParku, WuRobi, OlivoCap, Zakamarków i Dzidziusia.
Dodatkowo na naszym spotkaniu odbyła się licytacja prezentów od Magazynu GaGa, Ekoubranek i Bajkoteki, z której dochód przeznaczony jest na leczenie pana Grzegorza.

Prezenty! :)

Później przyszedł czas na ploteczki, zabawę i duużo śmiechu. Jestem zaskoczona zachowaniem Ola, myślałam, że będzie marudny (bo bez drzemki), płaczliwy i absorbujący. A on - nie spał 5h, bawił się z dziećmi, nie bał się ludzi, no bajka :) Widocznie miła atmosfera mu się udzieliła :)

Mama, kulki!

Mama, Antek :)


Mama, Antek i Wojtuś :)

Kolorowo i wesoło

Niestety 3 godziny szybko zleciały i przyszedł czas na pożegnanie. Myślę, że kontakt z mamami, które poznałam w sobotę się utrzyma bo to na prawdę świetne Kobiety :)
Drogę powrotną musiałam pokonać pieszo bo Paweł robił zdjęcia na weselu. Lało jak z cebra, kierowcy robili wszystko żeby mnie pochlapać, ja walczyłam z wózkiem, wiatrem i parasolem, a Olo? Olo spał z chrupkiem :)


niedziela, 11 maja 2014

9 miesięcy

Tyle trwa ciąża, a ciąża przecież ciągnie się w nieskończoność. Chociaż z perspektywy czasu ten okres mija zbyt szybko. Olek ma już 9 miesięcy, tyle za nami a jeszcze więcej przed nami. 9 miesięcy miała Laura, kiedy poznałam ją w Domu Małego Dziecka. I była najsłodszym dzieckiem jakie poznałam (do czasu narodzin Lola oczywiście). Była tak kochana, że długi czas po powrocie wierciłam dziurę w brzuchu rodzicom, żeby ją adoptowali. Nastolatce ciężko było wytłumaczyć, że nie jest to takie proste ale im się to udało. Pozostała mi tylko nadzieja, że szybko znajdzie się rodzina, która pokocha taki Skarb.
Niestety kiedy 4 lata później zajrzałam do grupy starszaków w DMD w Tarnowie Opolskim, w gromadce małych przylepek dojrzałam brązowe, ciepłe oczka ślicznej dziewczynki. Okazało się, że to Laura. Okazało się również, że mamusia blokuje Laurze możliwość normalnego rozwoju i szczęśliwego dzieciństwa, bo nie chce zrzec się do niej praw..
Ale, ale. Bo zrobiło się trochę smutno, a to przecież blog Lolcia, najweselszego chłopczyka na całym globie. Jest już z niego kawał chłopa bo waży 12 kg i mierzy 85 cm. Ma 4 zęby, którymi nadal bardzo chętnie wszystko gryzie (ostatnio do menu dołączyły żebra i ramiona mamy).

Umiejętności:
-gra w chowanego i ganianego,
-wstaje, chodzi przy meblach,
-wspina się na fotel
-dzisiaj wlazł do brodzika prysznicowego :)
-śpiewa,
-szepcze,
-klaszcze,
-podaje przedmiot do ręki dorosłego,
-dzieli się chrupkami, wciskając je innym do buzi.

Info dla mam dzieci na Bebilonie Pepti. Po ukończonym przez dziecko roku, żeby dostać receptę ze zniżką, trzeba mieć zaświadczenie od alergologa, że dziecko faktycznie ma alergię.


Ziomek i okulary z Pepco :D

Ziomek z okazji 9-miesięcznicy poszedł na koncert Jamala :)

Tacie pomyliły się koncerty :)
A po powrocie kąpiel i podziwianie zachodu przed snem
Żeby Bobowi nie było przykro ;)


piątek, 9 maja 2014

O co mu chodzi?

Kiedy byłam w ciąży, chciałam jak najlepiej przygotować się do macierzyństwa. Dlatego odkąd dowiedziałam się o małym lokatorze w moim brzuszku, stwierdziłam, że czas dowiedzieć się co nieco o ciąży i opiece nad dzieckiem. Myślałam, że przeczesałam cały Internet, wszystkie czasopisma i polecane książki. Okazało się jednak, że są rzeczy, o których nie wiedziałam. Jedną z nich były skoki rozwojowe.
O skokach rozwojowych dowiedziałam się od Matki Trojga, kiedy to w 5 tygodniu życia, moje dziecko z bezproblemowego, zmieniło się w małą marudę, której nie wiadomo o co chodzi. Najogólniej istotę tego całego zamieszania można określić tak: po każdym skoku rozwojowym, który objawia się tym, że rodzice mają ochotę sprzedać swoje dziecko na Allegro bez ceny minimalnej, okazuje się, że ich pociecha nabyła jakieś nowe umiejętności i jest jeszcze mądrzejsza, o ile to w ogóle możliwe ;)


Czarne tygodnie oznaczają okresy marudzenia i czasem dziwnych i niezrozumiałych zachowań maluchów. Tygodnie z piorunem to "punkty kulminacyjne" czyli już wiemy kiedy z domu uciekać i nie wracać. A podczas tygodni ze słoneczkiem mamy małego aniołka, kochane dzieciątko zadowolone z życia. Nie są to okresy związane z rozwojem fizycznym, ale rozwojem układu nerwowego czyli psychicznym. Rozwój mózgu i systemu nerwowego sprawia, że dzieci poddawane są jeszcze większym bodźcom doznaniowym niż dotychczas. Stąd stres, trudności w zasypianiu i ogólny niepokój. Nie martw się, to potrwa około tygodnia. Warto tu też wspomnieć, że dzieci urodzone wcześniej przechodzą swój skok odpowiednio później, a dzieci urodzone po terminie, przechodzą skok rozwojowy wcześniej niż ich rówieśnicy urodzeni o czasie. 

Jakie są symptomy nadchodzącego skoku?
-dziecko chce być noszone na rękach,
-gorzej je,
-gorzej śpi,
-robi się marudne,
-wymaga ciągłej uwagi,
-wydaje nam się, że "cofnęło się w rozwoju"- nie robi rzeczy, które wcześniej umiało robić. 

Okresy skoków:
-5 tygodni (wrażenia),
-7-9 tygodni (wzory),
-11-12 tygodni (niuanse), 
-14-19 tygodni (wydarzenia),
-22-26 tygodni (relacje- lek separacyjny)
-33-37 tygodni (kategorie),
-41-46 tygodni (sekwencje),
-ok. 55 tyg lub prawie 13 miesięcy,
-ok. 64 tyg lub prawie 15 miesięcy,
-ok. 75 tyg lub 17 miesięcy.

Po dokładny opis każdego ze skoków zapraszam TU.

 Taki kryzys jest dla mamy i dziecka bardzo stresujący bo z punktu widzenia Dzieciorka nagle wszystko się w jego światku zmienia i jest przestraszone, stąd to wiszenie na mamie - tam czuje się ono najbezpieczniej. A Mamy czują się sfrustrowane ciągle płaczącym dzieckiem i nie rozumieją co się z nim dzieje. Nie ma sposobu na "pozbycie" się skoku, trzeba uzbroić się w cierpliwość i wyrozumiałość i przeczekać ten okres. Dla mnie dużym pocieszeniem i motywatorem był fakt, że mojemu dziecku nic nie jest, po prostu się rozwija, a skok niedługo minie i wszystko wróci do normy :)

I uwierzcie, bardzo trudno było mi zrobić zdjęcie płaczącego Lola, bo nawet jak płakał to jak zobaczył aparat, momentalnie się uśmiechał :)


Raz burza..

Raz słoneczko :)

poniedziałek, 5 maja 2014

Magiczne pudełko

Zauważyłam, że Olka fascynuje to, co odstaje i to, co można skądś wyciągnąć np. jak dorwie chusteczki w pudełku, wyciąga je tak długo aż wyciągnie wszystkie. To samo dotyczy mokrych chusteczek do pupy. Dlatego postanowiłam, że zrobię dla niego pudełko z tasiemkami do przeciągania tam i z powrotem. Gdzieś na necie takie widziałam i stwierdziłam, że nawet ja powinnam podołać wykonaniu magic boxa :) Do zrobienia pudełka z tasiemkami potrzebujemy pudełka i tasiemek :D Dziury robiłam śrubokrętem a supełki palcami, każdy da radę :)

Pudełko wywinęłam na lewą stronę, żeby nie rozpraszało kolorami

Niestety mała bestia obudziła się nieco przed czasem, więc do przetestowania dostała prawie gotowy produkt. Prawie, bo planuję nawlec jeszcze klika guzików i koralików.


Ta daaa!

Mama, guzik :)

Mama, koraliki
Przy okazji, zbliżenie na zęby i Evil Face :)












piątek, 2 maja 2014

Biskupia Kopa z wózkiem, podejście pierwsze.

Na blogu ostatnio cisza, bo od niedzieli jestem u rodziców i rozkoszuję się błogością wypełniającą mój rodzinny dom. Relację z pobytu zdam pewnie później, w tym wpisie skupię się na naszej dzisiejszej wycieczce do Jarnołtówka. Trochę ryzykowaliśmy bo pogoda była średnia (zachmurzenie i lekki czil) ale stwierdziliśmy, że daleko nie jest, najwyżej wrócimy. Wyjechaliśmy późno, bo o 12, o 13 byliśmy już na miejscu i zaczęliśmy wspinaczkę. Jak podpowiada tytuł - szczytu nie zdobyliśmy, niestety Bob nie nadaje się na psa zaprzęgowego i ani myślał ciągnąć wózek, a dla nas był to jednak spory wysiłek. Z nosidełkiem wcale nie było łatwiej, bo, jakby ktoś nie pamiętał, Olo waży 12 kg :) Dlatego nasz spacer pod górę trwał 40 minut. Ale Bobo się wyszalał, Olo wypiszczał a rodzice spalili wczorajszy boczek z grilla :)
Relacja krótka bo teraz jedyne o czym potrafię myśleć to gorący prysznic i miękka pościel :)


Skalpel Chodakowskiej to przy tym pikuś

Olo nadaje tempo piskami a Bobo jak zawsze za czymś węszy

Zamiana miejsc

Wracajmy :(

Sprawdzamy czy chatka nadaje się na nocleg.. Nadaje się, zostaję :)

Akrobaci

A ten happy bo nie musi pchać wózka

Teraz jest happy bo nie musi dźwigać 12 paczek cukru

A teraz, bo wypił butlę i wraca do domu

Tylko Bobo marzy i wspomina jak było fajnie :)